Mimo że
Mgły Avalonu zostały napisane przez Marion Zimmer Bradley w
1979 roku, są ciągle uznawane za jedną z najistotniejszych
powieści fantasy w historii tego gatunku, a także
najoryginalniejszych interpretacji mitu arturiańskiego. To
monumentalna, rozdzierająca serce i na wskroś kobieca fantastyka,
napisana w starym stylu sag rodzinnych, wobec której nie sposób
przejść obojętnie. Wyjątkowe jest w niej również to, że
niemal na każdym kroku skłania do przemyśleń, szczególnie na
temat miejsca płci pięknej w społeczeństwie, zarówno ze
świeckiego jak i religijnego punktu widzenia. Muszę przyznać, że
książka wywarła na mnie ogromne wrażenie i znalazła się bardzo
wysoko w moich prywatnych notowaniach.
Opowieść zaczyna się od wizyty
Taliesina, Merlina Brytanii oraz Viviany, Pani Jeziora u siostry tej
ostatniej, czyli Igriany. Mówią jej o przepowiedni – że urodzi
władcę, który zjednoczy pod swym berłem wszystkie ziemie, musi
jednak w tym celu pojechać na wybory Najwyższego Króla i spodobać
się Utherowi, choć jest już zamężna z kimś innym. Wizja mówi
rzecz jasna o Arturze, czyli przyrodnim, młodszym bracie Morgiany. A
centralną postacią historii jest właśnie ona, zwana czasem
Czarodziejką, która odbywszy nauki na wyspie Avalon zostaje
kapłanką Bogini. Losy obojga rodzeństwa opisane na przestrzeni
kolejnych pięćdziesięciu lat znacznie komplikują się w obliczu
m.in. najazdu Saksonów oraz konfliktów zdeterminowanych sług dwóch
systemów wierzeń.
Fabuła opiera się w zasadzie na
starciach pomiędzy poszczególnymi postaciami – obserwujemy, jak
podejmują decyzje na podstawie swoich przekonań i konsekwentnie
dążą do osiągnięcia swoich celów. To bardzo interesujące, że
nie da się ich do końca ocenić w kategoriach dobro-zło, jak to
zazwyczaj bywa w fantasy. Jak bowiem mówi nam główna bohaterka i
od czasu do czasu też narratorka: nie istnieje jedna prawdziwa
opowieść. Prawda ma wiele twarzy, prawda jest jak stara ścieżka
do Avalonu, tylko od twej własnej woli i od twych własnych myśli
zależy, dokąd droga cię zawiedzie (s. 9).
Autorka bardzo sprawnie wykorzystuje ten punkt widzenia tworząc
bohaterów i poszczególne wątki, dzięki czemu świat przedstawiony
pokazuje wiele odcieni szarości i zyskuje tym samym na
wiarygodności.
Jednym z istotniejszych elementów
książki są wątki religijne i porównanie systemów wartości
starej i nowej wiary. I tak wyznawcy Wielkiej Matki żyją zgodnie z
cyklami i prawami natury, wielbią Boginię w miejscach, które
stworzyła przyroda, a kobiety i mężczyźni są sobie równi –
wszyscy mogą się kształcić. Mają Dar Wzroku i Misteria, wierzą
też w reinkarnację i to, że dusza ludzka powraca, by stawać się
coraz doskonalsza w każdym kolejnym życiu, aż osiągnie
oświecenie. W przeciwieństwie do tego chrześcijanie uważają, że
człowiek rodzi się tylko raz, że kobieta jest źródłem grzechu i
zła oraz powinna być poddana mężczyznom, kładą też nacisk na
skromność i pokutę. I choć mieszkańcy i wychowankowie Avalonu
wielokrotnie powtarzają, że wszyscy bogowie to jeden bóg, nie
wygląda na to, by miało się to tym razem sprawdzić... Ten aspekt
powieści jest bardzo udany – postaci będące przedstawicielami
tych dwóch wiar prowadzą ze sobą wiele rozmów pełnych celnych
argumentów, pokazując wady i zalety wyznania oponentów, a także
nadinterpretacje, których dokonują dla uzyskania władzy nad
innymi. Co ciekawe, są też takie postaci, które nie wierzą w nic,
tylko we własne korzyści. I rzecz jasna pozycja, na każdym niemal
kroku podważająca nauki kościoła, po prostu nie mogła powstać w
Polsce.
