Choć powieść science fiction mistrza czarnego humoru Kurta Vonneguta zatytułowana Galapagos miała premierę w 1985 roku, nie zestarzała się ani o dzień, a bystre obserwacje autora dotyczące natury ludzkiej zdecydowanie pozostały aktualne. Leitmotivem opowieści, która pokazuje ludzkość dziś i za milion lat, jest teoria ewolucji Darwina, zaś głównym źródłem zła obwołany tu został zdecydowanie za duży ludzki mózg.
W istocie obiegowe opinie wpływały na ludzkie działania niemal w takim stopniu, jak niezbite fakty, a podlegały tak nieoczekiwanym zmianom, jakim fakty nigdy nie mogłyby ulec. (s. 28)
Co szczególnie zasługuje na uwagę, Galapagos ma jednego z najbardziej nietypowych w literaturze narratorów – otóż jest nim... duch jednego z budowniczych okrętu Bahía de Darwin, eksżołnierz, a zarazem syn pisarza science fiction. Dzięki swojej ponadczasowej naturze ma dostęp do ukrytych myśli bohaterów i opowiada, co przydarzy się ludzkiej rasie za milion lat. Obficie dzieli się przy tym rozlicznymi uwagami na temat wad ogromnych mózgów, prowadząc ironiczne rozważania na temat kondycji człowieczego rodu i dyskusyjnych wartości cywilizacji, którą stworzył.
Morał tej opowieści był taki, że komary zachowywały się dokładnie tak samo jak ludzie, to znaczy wszystko partaczyły. (s. 249)
Tę powieść czyta się po prostu znakomicie – wartko prowadzona, zaskakująca fabuła, wszechobecna ironia i bystre obserwacje stanowią idealną mieszankę stylistyczną, dodatkowo przeplataną licznymi cytatami ze znanych pisarzy, podrzucanymi przez Mandaraxa, futurystyczne urządzenie służące między innymi do tłumaczenia oraz diagnozowania chorób.
Wielki mózg Mary powiedział jej (…) że nie ma nic złego, a wręcz jest wiele dobrego w tym, iż ludzie wcielają w życie pomysły zrodzone w ich głowach, bez względu na to, jak bardzo wydają się one nierealne, niepraktyczne czy wręcz zwariowane. (s. 358)
Jeśli znacie już twórczość Kurta Vonneguta, nie muszę Wam zapewne polecać tej powieści, która jest zdecydowanie jedną z bardziej udanych w jego dorobku. Jeżeli zaś jeszcze nie czytaliście Galapagos, z czystym sumieniem mogę Wam zarekomendować tę ironiczną, lekko zwariowaną, ale dostarczającą sporo materiału do refleksji nad wartościami naszej cywilizacji, a przy tym ponadczasową historię.
Autor: Kurt Vonnegut
Tytuł: Galapagos
Tytuł oryginału: Galápagos
Tłumaczenie: Dariusz Józefowicz
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Rok wydania: 2020
Mam w planach zapoznanie się z twórczością tego autora i mam nadzieję, że w końcu to mi się uda.
OdpowiedzUsuńKsiążka wydaje się być bardzo interesująca, z przyjemnością ją sobie sprezentuję przy najbliższej okazji :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię książki, które skłaniają nas do przemyśleń nad życiem :) Zapisuję sobie ten tytuł :)
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze przyjemności zetknąć się z piórem Vonneguta, ale myślę, że zaledwie kwestią czasu jest, nim sięgnę po recenzowanego przez Ciebie "Galapagos". Niesamowicie intryguje mnie ta powieść. :)
OdpowiedzUsuńNarrator duchem? Jestem na tak! Choć książka ma już sporo lat, nigdy o niej nie słyszałam. Cieszę się, że ją u ciebie znalazłam :D
OdpowiedzUsuńDobrze, że fabuła jest zaskakująca i powieść czyta się dobrze.
OdpowiedzUsuńTa przygoda czytelnicza jeszcze przede mną, chętnie się za nią wezmę, zdecydowanie moje klimaty. :)
OdpowiedzUsuńJuż od dłuższego czasu mam w planach sięgnięcie po książki tego autora i mam nadzieję, że w tym roku uda mi się sięgnąć przynajmniej po jedną.
OdpowiedzUsuńmam w planach tę książkę, ale jak widzę muszę trochę to przyśpieszyć, bo zapowiada się naprawdę ciekawie :-)
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie. Jeszcze nie czytałam nic tego autora, muszę w końcu po niego sięgnąć. :)
OdpowiedzUsuńOgrom książek tego autora wychodzi na rynek, a ja z każdą kolejną jestem coraz bardziej zaintrygowana
OdpowiedzUsuń