26 października 2019

[RECENZJA PRZEDPREMIEROWA] Zawrócić Rzekę Śmierci – M. Raduchowska „Fałszywy Pieśniarz”

 RECENZJA PRZEDPREMIEROWA
Książka dostępna w sprzedaży od 30 października 2019.

Trzeci tom cyklu Martyny Raduchowskiej o szamance od umarlaków, czyli Fałszywy Pieśniarz, to wprost idealna lektura dla wszystkich miłośników najwyższej próby urban fantasy z nadprzyrodzonym śledztwem w centrum, okraszonej sporą dawką przejmującej do szpiku kości grozy. (Poprzednie części zatytułowane są Szamanka od umarlaków i Demon luster, a recenzja tej drugiej znajduje się tu.)


Ida i Kruchy pracują jako partnerzy w Wydziale Opętań i Nawiedzeń, a jednym z głównych zadań dla całego zespołu staje się rozwiązanie zagadki ciała z ogrodu Kusiciela. Jest ono tak pomysłowo oplecione siatką zaklęć białej i czarnej magii, że nikt nie jest w stanie ich zdjąć. Dopiero nekromanta z Warszawy, najwyraźniej dybiący na posadę Rudej, znajduje na to sposób, jednak gdy przystępuje do akcji, rytuał wymyka się spod kontroli i nikt nie wie, co zostało uwolnione... Tymczasem szamanka zaczyna także współpracować z normalną policją, a konkretnie starszym sierżantem Tomaszem Smoczyńskim, zwianym Smokiem, zostając jego informatorem kryminalnym. Ten odwdzięcza się jej za informacje, pokazując bardzo dziwne miejsce zbrodni, w którym spaliło się jakieś ciało, jednak nie przenosząc ognia na łatwopalne materiały dookoła. I to dopiero początek ekscytującej, niezwykle złożonej serii zdarzeń, w centrum których znajduje się nasza Ida. I jeżeli nawet mający ją Pech ostrzega przed nadciągającym niebezpieczeństwem, to możecie już sobie zacząć wyobrażać, jaki majstersztyk fabularny przygotowała tu dla nas Martyna Raduchowska...

Przede wszystkim musicie wiedzieć, że ta część ma inny klimat niż poprzednie – pierwsza (Szamanka od umarlaków) była przede wszystkim zabawna, druga (Demon luster) bardzo zgrabnie łączyła humor z elementami kryminalnymi i fantastycznymi, ta zaś jest już pisana całkowicie na poważnie, z wyraźną przewagą bardzo umiejętnie budowanej grozy. Humor pozostaje tu jedynie w niejednokrotnie sarkastycznych wypowiedziach postaci. Tak więc nawet jeśli otwierający serię tom nie przypadł Wam do gustu, to kolejne w tak dużym stopniu zmieniają początkową konwencję, że możecie śmiało po nie sięgnąć, by osobiście się przekonać, jak niezwykłe postępy w konstruowaniu fabuły i bohaterów poczyniła pisarka. 
 

W tym tomie Ida zdecydowanie się rozwija – nie reaguje już tylko na zagrożenia, ale przede wszystkim musi sobie odpowiedzieć na pytanie, kim chce być oraz czy i jak chce wykorzystywać swój dar, który coraz częściej zaczyna uważać za przekleństwo... Autorka każe jej tu wejść na wyższy poziom szamaństwa oraz samoświadomości i jest to jeden z najlepiej zrealizowanych, dostarczających nieustannych emocji wątków w tej powieści. Człowiek jest karany nie za swoje grzechy, a  p r z e z  n i e – mówi jej Kruchy na s. 341.

Nie gorzej pokazane jest śledztwo w sprawie tajemniczej istoty, która uciekła z ogrodu Kusiciela – poznajemy dokładniej metody pracy WON-u, a Raduchowska zgrabnie wykorzystuje tu swoją wiedzę kryminalistyczną, tworząc np. sygnatury magiczne, po których można zidentyfikować użytkownika, niczym po odciskach palców. Nie zabrakło też ciotki Tekli, Kornelii Kwiatuszek i oczywiście łapacza snów Gryzaka, którzy w tym tomie, zapewne ku uciesze niejednego czytelnika, pokazują pełnię swoich możliwości. Zaś najciekawszą nową postacią jest moim zdaniem Aisling, czyli piaskunka, istota znająca się na krainie snów. Istotną rolę odgrywa też Kruchy i jego mroczne tajemnice, choć muszę przyznać, że w pierwszej połowie powieści brakowało mi tej niezwykłej wręcz chemii z poprzedniej części pomiędzy nim a szamanką. Nie będę zdradzać tajemnic antagonisty, wspomnę tylko, iż jest również mocną stroną utworu, będąc istotą nad wyraz inteligentną i niebezpieczną. 
 

