Jonathana Carrolla nie trzeba chyba
nikomu przedstawiać, ucieszyłam się więc na wieść o jego
kolejnej powieści zatytułowanej Mr. Breakfast.
Łączy ona elementy obyczajowe i fantastyczne, w niezwykle obrazowy
sposób podejmując ważne życiowe rozważania. A co ciekawe, ponieważ pisarz lubi nasz kraj, to właśnie u nas zdecydował się opublikować premierowe wydanie, co oznacza, że książka jest obecnie dostępna jedynie w języku polskim.
Głównym bohaterem Mr. Breakfast
jest Graham Patterson,
żyjący we współczesnych czasach mężczyzna, którego poznajemy
początkowo z relacji jego byłej partnerki, Ruth Murphy. Udziela ona
wywiadu dziennikarzowi Jamesowi Arthurowi, pokazując mu kilka
nieznanych zdjęć zrobionych przez jej eks, który, jak się
dowiadujemy z jej wypowiedzi, został słynnym fotografikiem. W
kolejnym fragmencie cofamy się wraz z trzecioosobowym narratorem w
czasie i obserwujemy jeden z przełomowych momentów w życiu
Grahama. Nigdy nie zobaczyłem, nie poczułem, nie
stworzyłem niczego, co by wyszło z głębi mojej duszy
– mówi protagonista na s. 21. Odrzuciwszy radę przyjaciela dotyczącą dalszej
kariery jako stand-upera, wyrusza przez Stany do brata w Kalifornii,
trafiając po drodze na pyszną zupę pomidorową i do niezwykłego
salonu tatuażu. Gdy wybiera sobie jeden z nich, zupełnie nie spodziewa się, jak niecodzienne możliwości
otworzy przed nim ten konkretny wzór, nazywany przez tatuażystkę
śniadaniowym...
Dzięki
temu niezwykłemu pomysłowi autora, na temat którego nie pisnę tu
więcej ani słowem, dowiadujemy się coraz więcej na temat życia
Grahama Pattersona oraz związanych z nim osób, które także
zetknęły się z jego tatuażem. Ponadto poznajemy historię wielu
niosących istotne przesłanie artystycznych zdjęć, które udało
się zrobić bohaterowi. A wszystko ma za zadanie skłonić nas do
rozlicznych refleksji – przede wszystkim nad wyborami, których
musimy dokonywać w naszym życiu, by nadać mu sens. A ponieważ
Większość ludzi wolałaby umrzeć, niż zmienić
swoje życie w istotny sposób
(s. 28), protagoniście wcale nie przychodzi to z łatwością. Co jest
bowiem ważniejsze – kariera w roli wykreowanej postaci scenicznej,
pokazanie wrażliwości prawdziwego artysty czy może uszczęśliwienie
ukochanej kobiety? Pisarz zdaje się nam tu pokazywać, że liczy się
nie tylko możliwość selekcji, ale także podjęcia konkretnej
decyzji, bo w końcu czy nie jesteśmy sumą naszych
wyborów (s. 52)? A ponieważ
dylematy Grahama są nam tak bliskie, łatwo się wczuć w jego
sytuację i zrozumieć jego wahanie. Czasem, aby się
odnaleźć, trzeba się zgubić
(s. 113). Przy tym Jonathan Carroll jest zarówno mistrzem symboli
(tu śniadaniowy tatuaż), ale także pokazującej życiowe prawdy
metafory – ludzki żywot porównuje m.in. do kostki Rubika, którą
musimy ułożyć, by uzyskać zdrowe relacje z otaczającymi nas
bliźnimi. Ponadto w swoich rozważaniach pisarz odnosi się do dzieł wielu
znanych artystów, m.in. Salvadora Dalego czy Disneya. Ciekawym
elementem jest także okładka – podzielona na trzy części,
symbolizująca trzy drogi stojące przed głównym bohaterem.
I mimo
że ogólnie lubię tego autora i sprawia mi przyjemność podążanie
jego tokiem rozumowania, a także chętnie poddaję się refleksjom,
które on stara się przedstawiać, to uważam, że Mr. Breakfast ma
jednak swoje wady. Przede wszystkim dziwi mnie bierność protagonisty i odkładanie wyboru jak najdłużej, przez co fabuła raz
zyskuje, a raz traci na dynamice. Pod tym względem ciekawsze są
drugoplanowe postaci ze śniadaniowym tatuażem. Niestety, sporo
przyjemności z czytania odebrała mi też warstwa językowa – choć
tłumacz poradził sobie z większością zaawansowanych tu środków
stylistycznych, i pomysłowo przetłumaczył chociażby zwrot
wyglądasz
chmurzyście,
to podjął kilka decyzji, które moim zdaniem były zupełnie
nietrafione. Na przykład czy po polsku ktokolwiek zadałby pytanie:
Jak masz na imię? i
usłyszałby odpowiedź: Graham Patterson?
Część wyrazów jest tu zostawiona w oryginale (np. drugstore),
kilka zwrotów zachowuje nie wiadomo czemu angielską konstrukcję
zamiast polskiej (facet zrobiłby wszystko, żeby cię
rozśmieszyć, trochę mizernie, Nauczyłem się
na nim kierować.),
zaś część została spolszczona: standaper
czy pikap. Korekta
również nie do końca się sprawdziła w swojej roli, bo znalazłam sporo wpadek
(np. biały cukier puder, w połowie wypadków,
ogromna fortuna, z ostentacyjnym
wyrzutem, czy ktoś z was
słyszał kiedyś słowo świrówa?).
Muszę przyznać, że nie spodziewałam takich kwiatków językowych w tłumaczeniu
tekstu słynnego i lubianego pisarza.
Reasumując,
w Mr. Breakfast
Jonathan Carroll po raz kolejny udowadnia nam, że jego wyobraźnia
nie zna granic, a opowieść o niezwykłej możliwości wyboru, którą
dostaje Graham Patterson, skłania nas do rozlicznych refleksji nad
naszym własnym życiem. Przepełniona trafiającymi do serc
symbolami i metaforami powieść zadaje istotne pytania o ludzkie
priorytety, o istotę sztuki, a także o wagę umiejętności
budowania relacji z bliskimi. Nie tylko fani autora znajdą tu coś
dla siebie – bowiem jest to pisarz, który w przystępny i
niezwykle kreatywny sposób porusza najistotniejsze dla każdego
człowieka sprawy. Życzę Wam zatem przyjemnej lektury!
Za egzemplarz recenzencki dziękuję
wydawnictwu Rebis.
Autor:
Jonathan Carroll
Tytuł:
Mr. Breakfast
Tytuł
oryginału: Mr. Breakfast
Tłumaczenie:
Jacek Wietecki
Wydawnictwo:
Rebis
Rok
wydania: 2019
Niedawno dostałam tę książkę i bardzo chce w końcu ją przeczytać ;)
OdpowiedzUsuńMam ją w planach:)
OdpowiedzUsuńWydaje się być bardzo ciekawą i sympatyczną pozycją. Dopisze sobie do listy i spróbuję.
OdpowiedzUsuńA ja nie jestem przekonana, więc na chwilę obecną odpuszczam ją sobie.
OdpowiedzUsuńLubię symbolizm w książkach. Temat istoty sztuki i relacji międzyludzkich zachęcają mnie do przeczytania Mr.Breakfast. Bardzo jestem ciekawa czy przypadnie mi do gustu. Dziękuję za recenzję.
OdpowiedzUsuń