angielska okładka książki
źródło: https://www.penguinrandomhouse.com/books/17254/the-mists-of-avalon-by-marion-zimmer-bradley/9780345350497/, dostęp: 13.10.2018
Warto podkreślić, że jest to jedna z
najbardziej kobiecych książek w nurcie fantastyki – po pierwsze
ze względu na grające pierwsze skrzypce, a przy tym znakomicie
scharakteryzowane, zupełnie od siebie różne żeńskie postaci,
oraz to, jak wiarygodnie zmieniają się z czasem. Moim sercem
czytelniczym zawładnęła Morgiana, kibicowałam jej w trudnych
wyborach i razem z nią nie cierpiałam pobożnej do przesady
Gwenifer. Po drugie autorka drobiazgowo i realistycznie opisuje
relacje między nimi wszystkimi, a także uczucia, jakie do siebie
żywią. Po trzecie, jednym z centralnych zagadnień jest rola i
prawa kobiety w świecie – tym, który odchodzi w tytułowe mgły i
tym nowym, pod sztandarem chrystusowym. I muszę przyznać, że jest
tu co analizować! Po czwarte trudno wskazać inną książkę, w
której mężczyźni, a nawet legendarny, kochany przez wszystkich
król Artur, są w zasadzie tłem dla kolorowej żeńskiej plejady.
Sposób napisania trąci jednak myszką –
poważny, czasem wręcz marsowy styl sagi rodzinnej, szereg
dramatycznych wydarzeń, i świat, w którym właściwie nikt nie
jest szczęśliwy, mogą być przytłaczające dla oczekującego
lekkości i rozrywki współczesnego czytelnika. Do tego objętość
tomu, czyli 1154 strony sprawiają, że jest to dobra lektura na
długie, zimowe wieczory. Ponadto od czasu do czasu wydarzenia
posuwają się naprzód w dość nietypowy sposób – zamiast z
opisów konkretnych zdarzeń dowiadujemy się bowiem wszystkiego z
rozmów bohaterów, którzy np. naradzają się w ważnych sprawach.
Ale za to same ich konwersacje niejednokrotnie dostarczają tematów
do głębszych rozważań – na temat różnic pomiędzy wiarą w
Boginię a chrześcijańskiego Boga, pozycji kobiety w
społeczeństwach opartych na tych religiach, czy też różnej oceny
zachowania poszczególnych dramatis personae.
Reasumując,
Mgły Avalonu to wielowymiarowa, pełna wyrazistych
postaci homerycka opowieść, nieustannie skłaniająca do refleksji
i pokazująca historię Kamelotu z unikalnego, kobiecego punktu
widzenia. To lektura obowiązkowa nie tylko dla wszystkich
wielbicielek i wielbicieli i mitów arturiańskich, czy też
feministek, ale przede wszystkim dla mądrze napisanego, zaprawionego
nutką melancholii poruszającego fantasy.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję
wydawnictwu Zysk i S-ka.
Autor:
Marion Zimmer Bradley
Tytuł:
Mgły Avalonu
Wydawnictwo:
Zysk i S-ka
Rok
wydania: 2018
Bardzo chcę przeczytać tę książkę. Po pierwsze ta okładka 😍 cudo, po drugie czytając Twoją recenzję, wiem, że i fabuła jest interesująca. Czy w tym wydaniu w środku są ilustracje ?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Nie, oprócz okładki (także jej wnętrza) nie ma żadnych ilustracji. Ale wydanie jest piękne i w twardej oprawie, więc świetnie prezentuje się na półce.
Usuńfantastykę darzę ogromną sympatią i czuję że ta saga mi by się spodoba :) Ma bardzo śliczne okładki również.
OdpowiedzUsuńFantastyka to nie jest gatunek, po który sięgam, więc nie przeczytam. Cieszę się jednak, że Tobie powieści przypadku do gustu.
OdpowiedzUsuńTo jest ten rodzaj fantastyki, po który sięgam w ciemno... absolutnie kocham :D
OdpowiedzUsuń