14 lutego 2024

[recenzja] Kim Stanley Robinson „Czerwony Mars” – Niezapisana czerwona karta

Czerwony Mars” Kima Stanleya Robinsona to powieść z nurtu hard science fiction, a także zdobywca Nebuli w 1993 roku. A ponieważ przepiękne wydanie Vespera zdecydowanie zachęca do sięgnięcia po tę pozycję, postanowiłam się przekonać, co się kryje w tym solidnym tomiszczu. 

 

 

Opisane tu wydarzenia obejmują ponad pięćdziesiąt lat – od testowania i wybrania pierwszych stu marsjańskich osadników aż do zbudowania na Czerwonej Planecie wielu miast, w którym na stałe mogą zamieszkać przybysze z Ziemi. Autor opisuje poszczególne fazy kolonizacji Marsa, poświęcając poszczególne rozdziały kolejnym problemom, a w każdym z nich prezentuje punkt widzenia jednego z pionierów, ale narrację prowadzi przy tym w trzeciej osobie. Fani zagadnień naukowych z pewnością poczują się usatysfakcjonowani, bo będą mieli okazję zapoznać się z ogromem informacji o historii, geologii i wyglądzie tytułowej planety, a także jej kalendarzem oraz rozmaitymi problemami technicznymi związanymi m.in. z budową nadających się do zamieszkania dla ludzi habitatów. Jednym z najważniejszych poruszanych tu problemów jest terraformacja i jej słuszność, bo koloniści-naukowcy mają na jej temat zupełnie odmienne zdania. Nie mniej ważne są tu stosunki międzyludzkie oraz sposób tworzenia się i funkcjonowania mikrospołeczności. Dlatego też nie zabrakło tu rozbudowanych teorii z dziedziny psychologii czy nawet psychiatrii. Ponadto pojawiają się elementy religijne i zagadnienie sekt, a jedna z najbardziej zażartych dyskusji toczy się na temat tego, czy należy odciąć się od Ziemi i jej wpływów oraz jej systemu wartości, w tym podziałów na kraje. Pisarz pomyślał tu chyba o wszystkich możliwych aspektach kolonizacji nowej planety, przywiązując ogromną wagę do szczegółów.

 


I właśnie ten aspekt nadaje powieści ogromnego ciężaru, bo warstwa naukowa zdecydowanie dominuje tu nad fabułą, co może przytłoczyć oczekujących szybszego tempa akcji czytelników. Nie bez powodu książka ma ponad dziewięćset stron, więc jej lektura może zabrać dużo czasu, tym bardziej że przyswojenie sobie rozlicznych poruszonych tu przez autora zagadnień wymaga sporej uwagi. 

 

Dla mnie najciekawszym aspektem powieści były ludzkie zachowania – pragnienia, kompleksy i poglądy, które nieustannie się ścierały, pociągając za sobą poważne konsekwencje. I odkryłam, że nawet znakomicie wykształcone, światłe osoby, mające przyszłość ludzkości w swoich rękach nadal mogą kierować się przede wszystkim własnymi emocjami i osobistymi ambicjami.

 


Czerwonego Marsa” Kima Stanleya Robinsona mogę polecić wyrobionym czytelnikom fantastyki naukowej, mającym apetyt na naszpikowaną szczegółami wielowarstwową powieść o kolonizacji Marsa oraz rozlicznych dylematach, które się z nią wiążą.


Moja ocena: 4,5/6



Autor: Kim Stanley Robinson
Tytuł: Czerwony Mars
Tytuł oryginału: Red Mars
Tłumacz: Ewa Wojtczak
Wydawnictwo: Vesper
Rok wydania: 2023
Stron: 914

2 komentarze:

  1. Bardzo zainteresowałaś mnie tą książką, ale przeraziłaś liczbą stron! Chciałabym ją przeczytać, ale realistycznie nie wiem, kiedy mogłabym jej poświęcić odpowiednią ilość czasu i uwagi.

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetna recenzja, przyjemnie się czytało! Też piszę recenzje książek. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Jestem wdzięczna za każdy komentarz, mam dzięki nim więcej motywacji :). Chwilowo włączyłam funkcję moderowania, bo niestety na cel wzięli mnie spamerzy, mam nadzieję, że w ten sposób szybko się zniechęcą.