„Anihilacja” Jeffa VanderMeera to książka, która fascynuje i wciąga bez reszty już od pierwszego zdania. I bardzo intensywnie wpływa na emocje, budząc narastające uczucie niepokoju, jednocześnie coraz bardziej rozbudzając czytelniczą ciekawość.
Nie sposób też pojąć piękna tego
wszystkiego, a gdy dostrzegasz piękno w pustkowiu, zachodzi w tobie
jakaś zmiana. Pustkowie próbuje cię ujarzmić. (s. 12)
Narracja prowadzona jest przez biolożkę, która od razu dostrzega zróżnicowanie biosfery i próbuje zrozumieć jej funkcjonowanie. Nie jest to jednak łatwe zadanie, bo wszystko zachowuje się tu dziwnie – zwierzęta, rośliny, a także badaczki ulegają jakiemuś niezrozumiałemu wpływowi i przestają funkcjonować w racjonalny sposób. Ze strony na stronę robi się więc coraz bardziej tajemniczo, a czytelnik ramię w ramię z narratorką zanurza się coraz głębiej w niewytłumaczalne zjawiska, takie jak fosforyzujące napisy na ścianie przypominające wersety z Biblii.
Nic, co żyje i oddycha, nie jest
naprawdę obiektywne – nawet w próżni, nawet, jeśli mózgiem rządzi
wyłącznie pełne poświęcenia pragnienie prawdy. (s. 15)
Tytułowa anihilacja następuje tu na wielu poziomach – braku technologii, wieży, która zamiast piąć się w górę, drąży głęboką dziurę w ziemi, coraz bardziej zawodnych ludzkich zmysłów, i wreszcie w umyśle biolożki, który rozpada się na naszych oczach. Miałam wrażenie, że jest ona jednak nieuchronna, by mogło powstać coś nowego.
To jedna z najbardziej oryginalnych, zbijających z tropu i zapadających w pamięć powieści fantastycznonaukowych, jakie dane mi było przeczytać, tak więc zdecydowanie namawiam Was do sięgnięcia po nią. Nie bez znaczenia jest też fakt, że pozostawia interpretację tylko i wyłącznie w gestii czytelnika. A że to pierwszy tom trylogii „Southern Reach”, wkrótce możecie wypatrywać recenzji kolejnych części tej serii.
Możliwe, że za jakiś czas sięgnę po tę książkę. Jednak póki co wyczytuję to co już mam na swojej liście.
OdpowiedzUsuńSkoro tak wysoko oceniasz tę książkę, to chętnie bym ją poznała.
OdpowiedzUsuń