21 grudnia 2021

[recenzja] Jakub Turkiewicz „Chciej mnie zawsze” – Science fiction, kryminał noir i parodia wchodzą do baru...

Na rynku pojawiło się właśnie nowe wydawnictwo zajmujące się literaturą fantastyczną, czyli OdeSFa, które ponoć chce publikować książki nie dla każdego. I tak się złożyło, że dzięki uprzejmości Aty Rogowiec z Fantastyka Moim Życiem weszłam w posiadanie egzemplarza pierwszej pozycji tej oficyny, czyli powieści Jakuba Turkiewicza zatytułowanej Chciej mnie zawsze. Bez dalszych wstępów spieszę zatem donieść o moich wrażeniach z lektury – bardziej lub mniej przyjemnych.

 


 


Prolog książki poświęcony jest opowieściom o kosmicznych podróżach, które podstarzały Rick Ziemsky serwuje pewnemu barmanowi. Właściwa akcja zaczyna się natomiast w pierwszym rozdziale, 5 marca 3053 roku, kiedy to poznajemy narratora i zarazem protagonistę – detektywa Michała Kerola, a gwoli ścisłości to jego klona, odtworzonego z DNA i skanu mózgu od dawna nieżyjącego mężczyzny. Witają go naukowcy Unii Statków Pokoleniowych i tłumaczą mu, że niedawno zabity został kapitan Szczupaka – statku, na którym się właśnie znajdują, i nowy przełożony pragnie zorganizować w tej sprawie śledztwo. I tak świeżo wyhodowany bohater wkracza w zupełnie nowy dla niego świat, w którym mieszkańcy statków-ark kierują się Kodeksem Pasażera i Regulaminem Ławicy, a pozorny ład i spokój kryje pewne niepokojące elementy. Ponadto do Michała nieoczekiwanie zaczynają wracać urywki wspomnień z poprzedniego życia na przełomie XX i XXI wieku w Polsce...

Pierwszą rzeczą, którą musicie wiedzieć o tej powieści, jest to, że nie jest ona napisana do końca na poważnie, co widać zresztą już po samym tytule. Warto więc nastawić się na żartobliwe podejście autora do całej historii, w tym regularne mruganie okiem do czytelnika, i nie przywiązywać zbytniej wagi do wewnętrznej logiki, bo nie jest to tak naprawdę opowieść o naszej potencjalnej przyszłości, ale raczej momentami wręcz stand-upowy czy też nacechowany absurdem komentarz do współczesności.

Świat przedstawiony, umiejscowiony na kilku statkach kosmicznych, nosi wiele cech dystopii – mimo iż jest rozwinięty technologicznie, na przykład znana jest w nim technologia teleportacji, to wszyscy noszą opaski, które zapewniają im dostęp do neurowizji, czyli telewizji transmitowanej bezpośrednio do ich umysłów. Wszyscy? Nie, jest jeden wyjątek, czyli nasz protagonista. Rzecz jasna w miarę rozwoju śledztwa poznajemy ciemne sekrety władz i dowiadujemy się, jakich sztuczek używają do manipulacji społeczeństwem. Nie liczcie tu jednak na dopracowane szczegóły uniwersum, bo nie one są istotne w tej książce.

Z postaci najlepiej poznajemy Michała Kerola, który obficie raczy nas retrospekcjami z Polski XX wieku – religią w salce katechetycznej przy kościele, nauką rosyjskiego itp., a detektywem okazuje się niestety raczej średnim, bo opowiada osobom postronnym o prowadzonych sprawach, a do tego nie sprawdza wszystkich tropów. Moim zdaniem został on wprowadzony po to, by czytelnik miał się z kim identyfikować i za kim podążać przez całą powieść, a przy okazji zapewnia też tak lubiany, bo angażujący, element kryminalny w stylu noir. Natomiast najjaśniejszą gwiazdą na firmamencie bohaterów jest robot V4-AP, były asystent zamordowanego kapitana, który zostaje pomagierem naszego śledczego. Początkowo stosuje się do ograniczeń narzucanych istotom mechanicznym, czyli nie identyfikuje się oficjalnie z żadną płcią oraz przeprasza za przeklinanie, choć zaznacza wyraźnie, że mu się to nie podoba. Jego elokwentne wypowiedzi i ewolucja sprawiły mi sporo radości czytelniczej, mam nadzieję, że podobnie będzie w waszym przypadku. Reszta dramatis personae odgrywa zdecydowanie mniejsze role, warto wspomnieć jedynie o obiekcie westchnień Michała, czyli zjawiskowej Madeline, córce admirała floty, która ma co nieco wspólnego z tytułem tej książki. 

 

 Życie to jedna wielka bitwa na opowieści. (s. 108)

 

Jakie są najbardziej udane elementy tej powieści? Przede wszystkim wspomniany już robot V4-AP i jego niezwykłe wypowiedzi, wplatające tu zgrabnie pierwiastek posthumanistyczny, interesujące są także rozważania protagonisty nad swoją naturą i posiadaniem duszy. Wielu czytelnikom przypadnie zapewne do gustu poczucie humoru autora, który nie zostawia suchej nitki na współczesnych mediach i metodach, które stosują na odbiorcach, zgrabnie krytykuje też rozmaite mechanizmy marketingowe, podlewając je sporą dawką absurdu. Doceniam też, jak wpisany jest prolog i epilog w całą resztę opowieści i jak trzeba sobie wszystko złożyć w całość, by dostrzec ich wspólne elementy.

