Drugi tom losów Torsteina Tormodsona zatytułowany Jomswiking. Winlandia zabiera nas do początku XI wieku, szczegółowo opowiadając o pełnej niebezpieczeństw wyprawie tytułowego bohatera i jego kompanów na ziemie dzisiejszej Ameryki Północnej. O pierwszym tomie tej wciągającej powieści historycznej, Jomswiking. Czas ognia i żelaza, pisałam tu.
Dwudziestoletni Torstein, uważany przez swoich ludzi za hovdinga, ma świeżo poślubioną żonę Sigrid i nowo narodzonego syna, a także wielkie ambicje oraz zażartych wrogów. Wraz z towarzyszami wyrusza więc na swojej knarze na Islandię, Grenlandię, a następnie do wpół mitycznej Winlandii, gdzie pragnie znaleźć miejsce do osiedlenia się i modrzewie do budowania statków. Jednak przez swój gwałtowny charakter po drodze zyskuje kolejnych nieprzyjaciół, a ponadto okazuje się, że nie jest pierwszym przybyszem na dalekim zachodnim lądzie, a nie wszyscy tubylcy są życzliwie nastawieni do obcych. Dlatego też przetrwanie tak daleko od domu okazuje się znacznie trudniejsze, niż ktokolwiek by przypuszczał...
W tej części Torstein na naszych oczach staje się mężczyzna odpowiedzialnym za swoją rodzinę i ludzi, walcząc zarówno ze swoją gwałtowną naturą, jak i z ogarniającą go czasem melancholią. Co się rzadko udaje, jest postacią zanurzoną w tamtych czasach, dzikim, czasem mrukliwym berserkiem, ale zarazem bliską współczesnemu czytelnikowi – bo bez wahania broni słabszych i robi to, co uważa za słuszne. Dołącza do niego szukająca swojego miejsca na świecie wojownicza Frøydis, córka Eryka Rudego, najciekawsza w całej książce postać kobieca, udaje mu się także nawiązać przyjazne kontakty z Indianami, zwanymi tu Skrælingami, pochodzącymi z Rzecznego Ludu. Pozostali czerwonoskórzy są jednak znacznie większym zagrożeniem i wkrótce wszyscy się o tym przekonują, gdy następuje krwawa konfrontacja z Patuxetami. W jej wyniku Torstein poznaje ich byłego tubylczego niewolnika Wanabave, który posługuje się językiem ludzi północy. Mężczyźni przechodzą razem przez prawdziwe piekło, nawiązując silną, męską przyjaźń. Fabuła prowadzi nas przez dramatyczne wydarzenia na morzu, a potem na lądzie, pokazując, jak mogła wyglądać walka o przetrwanie w tamtych czasach.
A skoro już jesteśmy przy tym temacie, to muszę podkreślić, że autor ma wprost imponująco fachową wiedzę na temat codziennego życia na przełomie X i XI wieku – ustami Torsteina opowiada nam o budowie różnej wielkości łodzi, domostw, kuźni, wytapianiu żelaza, uprawie roli, żeglowaniu, przygotowaniach do zimy, nie zapominając o zwyczajach i wierzeniach ówczesnych ludzi. Dzięki temu można wyobrazić sobie to wszystko w najmniejszych szczegółach i tym samym wczuć się w sposób myślenia i trudy wczesnośredniowiecznej egzystencji. Występują tu także elementy nadnaturalne – prorocze sny, wizje przyszłości i zjawy. Pisarz nie zapomina przy tym o zaangażowaniu czytelnika, stawiając przed głównym bohaterem nie lada wyzwania, każąc mu bronić honoru i bliskich, a przy okazji pokazując nam ówczesny system wartości ludów zimnej północy, który, jak sądzę, nadal do nas przemawia: Żyj odważnie i umrzyj bez lęku. Nie pozwól, żeby człowiek albo bóg rzucił cię na kolana. (s. 395)
Tak prezentuje się norweska okładka 3. tomu:
Pod kątem języka występuje kilka ciekawostek – po pierwsze, pojedyncze indiańskie słowa, pochodzące z języka Mikmaków, Torstein zwraca się czasem bezpośrednio do nas, zadając nam pytania lub tłumacząc swoje motywacje, prostuje wersje wydarzeń rozgłaszane przez innych, ale także ocenia sam siebie z perspektywy czasu, nie zawsze pozytywnie. Tłumaczki zadbały też o przypisy, w których wyjaśniają nieobecne w języku polskim pojęcia z kultury Wikingów. I muszę jeszcze wspomnieć, że powstała już trzecia część tej sagi, ja czekam na jej polską wersję z niecierpliwością. A autor będzie pisał kolejne tomy!
Podsumowując, Jomswiking. Winlandia to wciągająca historia walki o przetrwanie i honor, prowadząca od wybrzeży skandynawskich aż na ląd Winlandii, pokazująca splątane koleje losu Torsteina Szkutnika. Znakomita, męska lektura nie tylko dla miłośników Wikingów, ale także całkowicie angażujących wyobraźnię powieści historycznych, rzetelnie oddających trudy sztuki przetrwania. Gorąco polecam!
Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Czarna Owca.
Autor: Bjørn Andreas Bull-Hansen
Tytuł: Jomswiking. Winlandia
Tytuł oryginału: Jomsviking. Vinland
Tłumaczenie: Maria Sibińska, Katarzyna Michniewicz-Veisland
Wydawnictwo: Czarna Owca
Rok wydania: 2020
Właśnie czytałam o pierwszym tomie tego cyklu i bardzo mnie zainteresował. Muszę koniecznie poszukać!
OdpowiedzUsuńChyba mnie namówiłaś. A pierwszą część mam w schowku na Bonito od dawna.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPierwszy tom wywarł na mnie bardzo dobre wrażenie, świetnie się w nim odnalazłam, za kilka dni biorę się za drugą odsłonę serii. :)
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać że jestem zaciekawiona ^^ nie wiem kiedy znajdę czas to poszukam tej książki :)
OdpowiedzUsuńJakoś nie kręcą mnie te tematy - ani serial, ani książki.
OdpowiedzUsuńLubie to wydawnictwo, a i temat książki wydaje sie ciekawy
OdpowiedzUsuńTakie książki bardzo źle wychodzą, gdy autor nie ma wiedzy. Pamiętam, że wzięłam raz do recenzji jakąś babską powieść o Anastazji Romanov. To było tak uwspółcześnione, że ledwo się dało czytać. A ja się nie znam na tamtych czasach w ogóle! Gdzie historia Romanovów jest poruszająca i można na jej bazie stworzyć cudowne rzeczy.
OdpowiedzUsuń