RECENZJA PRZEDPREMIEROWA
Książka dostępna w sprzedaży od 30 października 2019.
Trzeci tom cyklu Martyny Raduchowskiej o szamance od umarlaków, czyli Fałszywy Pieśniarz, to wprost idealna lektura dla wszystkich miłośników najwyższej próby urban fantasy z nadprzyrodzonym śledztwem w centrum, okraszonej sporą dawką przejmującej do szpiku kości grozy. (Poprzednie części zatytułowane są Szamanka od umarlaków i Demon luster, a recenzja tej drugiej znajduje się tu.)
Ida i Kruchy pracują jako partnerzy w
Wydziale Opętań i Nawiedzeń, a jednym z głównych zadań dla
całego zespołu staje się rozwiązanie zagadki ciała z ogrodu
Kusiciela. Jest ono tak pomysłowo oplecione siatką zaklęć białej
i czarnej magii, że nikt nie jest w stanie ich zdjąć. Dopiero
nekromanta z Warszawy, najwyraźniej dybiący na posadę Rudej,
znajduje na to sposób, jednak gdy przystępuje do akcji, rytuał
wymyka się spod kontroli i nikt nie wie, co zostało uwolnione...
Tymczasem szamanka zaczyna także współpracować z normalną policją, a konkretnie starszym
sierżantem Tomaszem Smoczyńskim, zwianym Smokiem, zostając jego
informatorem kryminalnym. Ten odwdzięcza się jej za informacje,
pokazując bardzo dziwne miejsce zbrodni, w którym spaliło się
jakieś ciało, jednak nie przenosząc ognia na łatwopalne materiały
dookoła. I to dopiero początek ekscytującej, niezwykle złożonej
serii zdarzeń, w centrum których znajduje się nasza Ida. I jeżeli
nawet mający ją Pech ostrzega przed nadciągającym
niebezpieczeństwem, to możecie już sobie zacząć wyobrażać,
jaki majstersztyk fabularny przygotowała tu dla nas Martyna
Raduchowska...
Przede wszystkim musicie wiedzieć, że
ta część ma inny klimat niż poprzednie – pierwsza (Szamanka
od umarlaków) była przede wszystkim zabawna, druga (Demon
luster) bardzo zgrabnie łączyła humor z elementami
kryminalnymi i fantastycznymi, ta zaś jest już pisana całkowicie
na poważnie, z wyraźną przewagą bardzo umiejętnie budowanej
grozy. Humor pozostaje tu jedynie w niejednokrotnie sarkastycznych
wypowiedziach postaci. Tak więc nawet jeśli otwierający serię tom
nie przypadł Wam do gustu, to kolejne w tak dużym stopniu
zmieniają początkową konwencję, że możecie śmiało po nie
sięgnąć, by osobiście się przekonać, jak niezwykłe postępy
w konstruowaniu fabuły i bohaterów poczyniła pisarka.
W tym tomie Ida zdecydowanie się rozwija
– nie reaguje już tylko na zagrożenia, ale przede wszystkim musi
sobie odpowiedzieć na pytanie, kim chce być oraz czy i jak chce
wykorzystywać swój dar, który coraz częściej zaczyna uważać za
przekleństwo... Autorka każe jej tu wejść na wyższy poziom
szamaństwa oraz samoświadomości i jest to jeden z najlepiej
zrealizowanych, dostarczających nieustannych emocji wątków w tej
powieści. Człowiek jest karany nie za swoje grzechy, a p r z
e z n i e – mówi jej Kruchy na s. 341.
Nie gorzej pokazane jest śledztwo w
sprawie tajemniczej istoty, która uciekła z ogrodu Kusiciela –
poznajemy dokładniej metody pracy WON-u, a Raduchowska zgrabnie
wykorzystuje tu swoją wiedzę kryminalistyczną, tworząc np.
sygnatury magiczne, po których można zidentyfikować użytkownika,
niczym po odciskach palców. Nie zabrakło też ciotki Tekli,
Kornelii Kwiatuszek i oczywiście łapacza snów Gryzaka, którzy w
tym tomie, zapewne ku uciesze niejednego czytelnika, pokazują pełnię
swoich możliwości. Zaś najciekawszą nową postacią jest moim
zdaniem Aisling, czyli piaskunka, istota znająca się na krainie
snów. Istotną rolę odgrywa też Kruchy i jego mroczne tajemnice,
choć muszę przyznać, że w pierwszej połowie powieści brakowało
mi tej niezwykłej wręcz chemii z poprzedniej części pomiędzy nim
a szamanką. Nie będę zdradzać tajemnic antagonisty, wspomnę
tylko, iż jest również mocną stroną utworu, będąc istotą nad
wyraz inteligentną i niebezpieczną.
