13 października 2018

Odchodząc w mgły

Mimo że Mgły Avalonu zostały napisane przez Marion Zimmer Bradley w 1979 roku, są ciągle uznawane za jedną z najistotniejszych powieści fantasy w historii tego gatunku, a także najoryginalniejszych interpretacji mitu arturiańskiego. To monumentalna, rozdzierająca serce i na wskroś kobieca fantastyka, napisana w starym stylu sag rodzinnych, wobec której nie sposób przejść obojętnie. Wyjątkowe jest w niej również to, że niemal na każdym kroku skłania do przemyśleń, szczególnie na temat miejsca płci pięknej w społeczeństwie, zarówno ze świeckiego jak i religijnego punktu widzenia. Muszę przyznać, że książka wywarła na mnie ogromne wrażenie i znalazła się bardzo wysoko w moich prywatnych notowaniach.

Opowieść zaczyna się od wizyty Taliesina, Merlina Brytanii oraz Viviany, Pani Jeziora u siostry tej ostatniej, czyli Igriany. Mówią jej o przepowiedni – że urodzi władcę, który zjednoczy pod swym berłem wszystkie ziemie, musi jednak w tym celu pojechać na wybory Najwyższego Króla i spodobać się Utherowi, choć jest już zamężna z kimś innym. Wizja mówi rzecz jasna o Arturze, czyli przyrodnim, młodszym bracie Morgiany. A centralną postacią historii jest właśnie ona, zwana czasem Czarodziejką, która odbywszy nauki na wyspie Avalon zostaje kapłanką Bogini. Losy obojga rodzeństwa opisane na przestrzeni kolejnych pięćdziesięciu lat znacznie komplikują się w obliczu m.in. najazdu Saksonów oraz konfliktów zdeterminowanych sług dwóch systemów wierzeń. 


Fabuła opiera się w zasadzie na starciach pomiędzy poszczególnymi postaciami – obserwujemy, jak podejmują decyzje na podstawie swoich przekonań i konsekwentnie dążą do osiągnięcia swoich celów. To bardzo interesujące, że nie da się ich do końca ocenić w kategoriach dobro-zło, jak to zazwyczaj bywa w fantasy. Jak bowiem mówi nam główna bohaterka i od czasu do czasu też narratorka: nie istnieje jedna prawdziwa opowieść. Prawda ma wiele twarzy, prawda jest jak stara ścieżka do Avalonu, tylko od twej własnej woli i od twych własnych myśli zależy, dokąd droga cię zawiedzie (s. 9). Autorka bardzo sprawnie wykorzystuje ten punkt widzenia tworząc bohaterów i poszczególne wątki, dzięki czemu świat przedstawiony pokazuje wiele odcieni szarości i zyskuje tym samym na wiarygodności.

Jednym z istotniejszych elementów książki są wątki religijne i porównanie systemów wartości starej i nowej wiary. I tak wyznawcy Wielkiej Matki żyją zgodnie z cyklami i prawami natury, wielbią Boginię w miejscach, które stworzyła przyroda, a kobiety i mężczyźni są sobie równi – wszyscy mogą się kształcić. Mają Dar Wzroku i Misteria, wierzą też w reinkarnację i to, że dusza ludzka powraca, by stawać się coraz doskonalsza w każdym kolejnym życiu, aż osiągnie oświecenie. W przeciwieństwie do tego chrześcijanie uważają, że człowiek rodzi się tylko raz, że kobieta jest źródłem grzechu i zła oraz powinna być poddana mężczyznom, kładą też nacisk na skromność i pokutę. I choć mieszkańcy i wychowankowie Avalonu wielokrotnie powtarzają, że wszyscy bogowie to jeden bóg, nie wygląda na to, by miało się to tym razem sprawdzić... Ten aspekt powieści jest bardzo udany – postaci będące przedstawicielami tych dwóch wiar prowadzą ze sobą wiele rozmów pełnych celnych argumentów, pokazując wady i zalety wyznania oponentów, a także nadinterpretacje, których dokonują dla uzyskania władzy nad innymi. Co ciekawe, są też takie postaci, które nie wierzą w nic, tylko we własne korzyści. I rzecz jasna pozycja, na każdym niemal kroku podważająca nauki kościoła, po prostu nie mogła powstać w Polsce. 

