03 grudnia 2017

Wiedźmin 30 lat później

Aż trudno uwierzyć, że od pierwszej publikacji Wiedźmina minęło ponad trzydzieści lat, i z tej właśnie okazji Nowa Fantastyka ogłosiła konkurs na opowiadanie w świecie wykreowanym przez Andrzeja Sapkowskiego. Tomik Szpony i kły przedstawia jedenaście najlepszych utworów wybranych z ponad stu pięćdziesięciu zgłoszeń. Wielu z Was zadaje sobie zapewne pytanie, czy warto po niego sięgnąć, a ja postaram się na nie odpowiedzieć.

POTWORY SĄ WŚRÓD NAS
Ironia losu Sobiesława Kolanowskiego, Nie będzie śladu Tomasza Zliczewskiego i Bez wzajemności Barbary Szeląg przedstawiają historie mniej lub bardziej ludzkich bestii, przy czym pierwsze z tu wymienionych ma dość ciekawy pomysł na istotę nadprzyrodzoną, ale jest moim zdaniem nieco przegadane, a drugie pokazuje różne oblicza nikczemności z wiedźminem w tle. Najbardziej przypadło mi do gustu trzecie z nich, ponieważ tytuł ma zastosowanie do kilku opisanych w nim relacji, historia w inteligentny sposób ujawnia prawdę o tym, jak słynne ballady mają się do rzeczywistości, a ponadto całość jest interesującą wariacją na temat bajki o małej syrence Andersena, ma więc wszystko to, czego można się spodziewać po dobrym opowiadaniu wiedźmińskim. Gdybym mogła decydować w rozstrzygniętym już konkursie, właśnie ten utwór by go wygrał, bo najlepiej z całego tomu przenosi nas w świat stworzony przez Andrzeja Sapkowskiego. 

 

KOBIECY PUNKT WIDZENIA
Do tej kategorii zaliczę następujące utwory: Skala powinności Katarzyny Gielicz, Dziewczyna, która nigdy nie płakała Andrzeja W. Sawickiego oraz Szpony i kły Jacka Wróbla. Pierwszy z nich opowiada o Narsi, charakternej dziewczynie, która ma tyle odwagi, że w obliczu braku wiedźminów przyjmuje zlecenia np. na utopce. A ma przy tym dość smutną motywację... To bardzo dobrze napisane opowiadanie, tworzące logiczną, zamkniętą całość, jednocześnie wzruszające i dające do myślenia. Drugie wprowadza nas w świat elfki Toruviel z komanda scoia'tael, która zostaje bardzo ciężko ranna i musi zdać się na opiekę znienawidzonych ludzi. I chcąc nie chcąc powoli zmienia swoje poglądy, nakładając na siebie pokutę. W tym przypadku miałam poczucie, że przemiana bohaterki była jednak zbyt głęboka i autor, tworząc większość ważnych tu postaci, podszedł do tematu nieco zbyt idealistycznie. Zaś ostatnia historia sprawiła mi ogromną przyjemność – bo pokazuje wydarzenia opowiadania Wiedźmin z punktu wiedzenia strzygi! I robi to naprawdę znakomicie, sięgnęłam nawet po oryginalny utwór, by sprawdzić szczegóły i muszę powiedzieć, że się zgadzają. Jako jedyne w tym zbiorze prowadzi narrację w pierwszej osobie, poznajemy więc wszystkie myśli przeklętej księżniczki i dowiadujemy się z pomocą czego przetrwała ostatnie lata, a pomysł autora jest naprawdę intrygujący. Z zainteresowaniem poznawałam przemyślenia tej nietypowej bohaterki. Jedynym zgrzytem jest wprowadzenie postaci, która próbowała odczarować strzygę, ale była tylko oszustem, niezmierne przypominającym mistrza Haxerlina z opowiadań autora tego utworu. Ten utwór zajął w moim osobistym rankingu drugie miejsce na podium.

NIEŁATWO BYĆ CZARODZIEJKĄ
Powyższemu tematowi poświęcone zostały: Krew na śniegu. Apokryf Koral Beatrycze Nowickiej, Co dwie głowy... Nadii Gasik oraz Lekcja samotności Przemysława Gula. W pierwszym opowiadaniu autorka przedstawia nam szczegółową i dość ciekawą charakterystykę Koral, która przebywając na królewskim dworze wykorzystuje Geralta (rzecz jasna również dosłownie) do pomocy w wyjaśnieniu, co się dzieje w Wiedźmim Jarze. Widać, że pisarka ogromnie lubi tę czarodziejkę i myślę, że wielu czytelnikom jej sympatia udzieli się w czasie lektury. Drugi utwór, umiejscowiony 8 lat po śmierci Yennefer i Geralta, pokazuje nam różne zastosowania tytułowych dwóch głów, tym razem śledzimy losy nietypowego duetu złożonego z Triss i Lamberta, który przyjmuje zlecenie na mantikorę. Dobrze napisane, zgrabnie przenosi czytelnika w wykreowany świat. Ostatnie opowiadanie ma dość pesymistyczny wydźwięk, i w mojej ocenie jest jedną ze słabszych historii w tym zbiorze, ale znakomicie oddaje brutalność, która jest wszechobecna w świecie wykreowanym przez Andrzeja Sapkowskiego.

