Rok
2019 dopiero się zaczął, a ja już znalazłam mocnego kandydata na
ulubiony zbiór opowiadań, czyli Dragonezę.
Znajdziecie w niej 20 poświęconych smokom utworów zebranych i
zredagowanych przez znakomity zespół Fantazmatów. Panują tu
różnorodne nastroje – od filozoficznego, przez emocjonalny do
humorystycznego, odmienne style – przygodowy, historyczny czy
horrorowaty, a przede wszystkim pojawia się cała plejada niezwykłych smoków
i istot im podobnych, pochodzących z legend, opowieści religijnych
czy też tych z innych światów lub planet. Ja bawiłam się przy
lekturze doskonale, a czemu z czystym sumieniem mogę polecić Wam tę
antologię, piszę poniżej, podejmując próbę uszeregowania
tematycznego zebranych tu utworów.
Podtytuł
mówi sam za siebie, a pierwiastki te bardzo zgrabnie wykorzystują:
Katechon
Marcina
Tomasiewicza,
Kobieta,
która słyszała smoki
Agnieszki
Fulińskiej oraz
Siej
kwiaty, zbieraj ogień
Krzysztofa
Matkowskiego. Pierwsze opowiadanie dzieje się w naszym świecie w
styczniu 1077 roku i opisuje bardzo nietypowy punkt widzenia
konfliktu między papiestwem i cesarstwem. Rycerz Tybald dostaje
rozkaz zabicia smoka, by finalnie usunąć tajemniczego Katechona,
który powstrzymuje przyjście Antychrysta. To zdecydowanie jedno
z najlepszych opowiadań w tym zbiorze
- zarówno ze względu na sam koncept, jak i jego brawurową
realizację oraz bardzo zgrabny styl z łacińskimi wstawkami.
Kobieta,
która słyszała smoki
nawiązuje do historii świętego Jerzego – otóż gadziny, które
znajdują się między innymi na obrazach z nim zaczynają mówić
coś do pewnej praczki, która jednak ani w ząb nie rozumie ich
języka. Rozwiązania zagadki podejmuje się współpracownik biura
cesarskiego inspektora do spraw specjalnych, a ma ono coś wspólnego
z oryginalnymi baskijskimi wierzeniami. To znakomicie napisane
opowiadanie, wciągające z każdą stroną coraz bardziej, pokazuje
jedną z najoryginalniejszych wizji smoka, z jaką do tej pory się
spotkałam. Koniecznie
je przeczytajcie!
A Siej
kwiaty, zbieraj ogień to
utwór z elementami horroru, w którym pokazane są losy polskiej
rodziny z czasów komunizmu i wpływu, jaki ma na nią unikalna
roślina. A jej tajemnica wywoła w niejednym czytelniku ciarki na
plecach...
HUMORYSTYCZNE
Najlepiej
wypada tu opowiadanie Miluś
Artura Olchowego (jego Czarownicę znad Kałuży
już Wam rekomendowałam), w którym bohater namówiony przez
partnerkę jedzie kupić domowego pupila, czyli smoka, a potem sprawy
w zabawny sposób wymykają się spod kontroli, gdy Miluś rośnie do
rozmiarów małej stodoły i leci polować do Białowieży. Zgrabne
użycie ironii i środków stylistycznych, a także inteligentne
spostrzeżenia na temat związków i opieki nad zwierzętami
zapewniają znakomitą
rozrywkę.
Nie gorzej bawiłam się przy lekturze Miniaturki
Magdy Brumirskiej, w którym stażystka smoczej weterynarii próbuje
ratować z opałów smoczka rasy orientalnej i jego nieogarniętego
pana. A jej styl i pomysłowość przypominają nieco pisarstwo Marty
Kisiel. Trzecim humorystycznym utworem jest Co
dwie głowy to nie jedna
Krzysztofa Rewiuka, wręcz przepełnione cytatami z popkultury, w
którym lokalny król wynajmuje mistrza Fantazego, by wyleczył jego
dwugłowego smoka z bardzo nietypowej przypadłości.
Ilustracja autorstwa Alicji Tempłowicz do opowiadania Kobieta,
która słyszała smoki
REFLEKSYJNE
Do
tej kategorii zaliczyłabym
Dzieci Posejdona
Magdaleny Kucenty, Starego
Bajarza Krzysztofa
Banacha, oraz
Egzegezę Szalonego Gnostyka
Sylwestra Gdeli. Pierwszy utwór pokazuje planetę niemal całkowicie
pokrytą wodą, na którą przybyli ludzcy osadnicy i zbudowali
podwodne miasta, a w jednym z nich pracuje Arethousa, badaczka na
wózku inwalidzkim. Narracja trzecioosobowa jest tu przeplatana
pierwszoosobową: myślami wspomnianej bohaterki, szczególnie jej
emocjami wobec swojej niepełnosprawności, niechęci do używania
egzoszkieletu, a także konsekwencjami tego wszystkiego w jej
relacjach międzyludzkich. Bardzo wiarygodne przemyślenia i uczucia
sprawiają, że utwór czyta się znakomicie. Stary
Bajarz
to równie poruszająca historia – mnich przybywa do starego
mędrca, by pomógł mu odnaleźć Shenlonga, smoka panującego nad
deszczem i wiatrem, zaś zakończenie historii niesie jedno
z największych zaskoczeń w tym tomie.
