RECENZJA PRZEDPREMIEROWA
Łzy Mai dostępne od 4
lipca 2018
Łzy Mai Martyny
Raduchowskiej to cyberpunkowa opowieść o poruczniku policji
Jaredzie Quinnie i jego próbach odnalezienia oraz zrozumienia
tytułowej byłej partnerki replikantki, która prawdopodobnie
przyczyniła się do tragedii zwanej B-Day i ukrywa się po drugiej
stronie Muru dzielącego miasto New Horizon.
Powieść zaczyna się 17 maja 2034 roku od masakry w
budynku Beyond Industries – ktoś przełamał zabezpieczenia i
zhakował scyborgizowane klony Easy Puppets, które rozstrzelały
wszystkich przebywających w okolicy. Jared Quinn cudem uchodzi z
życiem, tracąc cały swój oddział, a z feralnego wieżowca wynosi
go w ostatniej chwili replikantka Maya. Na ulicach wybuchają
zamieszki wywołane przez organizację Equilibrium, głoszącej hasła
przywrócenia równości społecznej, czyli zabranie bogatym i
rozdanie biednym, a konkretnie poprzez przejęcie kontroli nad
reinforsyną, czyli neurotransmiterem, który może znacznie podnieść
sprawność umysłową. Szkopuł tkwi w tym, że nie jest on
bezpieczny ani dla ludzi, ani dla androidów, tracą bowiem po nim
równowagę psychiczną, zostaje więc finalnie zakazany.
Porucznik odnosi tak poważne rany, że
budzi się ze śpiączki regeneracyjnej dopiero dwa lata później i
nie zastaje świata takiego, jaki chciałby widzieć: żona odchodzi
do innego, a w New Horizon trwa w najlepsze rewolucja cybernetyczna i
wielu ludzi instaluje sobie ulepszenia. Na domiar złego mimo jego
wyraźnego sprzeciwu małżonka wyraziła zgodę, by zrobić mu
domózgowe wszczepy... Jared chodzi na wizyty do psychologa, by
wrócić do pracy, stawia jednak warunek, że nie życzy sobie
żadnych androidów ani nawet nafaszerowanych technologią ludzi w
swojej jednostce. Początkowo odmawia nawet używania własnych
ulepszeń, jednak szybko okazuje się, że mogą być czasem całkiem
przydatne...
Akcja znacznie przyspiesza w drugiej
połowie utworu, gdy Quinn zostaje wezwany na miejsce bardzo
nietypowego morderstwa – ktoś wyłączył cały System oraz
zasilanie w okolicy, a zabrane tam zbierające ślady z miejsca zbrodni
Szperacze i Skarabeusze natychmiast się dezaktywują.
Sprawę trzeba więc będzie poprowadzić w starym stylu, bo
wszystkie maszyny i sprzęty w laboratorium wariują przy próbkach,
a gdy Jared patrząc na ofiarę uświadamia sobie, że już ją
widział w nawiedzających go przez kilkanaście nocy koszmarach,
przestaje ufać nawet sobie...
Jednym z najważniejszych wątków w tej
książce jest emocjonalna relacja pomiędzy Mayą i Jaredem, którą
obserwujemy głównie z punktu widzenia tego drugiego bohatera. Jest
ona punktem wyjścia do rozważań nad ludzką tolerancją i jej
granicami – czy androidy mogą kiedykolwiek zostać uznane za równe
ludziom istoty i czy mają prawo czuć? Czy nafaszerowany cybernetyką
przedstawiciel ludzkości to nadal człowiek z wolną wolą? Autorka maluje też
obraz bardzo wyraźnego podziału społeczeństwa na biednych i
bogatych, ale także na mieszkańców New Horizon i Dark Horizon,
czyli tych za Murem. Poświęca sporo miejsca na szczegółowe
opisanie, jak funkcjonuje na co dzień tak zaawansowany
technologicznie świat. Nie brak tu ciekawych informacji o technikach
prowadzenia śledztwa, psychice seryjnych morderców czy działania
różnych substancji na ludzki mózg. Niestety, czasami odbywa się
to kosztem posuwania wydarzeń naprzód, szczególnie w pierwszej
połowie utworu. Do tego występują przypisy, które wyjaśniają
czasem ogólnie znane pojęcia, takie jak np. spyware.
