28 grudnia 2019

O mężnym Lennarcie i prężnym mopsie – Lars Simon „Lennart Malmkvist i osobliwy mops Buri Bolmena”

Już sam tytuł książki Larsa Simona, czyli Lennart Malmkvist i osobliwy mops Buri Bolmena, sugeruje raczej lekką pozycję z elementami humorystycznymi oraz fantastycznymi i taka właśnie ona jest. Dzięki temu spędziłam kilka odprężających godzin z tą lekturą, w sam raz na oderwanie się od przedświątecznego szału przygotowań. 
 

Prolog z miejsca zachęcił mnie do czytania dalej – a opowiada o archeologu hobbiście Matsie Wallinie, który nabył na internetowej aukcji pewien manuskrypt z mapą, który ma ponoć coś wspólnego z legendarnym królem Olafem I Tryggvasonem zwanym też Wronią Kością. Zaś właściwa akcja rozpoczyna się 30 lat później, w listopadzie 2016 roku, w Göteborgu w Szwecji, gdzie poznajemy głównego bohatera powieści Lennarta Malmkvista. Ma on trzydzieści lat i jest konsultantem w prężnie działającej firmie, przy czym przygotowuje się do poprowadzenia ekstremalnie ważnej prezentacji. Ponadto poznał właśnie bliżej interesująca koleżankę z pracy, Emmę Mårtensson, jednak na myśl o stałym związku dostaje dziwnej wysypki. Jego poukładany świat zmienia się jednak nieodwracalnie, gdy najpierw widzi dziwnego kataryniarza, potem coś plącze mu język w trakcie prezentacji, na domiar złego Emma ginie bez śladu, a on sam zostaje oskarżony o morderstwo sąsiada Buriego Bolmena, właściciela przedziwnego sklepu o nazwie Grota Śmiechu i Czarów Bolmena. Na dodatek policja podejrzewa, że może mieć ku temu motyw, bo zgodnie z testamentem zmarłego zostaje nowym właścicielem jego włości.


Fabuła prowadzi nas przez kolejne zagadki, stopniowo coraz bardziej wkraczając w świat magii, autor pokusił się nawet o przedstawienie własnej teorii na temat tego, jak ona działa. Przy okazji nawiązuje do wielu elementów popkultury – Harry'ego Pottera, Gwiezdnych wojen, nie brakuje tu wyroczni, starożytnych amuletów i rytuałów, czy walk złych i dobrych organizacji. Ogólnie rzecz biorąc klimatem najbardziej jest zbliżony do świata stworzonego przez J. K. Rowling, choć dla odróżnienia fabuła opiera się głównie na śledztwie. Trzeba jednak autorowi przyznać, że wychodzi mu póki co raczej logiczny, własny świat z realnym zagrożeniem w perspektywie. Zaś dla mnie najciekawszym fragmentem tego nadprzyrodzonego uniwersum były magiczne przedmioty, zgromadzone rzecz jasna w sklepie Buriego, a szczególnie książka nazywana Relaksikonem – gdy się ją czyta, zapomina się o wszystkich troskach i coraz bardziej odpręża. Ach, jakżebym chciała ją mieć... I oczywiście nie mogę zapomnieć o mopsie, który jest kimś znacznie więcej, niż się ktokolwiek spodziewa – sami się o tym przekonajcie, sięgając po tę powieść.


W kwestii bohaterów najważniejszy jest oczywiście Lennart, wespół z którym dowiadujemy się o istnieniu czarów, ale pisarzowi udało się stworzyć także barwne postaci drugoplanowe: Frederick Sandberg, przyjaciel protagonisty to doktor fizyki, informatyk i fan Gwiezdnych wojen (innymi słowy prototyp geeka), zaś pochodząca z Włoch sąsiadka Maria Calvino ciągle gotuje jakieś potrawy ze swojego kraju i częstuje nimi wszystkich dookoła (plus zazwyczaj nie zamyka jej się buzia, pełni więc rolę elementu humorystycznego). Przy tej okazji autor tak sugestywnie opisuje to, co ona przygotowuje, że aż może pociec ślinka... 
 

Powieść ma jednak pewne wady – Lennart i Emma zdecydowanie za dużo czasu spędzają zastanawiając się, czy magia naprawdę istnieje i czy aby nie trafią na oddział zamknięty z powodu zaburzeń psychicznych, więc mija naprawdę dużo czasu, zanim podejmują sensowne działania. Dla doświadczonych czytelników fantastyki może to wszystko być zbyt rozwlekłe, a także oparte na rozlicznych schematach. Jednak z drugiej strony właśnie ze względu na takie stopniowe wprowadzenie świata nadprzyrodzonego może to być bardzo dobra pozycja na pierwszy kontakt z fantastyką. W trakcie czytania zorientowałam się też, że z pewnością nie zamknie się tu historia przedstawiona w prologu – i sprawdziwszy u wydawcy przekonałam się, że ta opowieść ma jeszcze dwa tomy. Tak więc uprzejmie was o tym informuję i zamieszczam oryginalne okładki kolejnych części. A na koniec minusów nie lada wpadka z odmianą w tytule – mops należał do Buriego Bolmena, a jego imię i nazwisko da się normalnie odmienić w języku polskim, powinien zatem brzmieć: Lennart Malmkvist i osobliwy mops Buriego Bolmena. Nie wiem, dlaczego została tu wybrana niepoprawna forma (a w całej książce jest prawidłowa odmiana). 
 

Tak więc jeśli macie chęć odprężyć się przy nadprzyrodzonym śledztwie, na którego końcu majaczy w mroku groźny Olaf Wronia Kość, poznać niezwykłego mopsa oraz ogrom zaczarowanych przedmiotów, aby wraz z bohaterami uwierzyć, że magia jednak istnieje, polecam Wam Lennarta Malmkvista i osobliwego mopsa Buri Bolmena Larsa Malmkvista. Czyta się to tak przyjemnie, jakby się piło lekko musujący, ale bardzo smaczny koktajl popkulturowy. Ja z chęcią poznam dalsze losy głównego bohatera, mam nadzieję, że Initium uda się je wydać. 

Autor: Lars Simon
Tytuł: Lennart Malmkvist i osobliwy mops Buri Bolmena
Tytuł oryginału: Lennart Malmkvist und der ziemlich seltsame Mops des Buri Bolmen
Tłumaczenie: Anna Krochmal, Robert Kędzierski
Wydawnictwo: Initium
Rok wydania: 2019

5 komentarzy:

  1. Oj, tym razem książka nie dla mnie. Magiczny, fantastyczny świat specjalnie mnie nie wciąga ani w literaturze, ani w filmie.Natomiast świetnie, że Tobie książki przypadły do gustu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pierwsze słyszę, jednak jakoś nie mam ochoty czytać takich książek ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakoś mnie do niej nie ciągnie za bardzo. Niby moje klimaty, ale fabuła do mnie nie przemawia. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Okładka tej książki jest dość specyficzna, opis także zdaje się wymykać konwencjom. Lubię czasem sięgnąć po taką "udziwnioną" lekturę :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Okładka tak na mnie działa, że nie mogę przejść obok tej książki obojętnie :D

    OdpowiedzUsuń

Jestem wdzięczna za każdy komentarz, mam dzięki nim więcej motywacji :). Chwilowo włączyłam funkcję moderowania, bo niestety na cel wzięli mnie spamerzy, mam nadzieję, że w ten sposób szybko się zniechęcą.