26 lutego 2022

[recenzja] „Umierając, żyjemy” Roberta Silverberga – Wampir dusz

Umierając, żyjemy Roberta Silverberga to druga obok Kwiatów dla Algernona najbardziej przepełniona pierwiastkami humanistycznymi książka w godnej uwagi serii science fiction Wehikuł czasu. Towarzyszymy w niej głównemu bohaterowi telepacie, który dokonuje swego rodzaju podsumowania dotychczasowego życia, szukając w nim sensu i motywacji do dalszego istnienia. Oczekiwałam w tym przypadku satysfakcjonującego intelektualnie dania literackiego i właśnie takie otrzymałam. 



Zaś kryzys psychiczny u czterdziestojednoletniego Davida Seliga wywołują powoli zanikające zdolności telepatyczne, które ma od dziecka i które są dla niego zarazem największym błogosławieństwem, jak i przekleństwem. Obecnie ledwo wiąże koniec z końcem, pisząc na zamówienie prace zaliczeniowe dla studentów Uniwersytetu Columbia. Próbuje też naprawić relacje ze swoją młodszą o dziesięć lat adoptowaną siostrą.

 

Chętnie widzimy rzeczy i wydarzenia w sposób, który nam odpowiada (s. 233).

 

Cała opowieść prowadzona jest w niecodzienny sposób, co przekłada się na nietypową formę. Narracja płynnie przechodzi z pierwszoosobowej w drugoosobową, gdy dotyczy teraźniejszości protagonisty, jest natomiast trzecioosobowa w opisach jego przeszłości. Mamy tu także do czynienia z elementami strumienia świadomości, dzięki czemu wchodzimy bardzo głęboko w psychikę głównego bohatera. Tekst przeplatany jest cytatami ze słynnych poetów i powieściopisarzy, ale także esejami autorstwa Davida – w tym o Procesie i Zamku Kafki. Pojawiają się w nim również listy głównego bohatera – te napisane i tylko ułożone w głowie. David co chwilę nawiązuje przy tym do słynnych dzieł literackich, malarskich i muzycznych, czy też opowiada nam o ważnych wydarzeniach historycznych jak wojna w Wietnamie, próby bomb atomowych lub zabójstwo Kennedy'ego, wspomina nawet o wkroczeniu wojsk radzieckich do Czechosłowacji. Pokazuje nam przy tym, w jakim stopniu wpłynęły one na jego życie, a także na losy całego świata. Dzięki temu powieść w pełni pokazuje, że Robert Silverberg to prawdziwy omnibus i erudyta.

 

Jedna z archiwalnych okładek angielskiego wydania 
(https://www.ebay.com/p/1557963, dostęp 25.02.2022):
 

Najważniejsze pytania, które stawia tu pisarz, to te o sens życia, możliwość porozumienia się z innymi, nawiązania satysfakcjonującej dla obu stron relacji, pogodzenia się ze sobą i osiągnięcia zadowalającego poziomu szczęścia. W niezwykły sposób – poprzez słabości i wątpliwości Davida – eksponuje sprzeczności ludzkiej natury, pragnienie spełnienia i rozpaczliwe próby jego osiągnięcia. Zdaje się nam przy tym mówić, że istnieją różnorodne sposoby myślenia i powody, by zachwycać się światem i go nienawidzić. Dlatego też ta powieść ma swój intelektualny ciężar i z pewnością jest to pozycja, przy której nie należy się spieszyć z lekturą, by dać sobie czas na odkrycie wszystkich obecnych tu aluzji. 

 

To właśnie wtedy zrozumiałem, że nie ma już nadziei dla rodzaju ludzkiego, skoro nawet najlepsi z nas wpadają w szał z powodu miłości, pokoju i równości wszystkich ludzi (s. 57).