Co do bohaterów – porucznik ma
początkowo bardzo ograniczony punkt widzenia, widać tu jednak pole
do rozwoju. Z tego też względu nie jest dającą lubić się od
razu postacią, ja stałam raczej po stronie Mai, choć czekałam
całą książkę, by poznać jej punkt widzenia. W kwestii świata
przedstawionego – Martyna Raduchowska z pewnością dobrze zna
konwencję cyberpunka i umiejętnie ją wykorzystuje, starannie
budując lekko przerażające miasto przyszłości, które z jednej
strony jest bezpieczne, ale z drugiej nie pozwala zachować choć
odrobiny anonimowości. Zaś fabuła, związana z tajemniczymi
morderstwami, która rozkręca się na dobre w drugiej części
powieści, ma na tyle ciekawą konkluzję, że z chęcią sięgnę po
kolejny tom, który właśnie powstaje. I już wiem, czemu studio CD
Projekt Red zatrudniło pisarkę do pracy nad scenariuszami do ich
nowej gry – Cyberpunka 2077.
Zatem jeśli macie ochotę na
zaawansowanego cyberpunka, pełnego niezwykłych sprzętów i
substancji stymulujących, a także sporą dawkę rozważań na temat
istoty człowieczeństwa i zagrożeń wiążących się z rozwojem
technologii, Łzy Mai to idealna lektura dla Was.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję
wydawnictwu Uroboros.
Hop do recenzji drugiego tomu, Spektrum.
Autor:
Martyna Raduchowska
Tytuł:
Łzy Mai, wydanie II
Wydawnictwo:
Uroboros
Rok
wydania: 2018
"Szamanki od umarlaków" tej autorki jeszcze nie czytałam, chociaż czeka na półce, ale chętnie ze "Łzami Mai" też się zapoznam :)
OdpowiedzUsuń"Szamanka" jest zdecydowanie lżejsza i bardziej z przymrużeniem oka, polecam szczególnie drugi tom tej historii, czyli "Demona luster".
UsuńDrugi jest w ogóle generalnie lepszy, widać, że "Szamanka" była debiutem ;)
Usuń"Demon luster" to póki co moja ulubiona książka Martyny Raduchowskiej, widać po nim, że się znacznie rozwinęła pisarsko. Liczę też na lepszą kontynuację "Łez Mai".
UsuńCzytałam „Szamankę od umarlaków" i „Demona luster" od tej autorki, i jestem nimi po prostu zachwycona♥ Po tych dwóch udanych lekturach stwierdziłam, że będę sięgać po kolejne tytuły tej pani, więc na pewno sięgnę po ten. Mam tylko nadzieję, że mi się spodoba ;)
OdpowiedzUsuńCiekawa recenzja :)
Zostaję na dłużej♥
Pozdrawiam cieplutko!
Książki bez tajemnic
Ta jest w innym stylu, zdecydowanie bardziej poważna, ale świat ma przemyślany. Cieszę się, że recenzja się podobała i mam nadzieję, że tak samo będzie z książką. No i witam serdecznie ♥
UsuńJeszcze niedawno nie lubiłam fantastyki i ogólnie takiego rodzaju książek, ale odkąd dorwałam serię Sarah J. Maas, to jestem nimi zakochana. Zdecydowanie zabiorę się i za tę ksiązkę.
OdpowiedzUsuńhttp://recenzentka-doskonala.blogspot.com/2018/07/andromeda-anna-kasiuk.html
Najlepsze w fantastyce jest to, że jedyną granicą w niej jest nasza wyobraźnia :)
UsuńMam ten tytuł w swoich planach. Są to moje klimaty, a recenzje zachęcające :)
OdpowiedzUsuńCałkiem dobry cyberpunk, raczej rzadko pisany przez polskich autorów. Warto przeczytać!
OdpowiedzUsuń