Egzegeza
Szalonego Gnostyka to
bez dwóch zdań najdziwniejsze, ale też najbardziej zaawansowane
filozoficznie i stylistycznie opowiadanie w Dragonezie.
Bohater ucieka od prawdziwego świata w myślobrazy, zgodnie z
tytułem próbując nam objaśnić swój sposób myślenia, ocierając
się o m.in. o filozofię buddyjską czy strumień świadomości.
Ilustracja autorstwa Patrycji Smagi do opowiadania Katechon
PRZYGODOWE
Tu
umieściłabym następujące utwory: Norddragen
Aleksandry
Cebo,
Żmije
Przemysława Morawskiego, Zimną
Perłę
Barbary Januszewskiej oraz Donnerwetter
Krzysztofa Adamskiego. Pierwsze trzy mają oryginalne pomysły na
wykorzystanie motywu smoka, jednak w trzech ostatnich dość łatwo
domyślić się, co się stanie. Norddragen
zabiera nas w czasy Wikingów i opowiada legendę o pierwszym
drakkarze, którą ze względu na pomysłowość i zaradność
bohaterów czyta się z zapartym tchem. Żmije
zaś toczą się w świecie przypominającym szlachecką Polskę (z
odpowiednio stylizowanym językiem), w którym dwoje braci nad grobem
ojca musi raz na zawsze rozwiązać toczący się między nimi
konflikt, w którym znaczącą rolę odegra tajemniczy zakon. Zimna
Perła
opowiada o tytułowym klejnocie, który po niemałym wysiłku trafia
w ręce pewnej poławiaczki, jednak pierwotny właściciel nie chce z
niej zrezygnować. Jest tu naprawdę dobry pomysł na rozwiązanie
akcji. Donnerwetter
to opancerzony pociąg, którym wojsko wspomagane przez krasnoludy
udaje się do leża nieaktywnego ostatnio smoka, by zabrać jego
skarby. Dla miłośników czystej akcji.
WSPÓŁCZESNE
We współczesnym świecie toczą się
następujące utwory: Na psa urok Michała Rybińskiego,
Wycinki z utraconego świata Macieja Bachorskiego, Coś
do naprawy Anny Marii Vanitachi, a także Wspiąć się
na górę Niitaka Michała Mądrawskiego. Pierwsze dwa są
znakomite, pozostałe dwa zaś zdecydowanie nie znalazły się w
gronie moich ulubieńców. Na psa urok jest nie tylko
lekko humorystyczne, bo główny bohater ma zdobyć licencję na
policyjnego smoka, ale sam pomysł na to, jak te istoty znalazły się
na Ziemi i w jakich tarapatach się znalazły, jest po prostu
genialny. Do tego poznajemy niezwykłe myśli oswajanej gadziny (i
przy okazji parę zgrabnych neologizmów), a finał kładzie na
łopatki resztę opowiadań z tego naprawdę mocnego tomu. I z tych
względów bezsprzecznie zdobywa tytuł mojego
ulubieńca w Dragonezie. Panie Michale,
czy planuje Pan napisać ciąg dalszy tej historii?
Wycinki z utraconego świata to
w zasadzie thriller fantasy, w którym pojawiające się nie wiadomo
skąd stada smoków palą do gołej ziemi coraz więcej miast.
Zachęca do refleksji na temat tego, jak ludzkość poradzi sobie z
apokalipsą i niewiadomą. Coś do naprawy to
sympatyczny pomysł dla młodszych czytelników o świecie obok,
jednak jego logika i realizacja wypada blado. Wspiąć się na
górę Niitaka niestety powiela pewien znany pomysł na konstrukcję i
osobiście nie byłam tu w stanie znaleźć żadnej puenty.