Pomysłem na główny wątek i zarazem problem, przed którym staje tu Ida, Martyna Raduchowska zostawia daleko w tyle większość polskich książek urban fantasy, a do tego ze strony na stronę buduje tak mocne napięcie, że drugą połowę można już tylko czytać siedząc na krawędzi fotela, mocno wczepiając się w jego podłokietniki. Fałszywy Pieśniarz to zaiste prawdziwe mistrzostwo na polu budowania atmosfery i punktu kulminacyjnego. Moja wyobraźnia dawno się pod tym względem tak nie najadła.

Podsumowując, gorąco polecam Wam tę mrożącą krew w żyłach powieść, w której szamanka od umarlaków Ida z rozmachem wkracza na nowy poziom swoich możliwości, prowadząc jedyne w swoim rodzaju nadprzyrodzone śledztwo. Fałszywym Pieśniarzem Martyna Raduchowska ugruntowuje swoją pozycję jednej z najznakomitszych obecnie polskich pisarek fantastycznych, sprawnie łącząc różnorodne konwencje, by zapewnić czytelnikom ogromny i niezapomniany ładunek emocji w otoczce oryginalnej, wciągającej bez reszty historii. Palce lizać!

Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Uroboros.

Autor: Martyna Raduchowska
Tytuł: Fałszywy Pieśniarz
Wydawnictwo: Uroboros
Rok wydania: 2019

12 komentarzy:

  1. Przyznam się, że przeczytałam Twoją recenzję po łebkach. Jestem w trakcie lektury "Szamanki", a dwa kolejne tomy czekają na przeczytanie i już doczekać się nie mogę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawe jest to jak zmienia sie klimat tych książek - bardzo interesujacy zabieg ale czy zadowoli on wszystkich fanów serii?

    OdpowiedzUsuń
  3. Ahh, książka dopiero przede mną, ale już nie mogę się doczekać lektury :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Pamiętam moją słabość do urban fantasy z dawnych lat ;) Swego czasu tylko tego gatunku poszukiwałam i na nim się skupiałam i jak czytam o tym, co proponuje Raduchowska to mam ochotę sprawdzić, czy stara miłość nie rdzewieje ;) Bardzo dobrze, że napisałaś o klimacie zmieniającym się na przestrzeni tomów - co prawa zawsze daję szansę drugiej części jak pierwsza mi nie podejdzie (chyba, że jest za dużo zgrzytania zębami, to wtedy oszczędzam sobie dalszych cierpień), ale wiem, że w tym przypadku naprawdę warto tak zrobić :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Próbuj. ;) Pierwszy tom to debiut i to widać - w kolejnych tomach jest lepiej. Chociaż powiedziałabym, że w tym tomie trochę tej lekkości i tego żartu jednak jest, tylko faktycznie: nie jest już na pierwszym, czy nawet drugim planie.

      Usuń
  5. Zainteresowała mnie ta seria :) Pierwszy raz o niej słyszę :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wstyd się przyznać, mam te książki na swej liście już od jakiegoś czasu, ale zaległości nie pozwalają mi odetchnąć i nie zwyczajnie po ludzku, nie mam kiedy się za nie zabrać. A okładki przecież same w sobie przyciągają wzrok <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam w planach sięgnąć w końcu bo całą serię, bardzo mnie ona ciekawi! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Również bardzo lubię twórczość pisarki <3 To niezwykle barwna fantastyka.

    OdpowiedzUsuń
  9. Intryguje mnie okropnie ta seria, zdecydowanie to moje klimaty :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Na tę serię poluje już dłuższy czas, ale minie wychodzi. W końcu przeczytam! :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Właśnie skończyłam czytać pierwszą część i jestem nią oczarowana, więc z pewnością sięgnę po kolejne tomy :)

    OdpowiedzUsuń

Jestem wdzięczna za każdy komentarz, mam dzięki nim więcej motywacji :). Chwilowo włączyłam funkcję moderowania, bo niestety na cel wzięli mnie spamerzy, mam nadzieję, że w ten sposób szybko się zniechęcą.