Ostatni brzeg Nevila Shute'a to niemal kultowa powieść z gatunku postapokalipsy, dostępna obecnie w nowej szacie graficznej w kolekcji Wehikuł czasu. A że ma zazwyczaj wysokie noty wśród czytelników, postanowiłam sprawdzić, czym zasłużyła na ich uznanie. Z werwą przystąpiłam zatem do lektury, która ze strony na stronę wprowadzała mnie w coraz bardziej ponury nastrój.
Akcja powieści osadzona jest przede wszystkim w Australii, zaś jednym z głównych bohaterów jest komandor porucznik Peter Holmes, pełniący służbę w Marynarce Wojennej tego kraju. Zostaje on przydzielony na łódź podwodną USS Scorpion, by wraz z jej załogą ocenić sytuację na północnej półkuli, którą ogarnęła wojna atomowa. Mają także za zadanie sprawdzić, czy ludzkość będzie w stanie przetrwać np. na Antarktydzie, jednak w miarę rozwoju sytuacji nadzieja na znalezienie sposobu na uniknięcie konsekwencji radioaktywnego skażenia powoli znika. Mieszkańcy ostatniego żywego kontynentu, do którego w ciągu kilku miesięcy dotrą śmiercionośne opary, radzą sobie z perspektywą braku przyszłości wszelkimi sposobami, często starannie unikając rozmów na ten temat.
Co istotne, książka została napisana w roku 1957, gdy strach przed atomowym końcem świata był wszechobecny. Znajdziecie tu więc interesujące elementy – np. political fiction z historią krótkiej wojny rozpętanej przez Albanię, czy też rozmaite sposoby na oddalenie od siebie myśli o nieuchronnej zagładzie – poprzez alkohol, miłostki czy po prostu pielęgnowanie i planowanie ogrodu. Miłośnicy wojskowości z pewnością docenią dbałość autora o szczegóły w tym temacie, mocnym akcentem jest też wzruszający finał, jednak mam wrażenie, że w obliczu obecnej pandemii i innych problemów XXI wieku obawa przed wojną nuklearną wydać się może nieco abstrakcyjna. Broni się oczywiście dubeltowe przesłanie książki – autor zdaje się nam tu wyraźnie mówić: doceniajcie to, co macie – swoich bliskich, szarą codzienność, możliwość kupienia skarpetek, benzyny czy zabawek dla dzieci, a zarazem ostrzega, że ludzka zapalczywość i brak refleksji mogą doprowadzić do śmierci wszelkiego życia na Ziemi. Niestety, oddająca postępującą martwotę świata fabuła posuwa się do przodu wyjątkowo ospale, dlatego też szczerze wątpię, czy typowy współczesny czytelnik będzie w stanie zaangażować się w tę opowieść.
Może byliśmy zbyt niemądrzy, żeby na taki świat zasłużyć. (s. 100)
Ostatni brzeg Nevila Shute'a to apokaliptyczna wizja przyszłości, w której nieodpowiedzialna ludzkość doprowadza do wojny atomowej, a pozostali przy życiu mieszkańcy antypodów próbują zagospodarować swoje ostatnie miesiące przed nieuchronną zagładą. Powolnie tocząca się fabuła może jednak przyćmić mocne i zarazem pesymistyczne przesłanie, że nie dość, że nie doceniamy tego, co mamy, to jesteśmy w stanie błyskawicznie zniszczyć wszystko wokół siebie. I właśnie ze względu na to oraz przytłaczający emocjonalnie brak nadziei ta powieść nie znalazła się w gronie moich ulubieńców science fiction, a Wy jak ją odbieracie?
Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Rebis.
Autor: Nevil Shute
Tytuł: Ostatni brzeg
Tytuł oryginału: On the Beach
Tłumaczenie: Zofia Kierszys
Wydawnictwo: Rebis
Rok wydania: 2021
Stron: 339
Gatunek sciene fiction nie jest moim ulubionym. Zawsze wieszczą negatywne wizje, aż strach się bać :)
OdpowiedzUsuńW science fiction nie zawsze tak jest, sporo autorów wierzy jednak w rozwój ludzkości, np. w innych książkach z tej serii (Bestera czy Heinleina). Ta powieść jest akurat przykładem ekstremalnym, nie znam bardziej ponurej wizji przyszłości od tej pokazanej przez Shute'a.
UsuńNie wiem jak bym to dziś odebrał - mam prastare wydanie z 1970 roku, które kupił jeszcze mój ojciec i czytałem to po raz pierwszy w latach 80. Wcześniej widziałem czarno biały film i jednak film zrobił na mnie większe wrażenie. Polecam i dziś:
OdpowiedzUsuńhttps://www.cda.pl/video/5949776e8
Bardzo lubię cykl Wehikuł Czasu, jednak ostatni brzeg... to nie łatwa lektura
OdpowiedzUsuńNoszę się z zamiarem sięgnięcia po tą książkę i myślę, że wcześniej czy później to zrobię.
OdpowiedzUsuńKultowa, a ja - kurcze - tego nie znam. Muszę popędzić do biblioteki
OdpowiedzUsuńO to coś w moim guście, uwielbiam tego typu powieści. Ostatnio nawet kupiłam kilka takich sf do biblioteki, bo było sporo pytań.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że czytelnicy są zainteresowani starszymi tytułami!
UsuńNie czytałam, jednakże lubię sięgać po starsze powieści. Mają w sobie coś, czego brak współczesnym książkom :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam i nie mam zamiaru, akurat nie mój typ...
OdpowiedzUsuńCoś dla mnie, chętnie na nią zapoluję ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Jak najbardziej czytałam, lubię zajrzeć do klasyki fantastyki, dla samej przyjemności fabuły, ale też aby zerknąć jak zmieniało się postrzeganie przyszłego świata.
OdpowiedzUsuńDo takiego gatunku bardziej pasuje mi szybka akcja i mocne emocje. Szkoda, że tutaj tak powoli wszystko się dzieje.
OdpowiedzUsuń