Ilustracja autorstwa Marka Grabosia do opowiadania Wycinki z utraconego świata
ISTOTY SMOKOPODOBNE
O takich istotach opowiadają:
Popiół Krzysztofa Dezyderiusza Sautera, Jedna jedyna
Aleksandry Buczek-Stachowskiej, a także Żywożmija
Barbary Mikulskiej. W Popiele pająkoczłek Derakh'zaq
ma koszmarne sny o zagładzie jego miasta w ogniu – i szybko
przekonuje się, że rządzące społecznością matriarchinie nie
chcą zarządzić jego ewakuacji... Polecam wam ten utwór gorąco,
bo ani przez chwilę nie będziecie spodziewać się, w którą
stronę zmierza historia i jakie będzie jej rozwiązanie.
Majstersztyk! Jedna jedyna to
opowieść o grupie naukowców, którzy sterraformowali planetę Aoii
i dzięki nanotechnologii zaczęli się czuć zdecydowanie zbyt pewni
siebie. Ten utwór nie zdobył mojego uznania, bo po pierwsze nie ma
zbyt wiele wspólnego ze smokami, a refleksja tu przedstawiona jest
raczej oczywista. I na koniec Żywożmija, sympatyczny
utwór z elementami detektywistycznymi i tytułowym potworem
w tle, który ma intrygujący pomysł, jednak wykonanie nie jest
jeszcze idealne – nieco chaotyczna narracja, zmiany bohaterów i
przeskoki w czasie powodują, że czytelnik może się poczuć nieco
zagubiony.
PODSUMOWANIE
Reasumując,
Dragoneza
pokazuje smoki w rozlicznych, arcyciekawych wersjach i
interpretacjach: japońskie, chińskie, nordyckie, te z pseudohodowli
i stworzone przez zaawansowaną naukę, siedzące na skarbach, te do
zabicia, wyleczenia albo też oswojenia czy zrozumienia. Ta
niezwykła różnorodność sprawia, że lektura tego zbioru to
czysta przyjemność – i to zarówno dla tych, co lubią się w
trakcie lektury oddać refleksji, wzruszeniom bądź też po prostu
dostarczyć sobie porcji niezłej rozrywki. Palce lizać!
Za egzemplarz recenzencki dziękuję
wydawnictwu Fantazmaty.
Autorzy:
Krzysztof
Adamski, Maciej
Bachorski, Krzysztof Banach, Magda Brumirska, Aleksandra
Buczek-Stachowska,
Aleksandra
Cebo, Agnieszka Fulińska, Sylwester Gdela, Barbara Januszewska,
Magdalena
Kucenty, Krzysztof
Matkowski,
Michał
Mądrawski, Barbara Mikulska, Przemysław
Morawski, Artur Olchowy, Krzysztof Rewiuk, Michał
Rybiński, Krzysztof Dezyderiusz Sauter, Marcin
Tomasiewicz,
Anna Maria Vanitachi
Tytuł:
Dragoneza
Wydawnictwo:
Fantazmaty
Rok
wydania: 2019
Dużo nieznanych nazwisk ;) Dobrze! Ja ostatnio poszukuję opowiadań, Dragonezę pobrałam już wczoraj, w dniu premiery i zobaczymy, jak mi podejdzie. Dobrze, że jest różnorodnie!
OdpowiedzUsuńO tak, każde opowiadanie jest inne!
UsuńSięgnąłem po ten zbiór opowiadań. I muszę przyznać ze po 1 czyli "Kobieta, która słyszała smoki" stwierdziłem ze nie mam zamiaru czytać dalej. 1 opowiadanie to dla mnie 1/10. I się zniechęciłem sadząc ze reszta będzie podobna. Wiem, głupie. W końcu to dopiero pierwsze z kilku. Ale dzięki twojej recenzji jeszcze raz sięgnę po tą książkę.
OdpowiedzUsuńNie, reszta nie jest podobna, każdy utwór tu różni się od pozostałych. Mi się akurat to opowiadanie całkiem podobało, bo było w nim coś dla mnie nowego (czyli baskijskie wierzenia), ale to wszystko kwestia gustu.
UsuńZgadzam się z przedmówcą, że pierwsze opowiadanie nie jest dobre. No, mi nie podeszło. Później jednak lepiej. Biorąc pod uwagę fakt, że zbiorek jest za darmo, naprawdę nie ma na co narzekać ;)
OdpowiedzUsuńA nawet jest z czego się cieszyć, każdy znajdzie tu coś dla siebie, a mnie też bardzo raduje porządna redakcja i korekta :)
UsuńBrzmi ciekawie, postaram się kiedyś wcisnąć w swój grafik czytelniczy, ale nie przepadam za czytaniem ebooków więc rzadko to robię. Najpierw chcę przeczytać zbiór pokonkursowy "Dzieje się" (też za darmo do ściągnięcia).
OdpowiedzUsuńO "Dzieje się" pisałam na facebooku wraz z linkiem, ale mam tyle rzeczy w kolejce do przeczytania, że żaden ebook, nawet darmowy się już nie zmieści ;)
Usuń