27 lutego 2019

Koloryt Nowego Orleanu - M. Lewandowski "Cienie Nowego Orleanu"

Cienie Nowego Orleanu Macieja Lewandowskiego to mroczna powieść łącząca elementy kryminału i grozy, osadzona w tytułowym mieście w barwnych latach 20-tych XX wieku, gdy całe Stany Zjednoczone objęte były prohibicją.

Głównym bohaterem jest John Raymond Legrasse, weteran wojenny, a obecnie komisarz policyjny w stopniu porucznika, który jest skory do bitki i ma pewne kłopoty z kontrolowaniem swojego gniewu, na szczęście pomaga mu w tym terapeutyczna laleczka. W roku 1907 pomógł zlikwidować groźną sektę, nic więc dziwnego, że odkrycie w trakcie jednego z rutynowych nalotów zmasakrowanego rytualnie kobiecego ciała budzi jego niepokój. Postanawia sprawdzić, czy podejrzenia są słuszne i ktoś kontynuuje okultystyczny proceder, który ukrócił prawie 20 lat temu. A dzięki narratorowi wszechwiedzącemu mamy też okazję oglądać niektóre działania jego zdeterminowanych, potwornych przeciwników.


Najlepiej w całej książce prezentuje się sam Nowy Orlean i jego niezwykły klimat – nie tylko ze względu na zakaz sprzedawania alkoholu, ale przede wszystkim unikalny koloryt poszczególnych dzielnic i ludzi zamieszkujących miasto. Natomiast samo śledztwo wypada dość blado ze względu na monotonię rozwiązań stosowanych przez komisarza – aby uzyskać nowe informacje, za każdym razem idzie porozmawiać z kimś znajomym. I mimo że dzięki temu autor przenosi nas w kolejne barwne miejsca, to takie powtarzanie schematu może być nużące. Postaci, zarówno te z półświatka jak i z nieco wyższych sfer, raczej się bronią, bo są dość dobrze scharakteryzowane, a w ramach ciekawostki zdradzę, że jest wśród nich nawet jeden Polak sierżant Stuglik.

Autor ma z pewnością bardzo szeroką wiedzę historyczną i kulturoznawczą, wplata więc sporo informacji z tych dziedzin, dzięki czemu tytułowe miasto ożywa na kartach recenzowanej przeze mnie powieści. Nie zawsze jest to jednak zrealizowane w formie przystępnej dla czytelnika – pierwszy rozdział tak obfituje w przypisy, że może nawet zniechęcić do dalszego czytania. I mimo zauważalnej erudycji pisarza muszę powiedzieć, że przetwarza on jedynie znane wątki, szczególnie te rodem z Lovecrafta czy Dana Browna, i nie oferuje nam w Cieniach Nowego Orleanu niczego nowego. Taka umiejętność żonglowania elementami okultystycznymi, religijnymi i nadprzyrodzonymi z pewnością sprawdziłaby się w serialu typu Supernatural, bazującym na popkulturowych przeróbkach tych pierwiastków, jednak w poważnej powieści w mojej ocenie nie zdaje egzaminu. Uważam, że nie pasuje do niej klimatycznie także easter egg, czyli nawiązanie do kancelarii prawniczej z Daredevila. Ponadto pomimo mrocznej atmosfery i ciągle wiszącego nad komisarzem Legrasse zagrożenia, historia nie wzbudziła we mnie specjalnych emocji, ani też w ogóle mnie nie zaskoczyła. Z pewnością nie jestem czytelnikiem docelowym tej książki, bo nie wzruszają mnie cytaty z Lovecrafta i preferuję logiczne światy przedstawione, a ten prezentuje się niczym rozbity kubek. Nastawiałam się też na dobrze skonstruowany kryminał z elementami nadprzyrodzonymi i po prostu go tu nie znalazłam. Całość ratuje nieco pomysł na finał, ale to za mało, bym uznała całość za udaną.


Podsumowując, Cienie Nowego Orleanu, oprócz interesująco odmalowanego, jednocześnie mrocznego i kolorowego miasta, nie oferują czytelnikowi nic nowego, wpisując się idealnie we współczesną popkulturę i operując utartymi motywami. Mogą przypaść do gustu miłośnikom Lovecrafta i Dana Browna, ale nie tym, którzy cenią sobie zaskoczenie i sprawnie poprowadzone wątki kryminalne. Zdecydujecie zatem sami, czy brzmi to jak propozycja dla Was.

Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Uroboros.

Tytuł: Cienie Nowego Orleanu
Autor: Maciej Lewandowski
Wydawnictwo: Uroboros
Rok wydania: 2019



6 komentarzy:

  1. Do tej pory zetknęłam się z bardzo pozytywnymi opiniami :) książka czeka na półce i już nie mogę się doczekać. Ciekawa jestem, jakie wrażenie na mnie zrobi ta książka 😍

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak widać na mnie zrobiła wrażenie raczej średnie, ale tak bywa, gdy ma się wysokie czytelnicze oczekiwania...

      Usuń
  2. Tak, książka ma niesamowity klimat i to jest jej wielka zaleta, natomiast jak dla mnie nie było w niej napięcia i ekscytacji. Myślę jednak, że fani Lovecrafta będą zadowoleni. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Klimat jest, ale fabuła wije się niczym górski strumyk i nie wywołuje specjalnych emocji w czytelniku.

      Usuń
  3. A myślałam, że to będzie coś ciekawego... No cóż, z czystym sumieniem mogę odpuścić. Szkoda, że nie wyszło autorowi popisanie się wiedzą w bardziej... łagodny sposób :) Osobiście nie przepadam za nadmiarem przypisów - owszem, czasem są konieczne, ale wybijają z rytmu czytania niestety.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam bardzo podobne odczucia. Odłożyłam książkę mniej więcej w połowie, potrzebujemy, i ja i ona, nieco odpoczynku. Ona od mojego zniecierpliwienia, ja od jej monotonii niezgodnej zapewne z zamierzeniem autora. Ale będzie drugie podejście. czy udane? czas pokaże. Pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń

Jestem wdzięczna za każdy komentarz, mam dzięki nim więcej motywacji :). Chwilowo włączyłam funkcję moderowania, bo niestety na cel wzięli mnie spamerzy, mam nadzieję, że w ten sposób szybko się zniechęcą.