Co zaś w moim odczuciu nie do końca sprawdza się w wybranej przez Jakuba Turkiewicza formule? Czytając, miałam wrażenie, że wszystkie wykorzystane tu elementy gdzieś już wcześniej napotkałam i niestety zaproponowane tu połączenie nie cechuje się niczym oryginalnym i zaskakującym, przynajmniej dla mnie. Śledztwo w sprawie zabójstwa, manipulacje ludźmi za pomocą zaawansowanej technologii, dystopia, zaginiona ukochana – to klasyczne, sprawdzone i bezpieczne triki, ale myślę, że można tu było pokusić się o coś więcej w warstwie fabularnej. (Cytując wypowiedź jednego z bohaterów ze strony 340: „W książkach nie szukam treści, które już znam, tylko czegoś nowego.”) Uważam też, że taka dawka humoru zepchnęła na dalszy plan obecne tu rozważania nieco głębszej natury, które zupełnie gubią się w niepoważnym tonie całej historii. Czytając niektóre zdecydowanie zbyt przegadane fragmenty, miałam nawet wrażenie, że słucham opowieści kumpli, którzy poszli sobie razem na piwo i są już po spożyciu kilku kufli. (To może być dla Was zaleta, nie krępujcie się, na zdrowie!) Ponadto zarówno epilog, jak i prolog w formie opowiadań, jedynie luźno połączonych z główną linią fabularną, mogą nie być wystarczająco wciągające dla niektórych odbiorców.

Natomiast moja psychika najbardziej ucierpiała z powodu fatalnie zrobionej korekty – niemal każda strona zawiera średnio po dwa-trzy błędy, które wyłapać można nawet przy pobieżnym czytaniu. Znajdziecie wśród nich: interpunkcyjne, stylistyczne, powtórzenia, nieprawidłową odmianę wyrazów i szyk zdania, czy niewłaściwą pisownię (choćby science fiction nie wiedzieć czemu na dywiz). Wydawałoby się przy tym, że pierwsza wydana przez nową firmę książka powinna być dopracowana w najmniejszym szczególe, by pokazać profesjonalizm potencjalnym odbiorcom, ale tu niestety tak się nie stało. Gdybym wyrywała sobie jeden włos przy każdym przepuszczonym błędzie, dziś miałabym nie przymierzając mnisią tonsurkę... (Nieprzypadkowo o niej piszę, bo pojawia się w tekście!) Kochana OdeSFo, zainwestuj proszę w lepszych szamanów od języka!

Podsumowując, Chciej mnie zawsze Jakuba Turkiewicza to powieść science fiction idealna dla prześmiewców, szczególnie zaś urodzonych pod koniec lat siedemdziesiątych i w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku, którzy bez trudu rozpoznają, do czego nawiązuje tu narrator. To także dobra propozycja dla tych, którzy lubią stand-upowy styl komentowania absurdów czy manipulacji programów telewizyjnych oraz innych środków masowego przekazu i chcieliby pośmiać się ze współczesnej kultury popularnej. Jakub Turkiewicz jako szaman fantastyki to taki zabawny gość od gawęd przy piwie, albo raczej pięciu, łączących różne formy i gatunki literackie. Zdecydujcie więc sami, czy tak napisana powieść science fiction to coś dla Was, czy też niekoniecznie.


Za egzemplarz powieści dziękuję Acie z Fantastyka Moim Życiem.

 

Moja ocena: 3/6
 (Za tak słabą korektę nie dam więcej, przykro mi V4-AP...)



Autor: Jakub Turkiewicz
Tytuł: Chciej mnie zawsze
Wydawnictwo: OdeSFa
Rok wydania: 2021
Stron: 411

8 komentarzy:

  1. Coraz bardziej przekonuję się do powieści sf, więc będę miała na oku zarówno książkę, jak i wydawnictwo. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mamy dreszcze :). Serdecznie pozdrawiamy i polecamy. To nie jest zwykła S-F. To książka, która podoba się i kobietom, i ludziom, którzy za S-F z założenia - nie przepadają. Po wpisaniu #chciejmniezawsze na fejsie, można trafić na kilka cytatów (w tym także na ten wyłowiony przez Głodną Wyobraźnię - <3 ).Oraz na kilka refleksji, w tym także na takie jakby metafizyczne. Zdrowych i Spokojnych Świąt!

      Usuń
  2. Lubię raz na jakiś czas przeczytać dobre sf ❤

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeszcze się zastanowię, kto wie co przyniesie rok 2022...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie będziemy wywierali presji ;). Proszę jednak mieć nas na uwadze. Serdeczności i Zdrowych i Spokojnych Świąt!

      Usuń
  4. Jest tu wiele elementów, które lubię w książkach. Chętnie przeczytałabym jakiś fragment, żeby przekonać się czy to mój humor.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobry wieczór! Kilka fragmentów można odsłuchać w tej audycji. Z udziałem Autora, Redaktorki tomu, Wydawcy oraz legendy Polskiej S-F - Wiktora Żwikiewicza https://www.youtube.com/watch?v=_I2suxe2BwU Zapewniam, że książka podoba się kobietom ;). Jest tam wątek o... Wiecznej Miłości w Gwiezdnym Pyle Mlecznych Dróg. Który szczególnie mnie ujął... Serdeczności wysyłamy i życzymy zdrowych i spokojnych Świąt! Jakiekolwiek by Pani nie obchodziła. Gdyż... "różne co do formy, Jedne w Swojej Istocie".

      Usuń
  5. Bardzo dobra recenzja. Z błędami w korekcie i niedociągnięciach redakcyjnych w pełni się zgadzam. Zwłaszcza korekta powinna być zrobiona jeszcze raz. Sama historia spoko, dobrze się czyta.

    OdpowiedzUsuń

Jestem wdzięczna za każdy komentarz, mam dzięki nim więcej motywacji :). Chwilowo włączyłam funkcję moderowania, bo niestety na cel wzięli mnie spamerzy, mam nadzieję, że w ten sposób szybko się zniechęcą.