Dostarczona mi przez popularną księgarnię taniaksiazka.pl Pamięć zwana Imperium pisarki Arkady Martine to zdobywczyni nagrody Hugo w roku 2020 i właśnie z tego powodu książka automatycznie znalazła się na mojej liście must read. I choć mnie przed nią ostrzegano, szczególnie że nie jest to pełnoprawne science fiction, to postanowiłam sprawdzić, czemu otrzymała wspomniane wyróżnienie i finalnie nie żałuję ani jednej chwili spędzonej z tą tchnącą oryginalnością lekturą.
Pierwsza rzecz, którą musicie wiedzieć o tej powieści, to fakt, że żadną miarą nie jest to typowe science fiction. W warstwie fabularnej królują bowiem intrygi polityczne i zagadka kryminalna, a nauką, która tu dominuje, jest... lingwistyka! Nigdy wcześniej nie miałam do czynienia z książką tego gatunku, która nie jest oparta na przedmiotach ścisłych, ale na humanistycznych. I me bezgranicznie oddane im czytelnicze serce wielce się tym uradowało. Tak więc zaryzykuję tu żartobliwe stwierdzenie, że można by określić tę pozycję nie jako science fiction, ale jako humanities fiction. :)
Był elastyczny jak holograf zaginający światło i wypowiadał słowa, które znaczyły co innego zależnie od kąta, pod którym go słuchano. (s. 219)
A o czym jest ta powieść? Autorka przenosi nas do Teixcalaanu, potężnego Imperium obejmującego wiele planet. Jego kultura jest inspirowana Aztekami, co szczególnie widać w nazwach własnych i rytuałach związanych z krwią, ale można też dostrzec nutki starożytnego Rzymu i Bizancjum, szczególnie w opozycji cywilizacja-barbarzyńcy i zapędach do ekspansji. I właśnie do stolicy owego państwa przybywa nowa ambasadorka stacji kosmicznej Lsel, Mahit Dzmare, aby zastąpić zamordowanego Yskandra Aghavna. Jej łączniczką kulturową zostaje ambitna i inteligentna asekreta Trzy Trawa-Morska i tak samotna, niemogąca nikomu ufać świeżo upieczona dyplomatka próbuje rozwiązać tajemnicę zgonu swojego poprzednika i odnaleźć się w piętrowych intrygach politycznych, a przede wszystkim niezwykle skomplikowanej kulturze słowa Imperium. Jak się wkrótce okazuje, bieg wypadków sprowadza ogromne zagrożenie dla niepodległości jej stacji i nie tylko, bo kwestia sukcesji tronu znacznie się komplikuje, więc dotychczasowy pokój zaczyna się walić jak domek z kart...
Fani serii przygotowali nawet portrety postaci, tu widzicie Mahit i Trzy Trawę-Morską, poniższa ilustracja pochodzi ze strony: https://layaroseart.com/2021/02/14/a-memory-called-empire-character-designs/, dostęp 23.12.2021.
Bardzo szybko polubiłam Mahit – bo stawiana przed kolejnymi wyzwaniami brała byka za rogi, wykorzystując swoją inteligencję i umiejętność dedukcji. Również urzędniczka Imperium o imieniu Trzy Trawa-Morska okazała się interesującą bohaterką, podobnie jak protagonistka rozerwaną między lojalnością wobec swojego kraju a fascynacją obcą kulturą. Kolejną istotną personą jest ezuazuacat Dziewiętnaście Ciesak – zaprzysiężona, by bronić cesarza, z jednej strony groźna i wierna władcy, z drugiej rozumiejąca potrzebę działania. Cała akcja toczy się rzecz jasna wokół ambasadorki, a pisarka zgrabnie rozwiązuje kwestię ujawniania kolejnych sekretów, wyjaśniając je w wypowiedziach i domysłach tej postaci.
Trudne położenie często prowadzi do patriotyzmu. (s. 353)
Czy są tu jakieś pierwiastki science fiction? Jak najbardziej, stolica Imperium ma na przykład rozwinięty system metra kierowany najprawdopodobniej przez SI, Teixcalaan dysponuje sporą kosmiczną flotą, w kosmosie istnieją zaś wrota, dzięki którym można skracać sobie gwiezdne podróże, natomiast obywatele korzystają na co dzień z łącza chmurowego, które daje im dostęp do czegoś w rodzaju naszego internetu. Jednak stanowią one raczej tło niż sedno opisanych tu wydarzeń. Najbardziej istotnym elementem jest imago – od lat używana na Lsel technologia zachowująca pamięć, ale nie powiem nic więcej na ten temat, by nie popsuć wam przyjemności z czytania.
