25 czerwca 2022

[recenzja] Ewelina Stefańska „Więcej niż zło” – Moc czarnej trawy

Kiedy tylko zobaczyłam intrygujący tytuł Więcej niż zło, postanowiłam sprawdzić, co się pod nim kryje. Debiutująca autorka fantasy Ewelina Stefańska zabiera nas na obrzeża wojowniczego Cesarstwa, gdzie możemy śledzić splecione losy kilkorga postaci o trudnej przeszłości. W opowieści z pewnością kryje się spory potencjał, choć niestety moim zdaniem nie został on do końca wykorzystany, ale ponieważ jest to pierwszy tom cyklu Kroniki Traw, liczę na sporo emocji czytelniczych w kolejnych częściach.

 

Należących do Cesarstwa Pięć Dolin graniczy z zamieszkałym przez dzikie plemiona Wilczym Lasem. Natomiast główne miejsce akcji, czyli wioska Amet, ma garnizon dowodzony przez dwudziestokilkuletniego Ameliego Artusa, zwanego najczęściej Słowikiem. Właściwa historia rozpoczyna się, gdy do osady przybywa tajemniczy starszy mężczyzna, przedstawiający się jako Eustachy. Pragnie on zostać tylko w niej tylko na chwilę, jednak gdy okazuje się, że ma bardzo cenne umiejętności zielarza, wspomniany wcześniej komendant postanawia zatrzymać go na dłużej, nie zdając sobie sprawy, jakie zagrożenie ściąga tym samym wszystkim na głowę. Jaką rolę odegra w nadciągających wydarzeniach piękna tancerka oraz młody Ravi z puszczańskiego plemienia Szydlarzy, a przede wszystkim co wspólnego ma z tym czarna trawa i magia? O tym przekonacie się, sięgając po tę powieść.

Cóż, dużo łatwiej uwierzyć w bujdę, gdy prawda jest tak banalna, że aż obraźliwa dla poczucia ludzkiej inteligencji (s. 124).

Najciekawszym aspektem tej historii są z całą pewnością bohaterowie. Zdziwiło mnie w nich przede wszystkim to, że autorka zdecydowała się poprowadzić przede wszystkim postaci męskie, co wyszło jej jednak całkiem zgrabnie. Z zainteresowaniem poznawałam kolejne informacje o ponad sześćdziesięcioletnim Eustachym, który nigdzie na dłużej nie zagrzał miejsca, polubiłam też Słowika, który mimo zesłania na prowincję znakomicie radzi sobie ze zdobyciem szacunku podwładnych i lokalnych mieszkańców, mądrze zarządzając wioską, a także starając się utrzymywać pokojowe stosunki z plemionami szeptaków z puszczy. Obaj są przenikliwi i inteligentni, nic więc dziwnego, że mimo początkowego braku zaufania stopniowo rodzi się między nimi szorstka męska przyjaźń, to zresztą moim zdaniem jeden z najlepiej poprowadzonych wątków w tej książce. Kolejnymi istotnymi postaciami są dwaj mężczyźni z plemienia Szydlarzy – wódz Dahla, doświadczona persona z tajemnicami, i nastoletni Ravi, znakomity wojownik, który nie potrafi jednak kontrolować swojego gniewu i żyje w cieniu zmarłego ojca, poprzedniego przywódcy dzikich. Cała ta czwórka w różnych konfiguracjach wykonuje ze sobą swego rodzaju taniec, rywalizując i negocjując, próbując coś zyskać, ale i nie odkryć zbyt wiele na swój temat. Obserwujemy ich wszystkich nie tylko śledząc bieżące wydarzenia, ale także istotne epizody z przeszłości, które miały decydujący wpływ na ukształtowanie omawianych tu postaci.

Nigdy potrafi nadejść szybciej niż jutro (s. 167).

I właśnie ta epizodyczność jest zarazem zaletą, jak i wadą książki – bo podążając za główną linią fabularną miałam poczucie, że efektownym scenom poświęconym pojedynczym osobom brakuje solidnego spoiwa, a najistotniejsze dla świata rzeczy dzieją się tak naprawdę poza puszczą i Dolinami, co potwierdza zresztą ostatni rozdział. Dowiadujemy się w nim więcej na temat planów Szakala, maga i jednego z najbardziej wpływowych w Cesarstwie dowódców wojskowych. Mam nadzieję, że będzie on jednym z głównych bohaterów w kolejnym tomie i że dzięki niemu autorka wprowadzi intrygę na wyższy, bardziej epicki poziom, bo aż się o to prosi po takim zakończeniu. Moim zdaniem w tej postaci kryje się ogromny potencjał fabularny i przede wszystkim ze względu na niego sięgnę po kolejny tom.



