19 stycznia 2018

Patchwork z Ognistą Perłą

Pierwszy tom cyklu Kena Liu Pod sztandarem dzikiego kwiatu, zatytułowany Królowie Dary (o którym pisałam tutaj), rozbudził mój czytelniczy apetyt wobec kontynuacji, czyli recenzowanej tu Ściany Burz. Pragnęłam niezwłocznie przekonać się, jak charyzmatyczny Kuni i jego dwie inteligentne żony poradzą sobie z opanowaniem sytuacji, jak długo i jakimi metodami będą sprawować rządy. Fantasy rzadko bowiem opisuje czas pokoju po wygranej wojnie – pisarz postawił sobie tym samym poprzeczkę wyjątkowo wysoko. Jednak czy udało mu się wyjść zwycięsko z tego wyzwania?

Minęło sześć lat, od kiedy Kuni Garu zasiadł na tronie jako cesarz Ragin i ze wszystkich sił stara się stworzyć dobrze funkcjonujące państwo. Wymyślił między innymi specjalny system egzaminów dla kandydatów na urzędników państwowych, w których bierze udział nowa bohaterka, grająca pierwsze skrzypce w tym tomie – pracowita i błyskotliwa Zomi Kidosu, czyli Ognista Perła. Pochodzi ona z ubogiej rodziny, jej ojciec zaginął na morzu, miała jednak szczęście spotkać na swoje drodze wyjątkowego nauczyciela, dzięki któremu udaje jej się dotrzeć do ostatniego etapu trudnych testów. Tymczasem Noda Mi i Doru Solofi, niegdysiejsi królowie tirojscy, niezadowoleni ze swojej obecnej, nic nieznaczącej pozycji, przysięgają zniszczyć Tron Mlecza i zbierają coraz więcej popleczników, by przeprowadzić wielki bunt. A na dokładkę wspiera ich ktoś, komu Kuni bezgranicznie ufa. Zaś Luan Zya postanawia wyprawić się w nieznane rejony, aż za Ścianę Burz, która otacza wyspy Dary. Pragnie przekonać się, czy da się przekroczyć śmiertelnie niebezpieczną barierę i jakie terytoria się za nią znajdują. I nikt, nawet bogowie, nie spodziewa się, jak poważne będą konsekwencje tej decyzji i jakie niebezpieczeństwo sprowadzi na wszystkich Darzan... 
Ten tom dzieli się bardzo wyraźnie na dwie części – w pierwszej dominującym tematem jest budowa sprawiedliwego, dobrze funkcjonującego państwa, w drugiej zaś niespodziewane pojawienie się nowej, wrogiej siły. Początkowo wydarzenia toczą się powoli, poznajemy dokładniej szkoły filozoficzne Darzan, mit o uporządkowaniu czasu przez bogów – nadaniu miesiącom i latom nazw zwierząt i roślin, obserwujemy też rozgrywki polityczne, w których bardzo aktywny udział bierze Jia. Po pojawieniu się obcych historia zupełnie zmienia charakter – tempo i napięcie znacznie wzrastają, a Zomi i Théra, córka Kuniego, wraz z innymi uczonymi w pocie czoła pracują nad uzyskaniem choćby najmniejszej przewagi w rozpaczliwych działaniach wojennych...

Co mnie zaskoczyło, ten tom jest napisany zupełnie inaczej niż poprzedni – w dużej mierze opiera się na retrospekcjach, nie ma już pocztówek z wspaniale umotywowanymi postaciami, jest też niestety dużo mniej inspirujących cytatów. Tym razem w centrum uwagi są kobiety oraz ich rosnąca rola w społeczeństwie, a także efektowne, niezwykle pomysłowe, czasem wręcz zachwycające wynalazki, które autor opisuje w najdrobniejszych szczegółach. Ponadto pojawiają się pary homoseksualne, a wszystko to wzięte razem wprowadza bardzo współczesne nam rozważania. I to są mocne strony tej powieści. A ponieważ pisarz postanowił w tym tomie dać pole do popisu młodszym postaciom, najbarwniejsi starsi bohaterowie, na przykład Kuni Garu, tracą cały urok i ikrę, które mieli wcześniej. Z kolei zachowanie Jii wzbudziło moje zdumienie i nie byłam w stanie zrozumieć jej pobudek. Zbyt wiele rozwiązań fabularnych w tej części to deus ex machina, nawet, jeżeli niektóre wynikają z działań bogów, są na granicy prawdopodobieństwa i w moim poczuciu psują logikę opowieści.

Z przykrością muszę stwierdzić, że ten tom sprawił mi dużo mniejszą przyjemność niż poprzedni. I o ile nie dziwię się, że Ken Liu nie dał jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, jak zbudować sprawne i sprawiedliwe państwo, to żałuję, że stare postaci musiały ustąpić pola nowym, w nie zawsze eleganckim stylu, znikło przy tym rzetelne budowanie ich motywacji i głębi psychologicznej charakterystyczne dla poprzedniej części, a na pierwszy plan wysunęło się zaskakiwanie czytelnika nowymi wynalazkami i zwierzętami. Nawet, jeśli ta historia jest lepsza od przeciętnego fantasy, ja nie wpisuję jej na listę ulubionych opowieści. Mimo że wyobraźnia autora jest zaiste niezwykła, i Ściana Burz z pewnością spodoba się niejednemu fanowi technologicznego fantasy, zabrakło mi w tej powieści wewnętrznej spójności, zamiast pięknego gobelinu z kwitnącymi mleczami dostałam do ręki kolorowy, jakby naprędce pozszywany patchwork z Ognistą Perłą w centrum.

Autor: Ken Liu
Tytuł: Ściana Burz
Tytuł oryginału: The Wall of Storms
Tłumaczenie: Agnieszka Brodzik
Wydawnictwo: SQN
Rok wydania: 2017

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jestem wdzięczna za każdy komentarz, mam dzięki nim więcej motywacji :). Chwilowo włączyłam funkcję moderowania, bo niestety na cel wzięli mnie spamerzy, mam nadzieję, że w ten sposób szybko się zniechęcą.