RECENZJA PREMIEROWA
Trzeci tom humorystyczno-sensacyjnego cyklu wrocławskiego Marty Kisiel zatytułowany jest Płacz i poświęcony jest kolejnej zagadce regionu śląskiego z czasów II wojny światowej, w której istotną rolę odgrywały tunele w Górach Sowich oraz porcelanowy pałac.
Wydarzenia toczą się niedługo bo
wydarzeniach drugiego tomu, czyli Toni (o której
pisałam tu), i każda z biorących w nich udział postaci przeżywa
ich finał na swój sposób. Mini seksbomba Dżusi tłucze
porcelanowe figurki, spokojna Eleonora gdzieś wyjechała, a Klara
zostaje sama w pustym domu, czując się opuszczona przez bratanice.
A ponieważ w trakcie wizyty u sióstr Bolesnych okazuje się, że
jedna z nich słyszy głos z innego świata w słuchawce, i wszystko
wskazuje na to, że Eleonora prosi o pomoc, czym prędzej
zorganizowana zostaje wyprawa ratunkową. A jak wychodzi na jaw w jej
trakcie, zagadka zaginięcia dziewczyny ma coś wspólnego z
hitlerowskim projektem Riese, Ramzesem i skarbami ukrytymi w
okolicach zamku Grodno.
A oto rzeczony zamek Grodno:
Autorka prowadzi nas przez trzy linie
wydarzeń: teraz, przedtem i wtedy. Pierwsza z
nich to przygody ekipy poszukiwawczej w składzie Klara, Dżusi,
Gerd, Karolek i Matylda Bolesna, druga poświęcona jest Eleonorze i
jej świeżo poznanemu znajomemu Hubertowi, próbującemu poznać
losy zaginionego w czasie II wojny światowej stryja, zaś trzeciej
rzecz jasna nie zdradzę, by nie zepsuć Wam przyjemności czytania.
Główna oś fabularna jest połączeniem dwóch wspomnianych w
poprzednim zdaniu śledztw, które dostarczają nam obfitą garść
ciekawostek na temat tego, jakie projekty podejmowali Niemcy na
terenach Gór Sowich do 1945 roku. Nie mniej ważne są wątki
osobiste poszczególnych postaci – przede wszystkim zaakceptowania
konsekwencji tego, jak zakończyła się poprzednia przygoda z
wędrówkami w czasie. I tak siostry Bolesne przygadując sobie w
bardzo ostry, ale humorystyczny sposób, godzą się z tym, że
zostały już tylko dwie i utraciły zdolności Mojr, a wszystkie
panny Stern szukają zajęć i próbują zdefiniować siebie na nowo,
co wcale nie okazuje się proste. I trzeba tu autorce przyznać, że
każda z tych postaci, także Gerd i Ramzes, dostaje swój własny
dylemat, nad którym musi się nieźle nagłowić. Zaś pod względem
języka jak zwykle jest interesująco i zabawnie: tym razem królują
łacińskie powiedzonka Matyldy Bolesnej, tradycyjnie występują też
liczne nawiązania do literatury romantycznej, ale też popkultury, w
tym rozmaitych seriali (pamiętacie jeszcze Brygadę RR?).
Naszła mnie przy tym refleksja, że przecież wielu z nas radzi
sobie ze stresem żartując z trudnych sytuacji, podobnie jak
bohaterowie tej serii. Jako polonistka z wykształcenia nie mogę
więc nie docenić warstwy stylistycznej tworzonej przez Ałtorkę.*
W Płaczu Marcie Kisiel
udało się osiągnąć zdrową równowagę między sensacyjną
fabułą z elementami fantastyki a żartobliwym stylem, dzięki czemu
książkę czyta się gładko i z uśmiechem na twarzy. Dramaty
osobiste przeplatają się tu z komedią sytuacyjną i słowną oraz
zagadką hitlerowskiego projektu Riese, zapewniając kilka godzin
udanej lektury. Tak więc jeśli szukacie skutecznego lekarstwa na
niskie ciśnienie atmosferyczne, szczególnie takiego zawierającego
rozliczne wygibasy językowe, możecie sięgnąć po cały
cykl wrocławski tej autorki, na który składają się: Nomen Omen,
Toń i omawiany tu Płacz.
*To nie błąd, tak o sobie mówi Marta
Kisiel i jej fani, którzy podchwycili ten żart.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję
wydawnictwu Uroboros.
Autor:
Marta Kisiel
Tytuł:
Płacz
Wydawnictwo:
Uroboros
Rok
wydania: 2020
Marta Kisiel zbiera tak dobre opinie, że chyba się skusze na którąś z jej powieści
OdpowiedzUsuńCzekam, aż wpadnie w łapcy moje i nie mogę się doczekać - jak póki co Kisiel ani razu mnie nie zawiodła.
OdpowiedzUsuńNo to jest coś, co Tygryski lubią najbardziej!
OdpowiedzUsuńCiekawa książka. Jeszcze nie miałam okazji czytać publikacji wyżej wymienionej autorki. Postaram się w najbliższym czasie szybko to nadrobić.
OdpowiedzUsuńKusi mnie ta seria, podejrzewam, że prędzej czy później po nią sięgnę! <3
OdpowiedzUsuńNa razie muszę zabrać się za "Dożywocie", a nad tą serią pomyślę :D
OdpowiedzUsuńTyle razy powtarzam sobie, że muszę wreszcie zacząć czytelniczą przygodę z tą autorką, no ale to nigdy nic nie daje. Naprawdę muszę coś zrobić w tym temacie, bo ten cykl niezmiennie mnie interesuje.
OdpowiedzUsuń