07 lipca 2018

Czemu każda Kałuża powinna mieć swoją czarownicę – Artur Olchowy "Czarownica znad Kałuży"

Czarownica znad Kałuży, czyli debiut powieściowy Artura Olchowego, to całkiem inteligentnie napisane postapo, nominowane do nagrody im. J. A. Zajdla za rok 2017. I właśnie ten fakt zachęcił mnie do sięgnięcia po tę lekturę, choć postapokalipsa nie jest moją ulubioną odmianą fantastyki, bo uważam, że trudno powiedzieć w niej coś nowego. Czy zatem udało się to zrobić Arturowi Olchowemu? W pewniej mierze na pewno tak, a poniżej możecie przekonać się, jak tego dokonał.

Tytułowa czarownica to była doktorantka paleobiologii Alicja Krzemińska, która przeżyła wojnę nuklearną, a obecnie w wieku około 80 lat nazywana jest Koślawą i pełni funkcję Wiedzącej we wsi Okartowo, gdzieś na Mazurach. Od dawna zajmuje się leczeniem okolicznych mieszkańców i obok sołtysa oraz księdza jest jedną z trzech najbardziej wpływowych osób w lokalnej społeczności. Podział na wójta, plebana i panią funkcjonuje bez zarzutu do czasu, gdy z misją rechrystianizacji prosto z Rzymu przylatuje na motolotni nowy wikary i burzy od lat ustalony porządek, bezpardonowo atakując uzdrowicielkę. Nie wie jednak, z kim przyszło mu się zmierzyć, bo wiedźma nie da sobie w kaszę dmuchać i wybiera się do najbliższego miasta – Jańsborga, by tam ułożyć plan i zyskać sojuszników.


Najmocniejszym elementem utworu jest kreacja głównej bohaterki – rzadko zdarza się bowiem, by wybór pisarza padł na tak zaawansowaną wiekowo osobę. Przy czym jest to decyzja w pełni słuszna – Koślawa jest jedną z niewielu osób, które pamiętają jeszcze świat sprzed wojny, dzięki czemu ma bardzo szerokie horyzonty myślowe i rozumie znacznie więcej, niż ktokolwiek inny w świecie przedstawionym. Wychowałam się w dużo większym świecie, znacznie bardziej podłym i złym. (…) To my doprowadziliśmy do wojny. W końcu to my doprowadziliśmy ludzkość do miejsca, w jakim obecnie się znajduje (s. 463). Prowadząc narrację często odnosi się do znanych nam elementów kultury i technologii – wspomina o Harrym Potterze, 451 stopniach Fahrenheita, antybiotykach czy telefonach komórkowych. Z tego powodu bardzo łatwo się z nią utożsamić, a ponieważ jest przy tym bardzo inteligentna i sprytna, ale nieco cyniczna, z miejsca można ją polubić. Ja z przyjemnością przeszłam razem z nią przez całą powieść.

W wyniku wojny świat cofnął się z naszego poziomu cywilizacji do XIX wieku, a ponieważ miasta były najczęściej atakowane przez niebezpieczne drony, większość ludności uciekła na tereny wiejskie i tam stworzyła nowe osady. Może to jest część bożego planu? (…) Umieścić nas w społeczności tak niedużej, że będziemy w stanie wszystkich poznać i wszystkim pomóc (s. 258) – mówi proboszcz z Okartowa w rozmowie z Koślawą. Gdzieniegdzie można znaleźć relikty sprzed końca świata – radia, samochody czy inne niedziałające już sprzęty. Świat przedstawiony jest zatem dość typowy dla postapo, ludzie radzą sobie, jak mogą, by przetrwać, w odróżnieniu jednak od innych tego typu historii tu autor zamiast prowadzenia szalonej akcji próbuje skłonić czytelnika do refleksji: Jeżeli ludzie nie mają wspólnej historii, to nie powstanie społeczność, której by zależało na mieście, w którym żyją. (…) No i to wmawianie sobie, że to nie jest mój dom, że to cudze. A przecież o cudze się nie dba (s. 356).


Kolejnym interesującym zabiegiem literackim jest konstrukcja rozdziałów – otóż na początku każdego z nich znajduje się opowieść, którą można określić jako legendę. Pierwsza z nich dotyczy Koślawej, która oszukała diabła, kolejne m. in. mściwych topichów, ukrytych skarbów, czy podrzucających pieniądze podziomków. Te opowieści pełnią tu istotną rolę – pokazują bowiem, jak po zniszczeniu większości książek i zatraceniu umiejętności czytania i pisania społeczność próbuje na nowo stworzyć tradycję przekazywania kolejnym pokoleniom historii, które mówią o budowaniu nowego świata i przekazują ważne dla nich nauki. Jak łatwo się domyślić, są też tematycznie związane z danym rozdziałem i pozwalają inaczej spojrzeć na jego tematykę. Moja ulubiona opowieść dotyczy zemsty podziomków, które zamieniły plony w kamienie, podczas gdy naprawdę był to wynik zasiania felernych ziaren GMO. Do tego styl autora jest zgrabny i przyjemny w odbiorze, przy czym czasem lekko podlany ironią lub cynizmem.