angielska okładka książki

Warto podkreślić, że jest to jedna z najbardziej kobiecych książek w nurcie fantastyki – po pierwsze ze względu na grające pierwsze skrzypce, a przy tym znakomicie scharakteryzowane, zupełnie od siebie różne żeńskie postaci, oraz to, jak wiarygodnie zmieniają się z czasem. Moim sercem czytelniczym zawładnęła Morgiana, kibicowałam jej w trudnych wyborach i razem z nią nie cierpiałam pobożnej do przesady Gwenifer. Po drugie autorka drobiazgowo i realistycznie opisuje relacje między nimi wszystkimi, a także uczucia, jakie do siebie żywią. Po trzecie, jednym z centralnych zagadnień jest rola i prawa kobiety w świecie – tym, który odchodzi w tytułowe mgły i tym nowym, pod sztandarem chrystusowym. I muszę przyznać, że jest tu co analizować! Po czwarte trudno wskazać inną książkę, w której mężczyźni, a nawet legendarny, kochany przez wszystkich król Artur, są w zasadzie tłem dla kolorowej żeńskiej plejady.

Sposób napisania trąci jednak myszką – poważny, czasem wręcz marsowy styl sagi rodzinnej, szereg dramatycznych wydarzeń, i świat, w którym właściwie nikt nie jest szczęśliwy, mogą być przytłaczające dla oczekującego lekkości i rozrywki współczesnego czytelnika. Do tego objętość tomu, czyli 1154 strony sprawiają, że jest to dobra lektura na długie, zimowe wieczory. Ponadto od czasu do czasu wydarzenia posuwają się naprzód w dość nietypowy sposób – zamiast z opisów konkretnych zdarzeń dowiadujemy się bowiem wszystkiego z rozmów bohaterów, którzy np. naradzają się w ważnych sprawach. Ale za to same ich konwersacje niejednokrotnie dostarczają tematów do głębszych rozważań – na temat różnic pomiędzy wiarą w Boginię a chrześcijańskiego Boga, pozycji kobiety w społeczeństwach opartych na tych religiach, czy też różnej oceny zachowania poszczególnych dramatis personae.


Reasumując, Mgły Avalonu to wielowymiarowa, pełna wyrazistych postaci homerycka opowieść, nieustannie skłaniająca do refleksji i pokazująca historię Kamelotu z unikalnego, kobiecego punktu widzenia. To lektura obowiązkowa nie tylko dla wszystkich wielbicielek i wielbicieli i mitów arturiańskich, czy też feministek, ale przede wszystkim dla mądrze napisanego, zaprawionego nutką melancholii poruszającego fantasy.

Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Zysk i S-ka.

Autor: Marion Zimmer Bradley
Tytuł: Mgły Avalonu
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Rok wydania: 2018

5 komentarzy:

  1. Bardzo chcę przeczytać tę książkę. Po pierwsze ta okładka 😍 cudo, po drugie czytając Twoją recenzję, wiem, że i fabuła jest interesująca. Czy w tym wydaniu w środku są ilustracje ?
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, oprócz okładki (także jej wnętrza) nie ma żadnych ilustracji. Ale wydanie jest piękne i w twardej oprawie, więc świetnie prezentuje się na półce.

      Usuń
  2. fantastykę darzę ogromną sympatią i czuję że ta saga mi by się spodoba :) Ma bardzo śliczne okładki również.

    OdpowiedzUsuń
  3. Fantastyka to nie jest gatunek, po który sięgam, więc nie przeczytam. Cieszę się jednak, że Tobie powieści przypadku do gustu.

    OdpowiedzUsuń
  4. To jest ten rodzaj fantastyki, po który sięgam w ciemno... absolutnie kocham :D

    OdpowiedzUsuń

Jestem wdzięczna za każdy komentarz, mam dzięki nim więcej motywacji :). Chwilowo włączyłam funkcję moderowania, bo niestety na cel wzięli mnie spamerzy, mam nadzieję, że w ten sposób szybko się zniechęcą.