Przeczytawszy Równi bogom Isaaca Asimova, ani trochę się nie dziwię, że ta powieść science fiction z 1972 roku zgarnęła zarówno nagrodę Hugo, jak i Locusa, a na dokładkę także Nebulę. Nie dość, że zgrabnie podejmuje temat przesyłu energii między wszechświatami, to jeszcze wprowadza niezwykle oryginalnych i znakomicie przemyślanych obcych, a ponadto bezlitośnie obnaża ludzką głupotę i samouwielbienie.
W drugiej połowie XXI wieku w wyniku sprzeczki dwóch naukowców jeden z nich zaczyna badać zawartość znalezionej na swoim biurku fiolki i okazuje się, że zawiera ona pluton-186, czyli substancję, która nie ma prawa istnieć na Ziemi. A po kilku latach dalszych udanych eksperymentów zostaje uznany za ojca Międzywszechświatowej Pompy Elektronowej, która zapewnia Ziemi darmowe i niewyczerpalne źródło energii. I tylko nieliczni zdają sobie sprawę, że jej używanie może przynieść opłakane skutki i to dużo wcześniej, niż ktokolwiek się spodziewa. Jedną z tych osób jest Pete Lamont, który w dodatku uważa, że żaden człowiek nie jest na tyle inteligentny, by zaprojektować i skonstruować Pompę. Chodzi więc od drzwi do drzwi z ostrzeżeniem, ale wszyscy odsyłają go z kwitkiem...
Nie przypadkiem motto tej powieści to cytat z dramatu Schillera: Z głupotą sami bogowie walczą nadaremno (który, podzielony na trzy części, stanowi także tytuły poszczególnych części książki). Głupota oraz wynikający z niej upór, samouwielbienie i złośliwość wobec tych, którzy nawet słusznie pragną podważyć czyjeś twierdzenia to bowiem najistotniejsze problemy w początkowych fragmentach opowieści. Autor bez żadnego upiększania pokazuje tu niezdrowe stosunki oraz zażartą rywalizację między naukowcami. Owocuje to sporą ilością ironii i zabawnych opisów, ale przede wszystkim obnaża ludzkie słabości – bo osobiste interesy okazują się tu ważniejsze niż zagrożenie dla całej Ziemi.
Historię tworzą właśnie takie rzeczy – drobne złośliwości i bezcelowe gniewne uwagi (s. 15).
Największe wrażenie zrobiła jednak na mnie część druga, w której Asimov zabiera nas do równoległego wszechświata prawdziwych twórców Pompy. Koegzystują tu dwa rodzaje istot – Twardzi i Miękcy, i to właśnie historia trójki tych ostatnich znalazła się w centrum. Emocjonalna Dua, Racjonalny Odeen i Rodziciel Tritt tworzą triadę, która ma jednak pewne kłopoty, bo żadne z nich nie jest typowym przedstawicielem swojego rodzaju. Autor w najdrobniejszych szczegółach opisał tu sposób funkcjonowania całkowicie różnych od ludzi kosmitów, który zapewne zachwyci nie tylko mnie. Między innymi dlatego, że w sposobie myślenia popełniają w zasadzie ludzkie błędy i mają podobne kłopoty oraz wyzwania... Namawiam Was gorąco do zapoznania się z ponadprzeciętnym pomysłem pisarza na zapadających w pamięć obcych.
Trzecia część przenosi nas na zamieszkany przez ludzi Księżyc, którego wieloletni mieszkańcy pragną za wszelką cenę odciąć się od wpływów Ziemi. A tak się składa, że przeprowadził się tu właśnie naukowiec Ben Denison, znakomicie zdający sobie sprawę z niebezpieczeństwa, jakie grozi w wyniku dłuższego używania Pompy... Autor szczegółowo przedstawia tu wpływ niższej grawitacji na ludzki organizm i jak Lunaryci sobie z nim radzą, ale przede wszystkim wprowadza moją ulubioną postać, czyli intuicjonistkę Selene – kobietę, która używa intuicji zamiast wiedzy i obliczeń matematycznych, by określić, czy coś jest bezpieczne lub też będzie działało. A to tylko kolejny z wielu nadzwyczaj intrygujących pomysłów zawartych w tej powieści. Ponadto pisarz porusza tu problem sztucznych podziałów oraz wzajemnych animozji grup społecznych, a także chęci kontrolowania wszystkiego pokazując przy tym, jak ograniczają one postęp i szanse ludzkości na rozwój.
Zapytacie teraz, czy warto przeczytać tę książkę, a ja Wam powiem, że bezwarunkowo powinna się znaleźć w biblioteczce każdego szanującego się fana science fiction! I to nie tylko dlatego, że dostarcza kopiastej porcji refleksji. Przede wszystkim zawartość naukową tej powieści można śmiało porównać do zawartości kakao w osiemdziesięcioprocentowej gorzkiej czekoladzie – jest ona tak pożywna, że nasyci nawet najbardziej wymagających czytelników. Rzekłam.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Rebis.
Moja ocena: 5,5/6
Autor: Isaac Asimov
Tytuł: Równi bogom
Tytuł oryginału: The Gods Themselves
Tłumaczenie: Krzysztof Bednarek
Wydawnictwo: Rebis
Rok wydania: 2023
Stron: 396
Super, że Ci się podobało :)
OdpowiedzUsuńChociaż nie specjalne lubię fantasy , to ta pozycja mogłaby mi się spodobać ❤️
OdpowiedzUsuńPo raz kolejny czuję się zachęcona do lektury.
OdpowiedzUsuńTo brzmi jak coś dla mnie :D
OdpowiedzUsuńIsaac Asimov to już klasyka sama w sobie, bardzo mnie cieszy, że Rebis co jakiś czas go wznawia.
OdpowiedzUsuńNie jest to może mój ulubiony gatunek, ale przyznam że opisana przez ciebie historia, tak mnie chwyciła, że z chęcią po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńNie mój klimat, ale na pewno książka znajdzie swoich odbiorców.
OdpowiedzUsuń