02 kwietnia 2018

Przedzierając się przez ciemny las

Skuszona intrygującym science fiction autorstwa Cixina Liu pt. Problem trzech ciał (pisałam o nim tu) sięgnęłam po jego kontynuację, czyli Ciemny las. Ludzkość szykuje się do inwazji Trisolarian, a przeszkadzają jej zarówno wysłane przez wroga sofony, jak i jej własna natura. I niestety sposób konstrukcji tej powieści też raczej przeszkadza niż pomaga w czytaniu. A czemu tak się dzieje?

Otóż na pierwszy plan wysuwają się nie poszczególni bohaterowie, ale raczej zjawiska społeczne i prawidłowości w ludzkim zachowaniu. Problemem w wojsku okazuje się defetyzm, czyli brak wiary w zwycięstwo, a wielu cywili głosi teorię eskapizmu, czyli ucieczki z Ziemi. Powstaje więc program Patrzących w Ścianę, opierający się na czterech wybitnych jednostkach, które mają w tajemnicy przed wszystkimi stworzyć strategię przetrwania ludzkości, a do dyspozycji dostać nieograniczone środki. Trisolarianie odpowiadają na to wybraniem Burzycieli Ścian, czyli Ziemian mających pokrzyżować plany potencjalnych wybawicieli. Koncepcje opierają się oczywiście na różnych dziedzinach nauki, od technologii wojskowych przez badanie ludzkiego mózgu do przedziwnych pomysłów Luo Ji. Najpierw obserwujemy początkowe przygotowania, a w trzeciej części powieści czas przesunięty jest o 200 lat do przodu, do momentu przybycia pierwszej sondy kosmitów.

Po drugie, uwidacznia się zjawisko, które było już widać w pierwszym tomie – że autor nie do końca radzi sobie z tworzeniem trójwymiarowych postaci, które są w stanie wejść w istotne interakcje z otoczeniem. Było mi bardzo trudno utożsamić się z którymkolwiek z głównych bohaterów, a los niektórych zupełnie mnie nie zainteresował. Największym zaś moim zarzutem jest to, że można by wyciąć cały środek książki i zostawić jedynie początek i koniec, bo tylko one i jedna postać tam występująca mają realny wpływ na to, co się stanie z ludzkością i Trisolarianami. Podobne piętno odcisnęła rzecz jasna Ye Wenjie w pierwszym tomie, w gruncie rzeczy mamy więc do do czynienia z powieleniem pomysłu z poprzedniej części.

Po trzecie, fabuła i sposób prowadzenia opowieści nie były dla mnie tak ekscytujące, jak w pierwszym tomie, oczekiwałam też, że zaprezentowane tu teorie naukowe wprowadzą elementy refleksji nad ludzką kondycją, jednak tworzenie generalnych trendów w zachowaniu, włączając w to tytułową koncepcję ciemnego lasu, nie wzbudziło mojego czytelniczego entuzjazmu. Przede wszystkim zaś chciałam dowiedzieć się, jak to się stało, że Trisolarianie w ogóle przetrwali, na czym polega stosowany przez nich proces odwodnienia, a w szczególności jak się rozmnażają. Niestety w książce nie ma na ten temat ani słowa. Ponadto nie przepadam za postaciami, które są dziwne, nieprzewidywalne i kontrowersyjne, a więc wybitne, a taki jest Luo. Zaś strategii, którą zastosowała flota, lecąc na spotkanie pierwszego statku wroga, nie będę nawet próbowała komentować.

A zatem czytając czułam, że przedzieram się przez ciemny las, pełen generalizacji, niedopracowanych postaci, niepotrzebnych dygresji i nieistotnych wydarzeń, w świecie, w którym ludzkość jest swoim największym wrogiem. Być może właśnie taki był zamysł autora – by stworzyć ponure, dołujące science fiction, w którym Ziemianie sobie z niczym nie radzą i istnieje dla nich jedynie nikła iskierka nadziei, którą niesie dziwaczny osobnik. Dlatego też lektura nie sprawiła mi oczekiwanej przyjemności i zastanowię się dwa razy, zanim sięgnę po zapowiadany już na kwiecień 2018 trzeci tom cyklu noszący tytuł Koniec śmierci.

Tytuł: Ciemny las
Autor: Cixin Liu
Tłumaczenie: Andrzej Jankowski
Wydawnictwo: Rebis
Rok wydania: 2017

tytuł wydania angielskiego: The Dark Forest
tłumaczenie z chińskiego: Joel Martinsen

4 komentarze:

  1. Oj, nieumiejętność skonstruowania ciekawych postaci z krwi i kości, z którymi potrafimy się utożsamiać, to wg mnie największa książkowa wada, która sprawia, że choćby nie wiem jak ciekawa była fabuła, książka automatycznie podoba mi się mniej, niż by mogła. Chciałam sięgnąć po "Problem trzech ciał", bo zapowiadało się intrygująco, ale teraz zaczynam się wahać, czy warto zaczynać coś, czego może nie będę chciała skończyć.

    Pozdrawiam,
    Ania z https://ksiazkowe-podroze-w-chmurach.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety, ten pisarz nie radzi sobie z tworzeniem interesujących postaci, ale pierwszy tom jest o niebo lepszy, szczególnie, jeśli chodzi o teorie naukowe i sposób ich prezentacji. Tak więc szkoda byłoby nie przeczytać "Problemu trzech ciał", bo to naprawdę dobre science-fiction.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wpadłem tu parę dni temu i zostawiłem komentarz długości Muru Chińskiego, by chwilę potem patrzeć bezradnie, jak po rozłączeniu z internetem i refreshu moje wypociny znikają :( Próba nr 2:
    Po pierwsze drugi akapit mógłby spokojnie robić za opis książki na Lubimyczytać, bo ten Twego autorstwa zachęcił mnie znacznie bardziej do lektury, niż głodne kawałki a la: "największego w ostatnich latach wydarzenia w światowej fantastyce naukowej, porównywalnego z klasycznymi cyklami „Fundacja” i „Diuna” - populistyczny bełkot. Widzę, że recenzja zbyt pochlebna nie jest w odróżnieniu do tej "Problemu trzech ciał". To dość ciekawe, bo patrząc na opinie czytelników, widać, że community zdecydowanie woli tom drugi. Dobrze jednak przeczytać krytyczne stanowisko - dzięki Ci za to! - ponieważ, jak zauważyłem, roznosi się hulaszczy hurraoptymizm, a mało głosu krytycznego, który tak bardzo sobie cenię ;) Pozdrawiam z uśmiechem, Jared.

    OdpowiedzUsuń
  4. Też nie mogę zrozumieć, czemu drugi tom miałby być lepszy - jest po prostu nieprzemyślany w kwestii fabuły, konstrukcja bohaterów to jakaś prowizorka, a teorie naukowe były dużo lepiej zastosowane i wyjaśnione w pierwszym tomie. Jestem wymagającym czytelnikiem i konkretną recenzentką - staram się przedstawiać i analizować najważniejsze elementy każdego utworu i uzasadniać, czemu coś mi się podoba lub nie. A moim zdaniem ten utwór zdecydowanie na hurraoptymizm nie zasługuje. Dziękuję za docenienie głosu krytycznego :)

    OdpowiedzUsuń

Jestem wdzięczna za każdy komentarz, mam dzięki nim więcej motywacji :). Chwilowo włączyłam funkcję moderowania, bo niestety na cel wzięli mnie spamerzy, mam nadzieję, że w ten sposób szybko się zniechęcą.