NA DOKŁADKĘ... JASKIER
Rzecz jasna, Geralt byłby niczym bez Jaskra, a wiecznie ściągający na siebie kłopoty bard ma do odegrania istotną rolę jako narrator w części historii w Kresie cudów Marcina Zwierzchowskiego, które wygrało konkurs i dlatego otwiera ten tom, oraz jest głównym bohaterem w Balladzie o Kwiatuszku Michała Smyka. Oba opowiadania są bardzo dobrze napisane, mają świetne pomysły na fabułę i znakomicie się je czyta. W pierwszym autor wiarygodnie odmalowuje targowisko w Cudowiance, pokazując przy tym obraz ludzkiej głupoty i chciwości, a ze smaczków pojawia się charakterystyczny uśmiech wiedźmina i ostatnie życzenie. W drugim utworze, który jest zdecydowanie najzabawniejszy ze wszystkich tu zawartych, Jaskier zostaje postawiony w sytuacji, w której musi spełnić obietnice składane onegdaj pięknym damom, a nie jest to łatwe, gdy jest się jedynie duchem... Te dwa utwory zajmują u mnie ex equo miejsce czwarte.

PODSUMOWANIE
Na minus zaliczę formę wydania tego tomu – czarny tusz, szczególnie z ilustracji, zostaje po czytaniu na rękach, a rozkładane okładki zaginają się na wysokości zakończenia skrzydełek, przez co w moim egzemplarzu już przy pierwszym otwarciu książki powstało nieeleganckie załamanie frontowej obwoluty. Mam też mieszane uczucia co do opisowych skrótów poszczególnych opowiadań na skrzydełku tylnej okładki – część z nich może być uznana za spoilery, i nie wiem, czemu mantikora jest tam napisana przez „y”, choć w opowiadaniu występuje „i”.

Muszę przyznać, że zdecydowanie jestem czytelnikiem docelowym tego tomu – lubię przebywać w świecie wykreowanym przez Andrzeja Sapkowskiego, zarówno w formie literackiej jak i gry komputerowej, nic więc dziwnego, że zbiór wzbudził we mnie ogromny sentyment i z przyjemnością wyłapywałam wszystkie niuanse, które dowcipni autorzy postanowili włożyć do swoich historii. Nie tylko różnego rodzaju bestie, ale także cenne księgi, eliksiry oraz trunki, ponadto słabości i mocne strony poszczególnych postaci, słynny paskudny uśmiech Geralta, cytaty z mistrza czy też tytuły, które nabierają zupełnie różnych znaczeń w toku opowiadania. Prawdę mówiąc, spodziewałam się sporo słabszego poziomu zebranych tu opowieści, z pewnością po ich lekturze jestem zaskoczona na plus. I mimo że żadne z opowiadań nie zawiera wszystkich elementów, które pozornie bez wysiłku łączy w swojej twórczości Andrzej Sapkowski, to otrzymujemy zbiór sprawiający sporą przyjemność w trakcie lektury. Nie wiem, jak Wy, ale ja nabrałam nieodpartej ochoty na odświeżenie oryginalnych opowiadań wiedźmińskich, w moim chyba już kolekcjonerskim wydaniu z 1998 roku. Miecz przeznaczenia ma dwa ostrza, a Andrzej Sapkowski zdolnych następców – autorów Szponów i kłów. Polecam wszystkim, którzy jeszcze raz chcą znaleźć się u boku Geralta i Jaskra.

Tytuł: Szpony i kły
Wydawnictwo: Supernowa
Rok wydania: 2017

2 komentarze:

  1. Te wydania w ogóle są okropne :C Grafiki mają piękne, ale ich jakość jest straszna. A książeczkę chcę, nawet bardzo, tylko... jeszcze nie teraz. Inne rzeczy najpierw.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, jak pisałam, naprawdę przyjemnie się ją czyta, to dobry prezent pod choinkę dla miłośników Geralta.

    OdpowiedzUsuń

Jestem wdzięczna za każdy komentarz, mam dzięki nim więcej motywacji :). Chwilowo włączyłam funkcję moderowania, bo niestety na cel wzięli mnie spamerzy, mam nadzieję, że w ten sposób szybko się zniechęcą.