Skuszona
intrygującym science fiction autorstwa Cixina Liu pt. Problem trzech ciał
(pisałam o nim tu) sięgnęłam po jego kontynuację, czyli Ciemny
las. Ludzkość szykuje się do inwazji Trisolarian, a
przeszkadzają jej zarówno wysłane przez wroga sofony, jak i jej
własna natura. I niestety sposób konstrukcji tej powieści też
raczej przeszkadza niż pomaga w czytaniu. A czemu tak się dzieje?
Otóż
na pierwszy plan wysuwają się nie poszczególni bohaterowie, ale
raczej zjawiska społeczne i prawidłowości w ludzkim zachowaniu.
Problemem w wojsku okazuje się defetyzm, czyli brak wiary w
zwycięstwo, a wielu cywili głosi teorię eskapizmu, czyli ucieczki
z Ziemi. Powstaje więc program Patrzących w Ścianę, opierający
się na czterech wybitnych jednostkach, które mają w tajemnicy
przed wszystkimi stworzyć strategię przetrwania ludzkości, a do
dyspozycji dostać nieograniczone środki. Trisolarianie odpowiadają
na to wybraniem Burzycieli Ścian, czyli Ziemian mających
pokrzyżować plany potencjalnych wybawicieli. Koncepcje opierają
się oczywiście na różnych dziedzinach nauki, od technologii
wojskowych przez badanie ludzkiego mózgu do przedziwnych pomysłów
Luo Ji. Najpierw obserwujemy początkowe przygotowania, a w trzeciej
części powieści czas przesunięty jest o 200 lat do przodu, do
momentu przybycia pierwszej sondy kosmitów.
Po
drugie, uwidacznia się zjawisko, które było już widać w
pierwszym tomie – że autor nie do końca radzi sobie z tworzeniem
trójwymiarowych postaci, które są w stanie wejść w istotne
interakcje z otoczeniem. Było mi bardzo trudno utożsamić się z
którymkolwiek z głównych bohaterów, a los niektórych zupełnie
mnie nie zainteresował. Największym zaś moim zarzutem jest to, że
można by wyciąć cały środek książki i zostawić jedynie
początek i koniec, bo tylko one i jedna postać tam występująca
mają realny wpływ na to, co się stanie z ludzkością i
Trisolarianami. Podobne piętno odcisnęła rzecz jasna Ye Wenjie w
pierwszym tomie, w gruncie rzeczy mamy więc do do czynienia z
powieleniem pomysłu z poprzedniej części.
Po
trzecie, fabuła i sposób prowadzenia opowieści nie były dla mnie
tak ekscytujące, jak w pierwszym tomie, oczekiwałam też, że
zaprezentowane tu teorie naukowe wprowadzą elementy refleksji nad
ludzką kondycją, jednak tworzenie generalnych trendów w
zachowaniu, włączając w to tytułową koncepcję ciemnego lasu,
nie wzbudziło mojego czytelniczego entuzjazmu. Przede wszystkim zaś
chciałam dowiedzieć się, jak to się stało, że Trisolarianie w
ogóle przetrwali, na czym polega stosowany przez nich proces
odwodnienia, a w szczególności jak się rozmnażają. Niestety w
książce nie ma na ten temat ani słowa. Ponadto nie przepadam za
postaciami, które są dziwne, nieprzewidywalne i kontrowersyjne, a
więc wybitne, a taki jest Luo. Zaś strategii, którą zastosowała
flota, lecąc na spotkanie pierwszego statku wroga, nie będę nawet
próbowała komentować.
A
zatem czytając czułam, że przedzieram się przez ciemny las, pełen
generalizacji, niedopracowanych postaci, niepotrzebnych dygresji i
nieistotnych wydarzeń, w świecie, w którym ludzkość jest swoim
największym wrogiem. Być może właśnie taki był zamysł autora –
by stworzyć ponure, dołujące science fiction, w którym Ziemianie
sobie z niczym nie radzą i istnieje dla nich jedynie nikła iskierka
nadziei, którą niesie dziwaczny osobnik. Dlatego też lektura nie
sprawiła mi oczekiwanej przyjemności i zastanowię się dwa razy,
zanim sięgnę po zapowiadany już na kwiecień 2018 trzeci tom cyklu
noszący tytuł Koniec śmierci.
Tytuł:
Ciemny las
Autor:
Cixin Liu
Tłumaczenie:
Andrzej Jankowski
Wydawnictwo:
Rebis
Rok
wydania: 2017
tytuł
wydania angielskiego: The Dark
Forest
tłumaczenie
z chińskiego: Joel
Martinsen
Oj, nieumiejętność skonstruowania ciekawych postaci z krwi i kości, z którymi potrafimy się utożsamiać, to wg mnie największa książkowa wada, która sprawia, że choćby nie wiem jak ciekawa była fabuła, książka automatycznie podoba mi się mniej, niż by mogła. Chciałam sięgnąć po "Problem trzech ciał", bo zapowiadało się intrygująco, ale teraz zaczynam się wahać, czy warto zaczynać coś, czego może nie będę chciała skończyć.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Ania z https://ksiazkowe-podroze-w-chmurach.blogspot.com/
Niestety, ten pisarz nie radzi sobie z tworzeniem interesujących postaci, ale pierwszy tom jest o niebo lepszy, szczególnie, jeśli chodzi o teorie naukowe i sposób ich prezentacji. Tak więc szkoda byłoby nie przeczytać "Problemu trzech ciał", bo to naprawdę dobre science-fiction.
OdpowiedzUsuńWpadłem tu parę dni temu i zostawiłem komentarz długości Muru Chińskiego, by chwilę potem patrzeć bezradnie, jak po rozłączeniu z internetem i refreshu moje wypociny znikają :( Próba nr 2:
OdpowiedzUsuńPo pierwsze drugi akapit mógłby spokojnie robić za opis książki na Lubimyczytać, bo ten Twego autorstwa zachęcił mnie znacznie bardziej do lektury, niż głodne kawałki a la: "największego w ostatnich latach wydarzenia w światowej fantastyce naukowej, porównywalnego z klasycznymi cyklami „Fundacja” i „Diuna” - populistyczny bełkot. Widzę, że recenzja zbyt pochlebna nie jest w odróżnieniu do tej "Problemu trzech ciał". To dość ciekawe, bo patrząc na opinie czytelników, widać, że community zdecydowanie woli tom drugi. Dobrze jednak przeczytać krytyczne stanowisko - dzięki Ci za to! - ponieważ, jak zauważyłem, roznosi się hulaszczy hurraoptymizm, a mało głosu krytycznego, który tak bardzo sobie cenię ;) Pozdrawiam z uśmiechem, Jared.
Też nie mogę zrozumieć, czemu drugi tom miałby być lepszy - jest po prostu nieprzemyślany w kwestii fabuły, konstrukcja bohaterów to jakaś prowizorka, a teorie naukowe były dużo lepiej zastosowane i wyjaśnione w pierwszym tomie. Jestem wymagającym czytelnikiem i konkretną recenzentką - staram się przedstawiać i analizować najważniejsze elementy każdego utworu i uzasadniać, czemu coś mi się podoba lub nie. A moim zdaniem ten utwór zdecydowanie na hurraoptymizm nie zasługuje. Dziękuję za docenienie głosu krytycznego :)
OdpowiedzUsuń