Ku mojemu zaskoczeniu Czarownica znad Kałuży okazała się w gruncie rzeczy utworem bardziej refleksyjnym niż rozrywkowym, głównie dzięki wyjątkowej narratorce, znającej oba światy – ten obecny i sprzed zagłady. I choć jak mówi protagonistka: moja chałupa to nie Hogwart, a Koślawa to nie Dumbledore (s. 28), to warto zapoznać się z tą nietypową, kutą na cztery nogi bohaterką i wraz z nią zastanowić się nad tym, ile tak naprawdę jest warta nasza cywilizacja.

Autor: Artur Olchowy
Tytuł: Czarownica znad Kałuży
Wydawnictwo: Genius Creations
Rok wydania: 2017

16 komentarzy:

  1. Omijam postapo szerokim łukiem, ale zachęciłaś mnie do przeczytania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też nie przepadam za taką konwencją, ale jeśli kryje się za nią interesujący pomysł, choć niezbyt wartka akcja, to warto się z takim utworem zapoznać.

      Usuń
  2. Ja zaczęłam lekturę, nie wiedząc, że to postapo. I pomysł mnie kupił całkowicie ^^
    Trochę mam zastrzeżeń do wykonania, ale to oddzielna sprawa. Natomiast fascynuje mnie, o kim będą kolejne dwie części. I czy będą się toczyć równolegle, czy po historii Koślawej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiedziałam, że są planowane następne części. No i o kim to będzie, jeśli zabrakło już Koślawej?

      Usuń
    2. Planowane są: Ksiądz znad Kałuży (+- 20 lat przed Czarownicą) i Sołtys znad Kałuży (+- 25 lat po Czarownicy).

      Usuń
    3. Dzięki za informację! To by miało sens - w sumie rządzili wsią we trójkę, każdy był odpowiedzialny za inny aspekt opiekowania się społecznością, i też przeżyli wojnę. Ale chyba ciężko będzie panom dorównać Koślawej...

      Usuń
  3. Widząc książkę nawet nie zauważyłam, że to moje ulubione postapo. ;)
    Okładka skojarzyła mi się z thrillerem, ale widzę teraz że to był duży błąd. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mówili mądrzy ludzie: nie oceniaj książki po okładce :) To jestem ciekawa, jak ocenisz takie wydanie postapo.

      Usuń
  4. Hmm... Chyba już wspominałam, że to moje ulubione klimaty, prawda? A jeszcze sam fakt, że główna bohaterka, pomimo zaawansowania wiekowego (Ojć, jak to brzmi!), nadal jest w formie i postanawia walczyć oraz wspomniana przez Ciebie kreacja tamtej rzeczywistości... Nie ma co – znowu zakrzyknę: Ja chcę to przeczytać. W ogóle zauważyłam, że Genius Creations ma w swoich zbiorach sporo świetnych tytułów. Aż szkoda, że tak niewielu wie o istnieniu tego wydawnictwa...
    Pozdrawiam. :)
    DEMONICZNE KSIĄŻKI

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, ale w tym roku Genius Creations ma aż trzy książki nominowane do Zajdla, więc może trochę osób się o nim dowie. I przyjemnego czytania!

      Usuń
  5. Aż wstyd się przyznać. Ale o książce nie słyszałam.
    Ale... podoba mi się :)
    Dzięki za recenzje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cała przyjemność po mojej stronie, a książka jest warta przeczytania. Zapraszam na więcej nieznanej, ale wartościowej fantastyki!

      Usuń
  6. Czytałem i podobało mi się. :) Podobało mi się, że to jest socjologiczne postapo i główna bohaterka, chociażby przez to, że jednocześnie taka "co to nie ja" a potem przychodzi rzeczywistość i łupanie w kościach każe zrewidować swoje poglądy. :P

    A to "gdzieś na Mazurach" to "Pisz". :) Może warto się kiedyś wybrać? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że wreszcie trafiłam w twój gust :) A po recenzji widać, że mi też się podobały rozważania socjologiczne i pełnokrwista główna bohaterka. A na Mazury warto jechać zawsze - szczególnie przy takich upałach...

      Usuń
    2. No to w końcu mamy wspólną książkę. :D Ja wiedziałem, że tak będzie. ;)

      Ja Mazury wolę zwiedzać niż taplać się w wodzie, więc... W sumie dawno nie byłem. Może kiedyś.

      Pozdrawiam.

      Usuń
    3. Pozwiedzać to chyba lepiej Barcelonę, tydzień to za mało, by obejrzeć wszystkie cuda ;) Zależy, czego szukasz.
      Z powyższego wnoszę, że lubisz książki nietypowe, z oryginalnym pomysłem :)

      Usuń

Jestem wdzięczna za każdy komentarz, mam dzięki nim więcej motywacji :). Chwilowo włączyłam funkcję moderowania, bo niestety na cel wzięli mnie spamerzy, mam nadzieję, że w ten sposób szybko się zniechęcą.