Pęknięta
korona
Grzegorza Wielgusa to kryminał, który przenosi nas do Małopolski
XIII wieku. Miejscowy szlachcic Jaksa Czarny od Gryfitów znajduje na
swoich ziemiach niedaleko Krakowa zmasakrowane ciało topielca i
zwraca się z prośbą o pomoc w rozwiązaniu zagadki jego śmierci
do swojego kompana, inkwizytora Gotfryda z zakonu dominikanów.
Nie jest jednak łatwo podjąć trop, bo
denat ma ucięte palce i zdjęte wszelkie ozdoby, po których można
by go było rozpoznać. Jedynymi charakterystycznymi przedmiotami są
biały pionek szachowy i trójkolorowe buty. I to właśnie dzięki
tym ostatnim udaje się zacząć śledztwo i ustalić, w jak
doborowym towarzystwie obracał się zamordowany. W miarę postępów
dochodzenia wychodzą na jaw kolejne trupy oraz coraz dziwniejsze
zachowania denatów i podejrzanych, takie jak np. uprawianie
pogańskich rytuałów w celu przywołania strzygonia...
Autor ma szeroką wiedzę historyczną i
sprawnie wplata wydarzenia w ówczesną sytuację polityczną. Tuż
po śmierci króla Węgier dotychczasowe sojusze chwieją się w
posadach, a czeski władca Przemysław Otokar ma chrapkę nie tylko
na koronę cesarza, ale także na polskie ziemie. Od odpowiedniego
wsparcia zależy zatem cała przyszłość naszych dzielnic. I na tym
właśnie tle zakonnik Gotfryd i jego kompani ze szlachty – Jaksa i
Lambert prowadzą śledztwo, myśląc w zupełnie współczesny nam
sposób. Są ciekawostki w stylu nawiedzony zamek Lemiesz z
domniemanym wąpierzem czy też znajdująca się na barce karczma ze
specjalnymi przywilejami. Na plus zaliczyłabym również aspekt
językowy utworu – pisarz umiejętnie i z wyczuciem używa wyrazów
staropolskich tak, by czytelnik był w stanie zrozumieć poszczególne
wypowiedzi. Jest także sporo wstawek łacińskich, w formie
fragmentów modlitw i rozmaitych przysłów, a wszystkie dla
ułatwienia zostały opatrzone polskimi przypisami. Kolejnym udanym
elementem jest przepiękna, przyciągająca wzrok i wzbudzająca
zainteresowanie okładka. To zresztą nie pierwszy raz, gdy Initium
udowadnia, że świetnie wie, jak odpowiednio dobierać ilustracje do
wydawanych przez siebie utworów.
Niestety,
konstrukcja bohaterów i fabuły prezentują się słabiej. Nie znalazłam
powodu, by polubić któregokolwiek z trójki głównych bohaterów,
a Lambert i Jaksa bardziej pasują mi do awanturniczej szlachty z
XVI, niż do ludzi z XIII wieku. Postępowi śledztwa zaś nie
towarzyszą prawie żadne emocje, nie wiemy bowiem zbyt wiele o
zabitych ani też o prowadzących dochodzenie. Ten okres to także za
wcześnie na pomysł wieszania w siedzibach szlacheckich obrazów,
nawet jeśli byłyby zgodnie z realiami epoki namalowane na drewnie.
Cała sztuka była przecież do końca średniowiecza podporządkowana
idei
Ad maiorem Dei gloriam,
czyli „na
większą chwałę Bożą”, więc obrazy czy rzeźby występowały
tylko w roli sakralnej, nie świeckiej. Widać w tym kolejny element
dzisiejszego punktu widzenia, o którym wspominałam powyżej. Również dowolne opuszczanie klasztoru
przez zakonnika, nawet jeśli jest to inkwizytor, zawiera w sobie ten
aspekt.
Reasumując,
Pęknięta
korona
to niezbyt emocjonujący kryminał ze starannie odtworzonym
historycznym tłem, pogańskimi potworami i intrygą
polityczną. Może spodobać się miłośnikom utworów osadzonych w
dawnych czasach, ale opartych na całkowicie współczesnym myśleniu.
I mimo że lubię powieści historyczne w połączeniu ze śledztwami,
ta raczej nie znajdzie się w gronie moich ulubionych, bo niestety wypadła poniżej moich oczekiwań w kwestii poprowadzenia fabuły i bohaterów.
Autor:
Grzegorz Wielgus
Tytuł:
Pęknięta korona
Wydawnictwo:
Initium
Rok
wydania: 2018
Brzmi bardzo ciekawie, aż chyba sobie zamówię.
OdpowiedzUsuńTo miłego czytania!
UsuńNiepokoi mnie tylko ten brak sympatii do bohaterów. Przejrzę uważnie nim zakupię.
OdpowiedzUsuńNiestety niezbyt przypadli mi do gustu, znam powieści historyczne z lepiej skonstruowanymi bohaterami.
UsuńWow! Ciekawi mnie to dokładnie odtworzone tło historyczne :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Ksiazkowa-przystan.blogspot.com
Historia to element, który wypada tu naprawdę dobrze - a sporo się wtedy działo!
UsuńZamówiłam sobie tę książkę z wielką ambicją, co do przeczytania. Ambicja spadła gdy książka przyszła i zobaczyłam jej rozmiar. Przestraszyłam się, że na tak małej ilości stron nie da się stworzyć dobrej historii w tych czasach. I po twojej recenzji utwierdzam się w tym przekonaniu i nie mogę znaleźć motywacji do rozpoczęcia tej lektury. 😞
OdpowiedzUsuńJak już ją masz, to czytaj - może dostrzeżesz w niej coś bardziej wartościowego niż ja.
Usuń