 

Nie jest to również pozycja, w której da się polubić protagonistę – jest on raczej powodem, byśmy zajrzeli we własne dusze, zrozumieli nasze strachy i wątpliwości oraz podjęli próbę poradzenia sobie z nimi, czy też ustalili własne życiowe priorytety. Ja, czytając o umiejętnościach telepatycznych Davida, zastawiałam się, w jakim stopniu widzi on prawdę w umysłach innych, a w jakim stopniu jedynie ją przetwarza i interpretuje, nadając jej tym samym własnych znaczeń. Nie mogłam się też oprzeć wrażeniu, że główny bohater jest swoistym porte-parole autora i mówi tu w jego imieniu, między innymi dlatego, że obaj urodzili się w tym samym roku – a konkretnie 1935.

 

I okładka dostępnego angielskiego wydania (https://www.empik.com/dying-inside-silverberg-robert,2592591,ksiazka-p, dostęp 25.02.2022):

 

Myślę, że wadą dla niektórych odbiorców mogą tu być: stosunkowo duża dawka wątków obyczajowych, skupiająca się na nieudanych relacjach Davida, nieoczekiwane zmiany sposobu narracji i formy, w tym przeskakiwanie do przeszłości mężczyzny, czy też bardzo głębokie wchodzenie w jego życie intymne, choć to ostatnie nie jest w wielu przypadkach nieuzasadnione. Zdecydowanie dominuje tu refleksja, a nie akcja, zaś utwór stawia tyle pytań, że mam wrażenie, że nie sposób znaleźć na nie odpowiedzi w ograniczonym czasie lektury.

Podsumowując, Umierając, żyjemy Roberta Silverberga to napisana w 1972 roku powieść science fiction wgłębiająca się w ludzki umysł i psychikę, która skłania do analizowania najważniejszych życiowych kwestii – satysfakcji, samopoznania, relacji z innymi, czy też sensu istnienia. Polecam ją przede wszystkim tym, którzy chcieliby podjąć niełatwą grę intelektualną proponowaną tu przez autora.


Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Rebis.


Moja ocena: 5/6




Autor:
Robert Silverberg
Tytuł: Umierając, żyjemy
Tytuł oryginału: Dying Inside
Tłumaczenie: Maria Korusiewicz
Wydawnictwo:
Rebis
Rok wydania: 2022

9 komentarzy:

  1. Pozycja nie dała mnie. Wolę mnie "przegadane" książki

    OdpowiedzUsuń
  2. Skoro dużo w niej jest wątków obyczajowych to z przyjemnością po nią sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ciekawy zabieg stylistyczny : zmiana osoby narratora, jestem ciekawa efektu :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie jestem fanką science fiction, dlatego jednak nie skuszę się na powyższą pozycję.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie zwróciłam na nią wcześniej uwagi, nie za często sięgam po ten gatunek.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie sięgam często po tego typu książki, ale wydaje się być ciekawą lekturą. KInga

    OdpowiedzUsuń
  7. Czasami sięgam po s-f, a do tego lubię takie zaglądanie w ludzki umysł.

    OdpowiedzUsuń
  8. Książkę czytałam i odebrałam ją jako trudną. Wydaje mi się, że nie do końca wyłapałam wszystkie smaczki i nawiązania, przez co nie do końca mnie urzekła. Myslę, że z "Umierając, żyjemy" jest jak z "Małym Księciem" - za pierwszym razem widzi się jedynie przygodę. Dopiero za drugim razem, kiedy czyta się książkę już jako dorosła osoba, jest się w stanie zrozumieć wszystkie ukryte dna. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Paulina Kwiatkowska05 marca, 2022 21:28

    Na razie nie mam jej w planach.

    OdpowiedzUsuń

Jestem wdzięczna za każdy komentarz, mam dzięki nim więcej motywacji :). Chwilowo włączyłam funkcję moderowania, bo niestety na cel wzięli mnie spamerzy, mam nadzieję, że w ten sposób szybko się zniechęcą.