A tak według artystki Deirdes Art wygląda Dziewiętnaście Ciesak, ilustracja pochodzi ze strony: https://deirdresart.tumblr.com/post/649844842021666816/nineteen-adze-my-beloved-from-a-memory-called, dostęp 23.12.2021.
Co tu się dzieje językowo! Czytałam i zachwycałam się niemal każdym zdaniem i niespotykanym wręcz bogactwem środków stylistycznych. Wyobraźcie sobie Imperium, w którym używana jest analiza literacka jako środek uprawiania polityki (s. 199)! A najważniejszą rolę odgrywa tu poezja – pisane są wiersze, które trzeba umieć przeanalizować, by zrozumieć ich złożoną treść i dostrzec wszystkie zwarte w nich aluzje, organizowane są konkursy recytatorskie, jednym trafnym utworem poetyckim można wszcząć zamieszki, a może nawet obalić władzę! Również ona jest podstawą szyfrów używanych na co dzień w służbowych wiadomościach przez dyplomatów i urzędników państwowych. A ponieważ istotną rolę gra tu oratorstwo, na końcu książki znajdują się instrukcje dotyczące wymowy poszczególnych zbitek liter, można więc nawet przeczytać sobie wybrane fragmenty tego utworu na głos.
Nic, czego dotknęło Imperium, nie pozostaje sobą. (s. 492)
Reasumując, Pamięć zwana Imperium
Arkady Martine, pierwszy tom cyklu Teixcalaan, to powieść z wciągającą akcją i bystrą
protagonistką, która z pewnością rozgrzeje do czerwoności umysły
i serca wszystkich lingwistów. Mnie oczarowała szczególnie
świeżość i oryginalność podejścia do budowania kultury
ekspansywnego Imperium opartej na poezji. Zachęcam zatem, byście
sięgnęli po ten niezwykły utwór, w którym cząstka „science”
w „science fiction” oznacza nie nauki ścisłe, ale wyjątkowo
humanistyczne. I robi to w godny podziwu sposób! Istny raj dla
podniebienia Głodnej Wyobraźni! A inne interesujące popularne książki
znajdziecie w bestsellerach księgarni, od której otrzymałam tę niezwykłą książkę.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję księgarni taniaksiazka.pl.
Moja ocena: 5,5/6
Autor: Arkady Martine
Tytuł: Pamięć zwana Imperium
Tytuł oryginału: A Memory Called Empire
Tłumaczenie: Michał Jakuszewski
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Rok wydania: 2021
Stron: 538
Seria: Teixcalaan, tom 1.
Chyba jeszcze nie słyszałam o tej książce, ale myślę, że mogłaby mnie zainteresować i chętnie po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńBardzo dobra powieść. Wciągnęła mnie od razu. Ciekawa zagadka i atmosfera obcości, która wciąż otacza Mahit. Nie mogę się doczekać dalszego ciągu. Ciekawe, kiedy będzie wydany.
OdpowiedzUsuńBrzmi super ciekawie! Zapamiętam sobie ten tytuł!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Zakładka do Przyszłości
Bardzo ciekawie piszesz, ale to raczej nie jest pozycja dla mnie (tym razem).
OdpowiedzUsuńGdyby nie ta recenzja, umknęłaby mi ta pozycja, a byłoby szkoda, bo jestem zainteresowana!
OdpowiedzUsuńNie jest to gatunek jaki z chęcią czytam, więc nie czuję się zainteresowana tą książką. Znam osobę, której może się spodobać ta propozycja
OdpowiedzUsuńTa lingwistyka mnie kupiła ;)
OdpowiedzUsuńBogactwo środków stylistycznych na pewno jest rzadko spotykane, więc jest się czym zachwycić.
OdpowiedzUsuńZapowiada się oryginalnie i intrygująco. Zapisuję tytuł :)
OdpowiedzUsuńOstatnio fantastyka naukowa bardzo mnie wciąga i nie pogardzę tytułem z ciekawymi bohaterami! Interesująca wydaje się także warstwa językowa ;)
OdpowiedzUsuńChyba nie do końca mój klimat.
OdpowiedzUsuńhumanities fiction - a to dobre :)
OdpowiedzUsuńOkropne tłumaczenie. Trzeba się zastanawiać nad znaczeniem zdań, przynajmniej na pierwszych kilkunastu stronach. Interpunkcja! A nie jestem polonistą.
OdpowiedzUsuń