Jeśli chodzi o świat, mamy okazję poznać tak naprawdę tylko jego lokalny wycinek – kawałek Doliny z wioską Amet i fragment puszczy z kilkoma plemionami szeptaków, wiemy też, że gdzieś daleko toczy się wojna z państwem zwanym Udanem, w której istotną siłą są magowie. Dowiadujemy się też co nieco na temat różnych rodzajów występującej tu magii, ale informacje na jej temat wynikają jedynie z przeszłości i wiedzy poszczególnych bohaterów. Autorka nie precyzuje jednak, jaka jest cena korzystania ze sztuk magicznych i na czym dokładnie polegają jej rodzaje. Pierwszy tom to ewidentne wprowadzenie do tego uniwersum, dlatego też liczę na szersze spojrzenie oraz solidną mapę w kontynuacji tej historii. Ciekawym zabiegiem było natomiast dla mnie poprowadzenie części narracji w czasie teraźniejszym, co dodało dynamiki opowieści.

Cierpliwość to najbardziej niedoceniana broń (s. 191).

Największą wadą tej książki jest to, że tytuł obiecuje wiele, a konkretnie historię z epickim rozmachem, a niestety nie ma on pokrycia w prowadzonej jedynie lokalnie fabule, podobnie jak notka redaktorska nie do końca oddaje to, co naprawdę dzieje się w powieści. Ja po jej przeczytaniu wyobraziłam bowiem sobie, że obecne tu postaci stworzą drużynę, przekonałam się jednak, że mam chyba zbyt bujną imaginację, taki już mój los... W gruncie rzeczy mamy tu do czynienia raczej z low fantasy i warto to wiedzieć przed sięgnięciem po tę powieść. Nie zachwyciły mnie też ilustracje – przede wszystkim pokazujące postaci, które są jak na mój gust zbyt ciemne i niezbyt dynamiczne, a do tego wypadają blado przy przepięknej, przyciągającej wzrok okładce. Drobnym minusem było dla mnie też to, że kulejący Słowik co najmniej dwa razy przemieścił się z prędkością fabularną, dzięki czemu znalazł się na miejscu akcji dokładnie w tym momencie, w którym mógł odegrać w niej istotną rolę.

Podsumowując, Więcej niż zło Eweliny Stefańskiej to historia, w której umiejętnie skonstruowane postaci prowadzą ze sobą swego rodzaju grę o zachowanie lokalnej równowagi i z trudem zmagają się z demonami przeszłości. Polecam miłośnikom fantasy, którzy podczas lektury stawiają na przewodnią rolę bohaterów i rozumieją, że pierwszy tom serii to dopiero wprowadzenie do świata Kronik Traw i podobnie jak ja chcą dać autorce kredyt zaufania, sięgając po kontynuację.


Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Fabryka Słów.


Moja ocena: 4-/6



Autor: Ewelina Stefańska
Tytuł: Więcej niż zło
Ilustracje: Leszek Woźniak
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Rok wydania: 2022
Stron: 445

8 komentarzy:

  1. Oprawa graficzna robi wrażenie, ale bardzo mnie martwi to, że fabuła jest przeciętna :/

    OdpowiedzUsuń
  2. Sama nie wiem. Na razie mam w planach różne lektury.

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękna okładka, ale na razie odpuszczę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Skoro fabuła przeciętna, to poczekam na inną polecajkę :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawa recenzja ;) Może wrócę do tej książki, gdy ukaże się kolejny tom i okaże się, czy jest lepszy od pierwszego. Ale muszę przyznać, że bardzo podobają mi się cytaty, które wybrałaś ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. Gdy nadarzy się okazja chętnie skuszę się na tę lekturę.

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam ten tytuł na liście do przeczytania, ale nie jest na niej szczególnie wysoko.

    OdpowiedzUsuń
  8. A mnie książka wciągnęła, a gdzieś od połowy nie mogłam się oderwać. Mega plastyczny i lekki język, świetne dialogi i przemyślenia bohaterów. I fakt ta książka to dopiero preludium do czegoś większego, ale warto zapoznać się z tym preludium.

    OdpowiedzUsuń

Jestem wdzięczna za każdy komentarz, mam dzięki nim więcej motywacji :). Chwilowo włączyłam funkcję moderowania, bo niestety na cel wzięli mnie spamerzy, mam nadzieję, że w ten sposób szybko się zniechęcą.