„Słowodzicielka”, poprzednia część recenzowanej tu powieści, urzekła mnie do tego stopnia, że z niecierpliwością wyczekiwałam kontynuacji. Byłam przede wszystkim ciekawa, w którą stronę skręci ta nasączona inteligentnym absurdem i autotematyzmem opowieść i już na wstępie mogę powiedzieć, że wyobraźnia autorki mnie nie zawiodła.
Jak pewnie pamiętacie, w pierwszej części grupa postaci wyprawiła się w poszukiwaniu protagonisty i fabuły. Jednak ich odnalezienie jest zupełnie nie w smak autorce, która okazała się zgubą numer jeden. Co gorsza, w wyniku dramatycznych wydarzeń w finale „Słowodzicielki” dzieli teraz jedno ciało z księciem koronnym Aenaiem Debonairem, przejmując nad nim kontrolę w zupełnie przypadkowych momentach. Na dobitkę w wymyślonej przez Cyan krainie panuje obecnie bezkrólewie, a wszyscy potencjalni następcy tronu dwoją się i troją, by odnaleźć tajemniczy Głos, który namaści przyszłego władcę. Marzenie pisarki o powrocie do własnego świata musi więc ustąpić bardziej pilnym potrzebom – przede wszystkim przetrwaniu... A niebieskowłosa nie raz przekona się, jaką żmiję fantasy wyhodowała na własnej piersi...
Na wstępie warto podkreślić, że ta część charakteryzuje się innym klimatem niż poprzednia – bo autotematyzm i ironia zeszły tu na drugi plan, by oddać pole przyjemnej w odbiorze, przygodowej fantasy. Fabuła jest dużo bardziej zwarta, konsekwentna i logiczna, a wszystkie wydarzenia toczą się tylko i wyłącznie w wymyślonym przez Marcjannę świecie, który jest solidnie rozbudowany. Wygląda nawet na to, że w niektórych aspektach sam się uzupełnił, co niejednokrotnie przeraża jego twórczynię. Nadal myśli ona bowiem schematami z XXI wieku, przez co staje się głównym (choć oczywiście nie jedynym) źródłem ironii i odniesień do współczesnej popkultury, ze wszystkich sił próbując opanować swoją magię słów.
Ta powieść wciąga i niejednokrotnie zaskakuje, a dzieje się to między innymi dzięki korowodowi barwnych postaci – przede wszystkim książąt i księżniczek koronnych oraz ich towarzyszy, z których każdy ma indywidualny charakter, sposób działania i myślenia, a także motywacje. Na plus wyróżniają się moim zdaniem bystra córka króla Kwarq, niezadowolona z faktu, że jako kobieta nie może zostać władcą, oraz znakomity dowódca z talentem organizacyjnym Suyokan Laal. Nie zabrakło też ciągu dalszego losów drugoplanowych bohaterów z pierwszego tomu – Agni poznaje zaskakujące rodzinne sekrety i próbuje rozwijać umiejętności magiczne, a zabójca Hidra rzecz jasna knuje, ile wlezie, by odzyskać swe moce i zrealizować kontrakt na zabicie Aenaia. Myślę, że każdy czytelnik znajdzie tu swoich ulubieńców i będzie im kibicował, z przyjemnością obserwując, jak ewoluują pod wpływem wydarzeń.
Jak już wspomniałam wcześniej, świat przedstawiony – dla nas czytelników, jak i jego autorki Cyan – okazuje się zaskakująco złożony. Poznajemy bowiem jego mitologię, w tym opowieść o Karmazynowym Królu – twórcy tak istotnego tu Głosu, a także mamy okazję wgryźć się w sferę baśniową poprzez wiedźmę Grim, ponadto zaznajamiamy się z kolejnymi zabójcami z Kowenu Hidry. Dostajemy więc wiele elementów, które pozwalają bez trudu wyobrazić sobie i zrozumieć opisywaną tu krainę. (Nie wspominając już o przypomnieniu wydarzeń z pierwszej części i spisu najważniejszych postaci, które pomagają wciągnąć się w całą historię).
Bajek nikt nie traktuje poważnie, ponieważ nie są prawdziwe. (…) Ale... (...) Literatura przekracza blokady, łamie pieczęcie (s. 155).
A co z poczuciem humoru i żonglowaniem konwencją, które były tak istotne w poprzednim tomie? Spokojnie, to pierwsze występuje w najrozmaitszych formach i odcieniach, bo zabawne są zarówno wypowiedzi, jak i przygody poszczególnych postaci. Anna Szumacher bawi się też elementami gatunku fantasy, baśni i mitów, serwując nam questy, próby, drużynowe wyprawy, czy też ekspresowy wątek miłosny i tragiczny. Nawiązuje też do twórczości pisarzy takich jak Andrzej Sapkowski czy Terry Pratchett. Tropiciele smaczków nie powinni więc poczuć się zawiedzeni, choć będą się musieli wykazać większą niż w poprzednim tomie determinacją, by je wyłapać. I chyba będę jedyną osobą, która jednak trochę żałuje, że nie jest to już do końca metafantasy, a absurd oraz autotematyzm występują w odczuwalnie mniejszych dawkach. Anna Szumacher musiała jednak konsekwentnie poprowadzić swoją historię dalej i moim zdaniem robi to naprawdę dobrze, bo z pewnością nie zgadniecie, jakie rozwiązania fabularne i zwroty akcji wprowadziła w swojej powieści.
Podsumowując, po odszukaniu fabuły i bohatera, wydarzenia w „Słowiedźmie” Anny Szumacher ruszają pełną parą, oferując wciągającą i zaskakującą opowieść fantasy, w której autorka musi poradzić sobie z własnym tworem i odnaleźć swój głos (a przyszły władca jej krainy Głos). Dostajemy więc smakowite danie literackie z posypką z rozmaitych żartów, a także ze znanych fantastycznych motywów, które niniejszym Wam polecam.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Mięta.
Moja ocena: 5/6
Autor: Anna Szumacher
Tytuł: Słowiedźma
Wydawnictwo: Mięta
Rok wydania: 2023
Stron: 334
Cykl Słowotwórczyni składa się z następujących książek:
2) Słowiedźma
Lubię takie wciągające historie :D
OdpowiedzUsuńSkoro wciąga, to zachęca to do przeczytania.
OdpowiedzUsuńJuż miałam przyjemność ze "Słowiedźmą" i kooocham. Uwielbiam ten dość abstrakcyjny klimat. <3
OdpowiedzUsuńMyślę, że w przyszłości będę chciała zapoznać się z tym cyklem.
OdpowiedzUsuń