Pomysłem na główny wątek i zarazem
problem, przed którym staje tu Ida, Martyna Raduchowska zostawia
daleko w tyle większość polskich książek urban fantasy, a do
tego ze strony na stronę buduje tak mocne napięcie, że
drugą połowę można już tylko czytać siedząc na krawędzi
fotela, mocno wczepiając się w jego podłokietniki. Fałszywy
Pieśniarz to zaiste prawdziwe mistrzostwo na polu budowania
atmosfery i punktu kulminacyjnego. Moja wyobraźnia dawno się pod
tym względem tak nie najadła.
Podsumowując, gorąco polecam Wam tę
mrożącą krew w żyłach powieść, w której szamanka od umarlaków
Ida z rozmachem wkracza na nowy poziom swoich możliwości, prowadząc
jedyne w swoim rodzaju nadprzyrodzone śledztwo. Fałszywym
Pieśniarzem Martyna Raduchowska ugruntowuje swoją pozycję
jednej z najznakomitszych obecnie polskich pisarek fantastycznych,
sprawnie łącząc różnorodne konwencje, by zapewnić czytelnikom
ogromny i niezapomniany ładunek emocji w otoczce oryginalnej,
wciągającej bez reszty historii. Palce lizać!
Za egzemplarz recenzencki dziękuję
wydawnictwu Uroboros.
Autor:
Martyna Raduchowska
Tytuł:
Fałszywy Pieśniarz
Wydawnictwo:
Uroboros
Rok
wydania: 2019
Przyznam się, że przeczytałam Twoją recenzję po łebkach. Jestem w trakcie lektury "Szamanki", a dwa kolejne tomy czekają na przeczytanie i już doczekać się nie mogę :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe jest to jak zmienia sie klimat tych książek - bardzo interesujacy zabieg ale czy zadowoli on wszystkich fanów serii?
OdpowiedzUsuńAhh, książka dopiero przede mną, ale już nie mogę się doczekać lektury :D
OdpowiedzUsuńPamiętam moją słabość do urban fantasy z dawnych lat ;) Swego czasu tylko tego gatunku poszukiwałam i na nim się skupiałam i jak czytam o tym, co proponuje Raduchowska to mam ochotę sprawdzić, czy stara miłość nie rdzewieje ;) Bardzo dobrze, że napisałaś o klimacie zmieniającym się na przestrzeni tomów - co prawa zawsze daję szansę drugiej części jak pierwsza mi nie podejdzie (chyba, że jest za dużo zgrzytania zębami, to wtedy oszczędzam sobie dalszych cierpień), ale wiem, że w tym przypadku naprawdę warto tak zrobić :)
OdpowiedzUsuńPróbuj. ;) Pierwszy tom to debiut i to widać - w kolejnych tomach jest lepiej. Chociaż powiedziałabym, że w tym tomie trochę tej lekkości i tego żartu jednak jest, tylko faktycznie: nie jest już na pierwszym, czy nawet drugim planie.
UsuńZainteresowała mnie ta seria :) Pierwszy raz o niej słyszę :)
OdpowiedzUsuńWstyd się przyznać, mam te książki na swej liście już od jakiegoś czasu, ale zaległości nie pozwalają mi odetchnąć i nie zwyczajnie po ludzku, nie mam kiedy się za nie zabrać. A okładki przecież same w sobie przyciągają wzrok <3
OdpowiedzUsuńMam w planach sięgnąć w końcu bo całą serię, bardzo mnie ona ciekawi! :)
OdpowiedzUsuńRównież bardzo lubię twórczość pisarki <3 To niezwykle barwna fantastyka.
OdpowiedzUsuńIntryguje mnie okropnie ta seria, zdecydowanie to moje klimaty :)
OdpowiedzUsuńNa tę serię poluje już dłuższy czas, ale minie wychodzi. W końcu przeczytam! :D
OdpowiedzUsuńWłaśnie skończyłam czytać pierwszą część i jestem nią oczarowana, więc z pewnością sięgnę po kolejne tomy :)
OdpowiedzUsuń