18 stycznia 2020

Imperatyw przetrwania – Peter Watts „Ślepowidzenie”

Peter Watts jest Kanadyjczykiem, który zdobył tytuł doktorski w dziedzinie ssaków morskich, a także autorem kilku opowiadań i powieści science fiction, w tym omawianego tu przeze mnie Ślepowidzenia. Byłam niezmiernie ciekawa, jak biolog podszedł do napisania hard science fiction dotyczącego pierwszego kontaktu i muszę przyznać, że jego pomysły zrobiły na mnie nie lada wrażenie. 



Głównym bohaterem i zarazem narratorem wydarzeń jest Siri Keeton, który w wieku sześciu lat z powodu padaczki przeszedł skomplikowaną operację wycięcia jednej półkuli mózgu. Od tej pory nie jest do końca człowiekiem – a w wyniku kolejnych procedur nabył umiejętność poszerzonej analizy i syntezy, dlatego też inni nazywają go syntetykiem, żargonautą bądź też po prostu wtyką. Między innymi z tego powodu trafia na pokład statku o nazwie Tezeusz, wyposażonego w SI i opartego na najnowocześniejszych dostępnych technologiach, który ma za zadanie sprawdzić jeden z sygnałów obcych, którzy pojawili się w pobliżu Ziemi. Wraz z nim w skład załogi wchodzą: głównodowodzący wampir Jukka Sarasti, major Amanda Bates, będąca zbiorem czterech osobowości i pełniąca rolę lingwistki Banda, a także biolog i medyk Isaac Szpindel. Gdy przybywają na miejsce misji, odkrywają tam superjowisza i obiekt niewiadomego pochodzenia, który przedstawia dla wszystkich nie lada zagadkę.

Ludzie nie są racjonalni. Nie jesteśmy myślącymi maszynami, jesteśmy czującymi maszynami, które przypadkiem myślą.

Na uwagę w tym utworze zasługuje niemal każdy jego aspekt, zacznijmy więc od świata przedstawionego. Jest rok 2082, a ludzkość rozwinęła się do poziomu, w którym dokonuje modyfikacji genetycznych, a także potrafi przenosi świadomość do noosfery, co co owocuje poważnymi skutkami, w tym spadkiem dzietności, bo każdy jest teraz skupiony głównie na realizowaniu swoich potrzeb. Także technologia przekracza nasze obecne wyobrażenia: np. statki oparte są na sztucznej inteligencji, mają silniki jonowo-antymaterialne, czy też żagle słoneczne. Przy czym należy podkreślić, że autor stara się to wszystko wytłumaczyć naukowo.

Okładka pierwszego oryginalnego wydania, 



Bohaterowie i ich relacje to kolejne szerokie pole do analizy, przy czym z pomocą przyjdzie tu nam posthumanizm. Jak bowiem zrozumieć osobę z połową mózgu czy taką z czterema osobowościami, które w razie potrzeby na przemian przejmują stery? Jak zachować się przy wampirze, z jednej strony myślącym wielotorowo genialnym taktyku, a z drugiej niezwykle groźnym drapieżniku, dla którego ludzie to jedynie pokarm? Interesujące są też układy pomiędzy Sirim i rodzicami, a także jego dziewczyną, zapewniające temat do refleksji nad wieloma aspektami społecznymi. Najbardziej zszokowało mnie tu podejście bohatera do swojego związku, które z jednej strony jest cyniczne i w gruncie rzeczy nieludzkie, ale z drugiej trafnie pokazuje, jak jedna osoba próbuje wymóc na drugiej, by się dla niej np. zmieniła.  

Pewnego ciemnego wtorkowego wieczoru, gdy światło było idealne, przyniosłem jej kwiaty. Zwróciłem uwagę na paradoks te odwiecznej romantycznej tradycji - w ramach przedkopulacyjnej łapówki wręcza się odcięte genitalia innego gatunku.

Kolejnym ważnym elementem utworu są rozważania na temat rywalizacji pomiędzy samoświadomością a inteligencją, możecie być mocno zaskoczeni tym, do jakich wniosków prowadzi tu autor. Istotny jest też wątek możliwości komunikacji – i to zarówno tej pomiędzy jednostkami ludzkimi jak i tej z obcymi. Peter Watts wykorzystuje przy tym wiele teorii z różnych dziedzin nauki: m.in. chiński pokój, teorię gier, tytułowe ślepowidzenie, czy też morfogeny Turinga, znajdziecie też liczne interesujące aspekty fizyki, szczególnie tej związanej z przetrwaniem w kosmosie. Do tego twórca przygotował dla nas jedne z najciekawszych przypisów, z jakimi kiedykolwiek miałam do czynienia w beletrystyce, wyjaśniając skąd brał pomysły i podając aż 144 pozycje źródłowe. 
 

A tak mniej więcej mógłby wyglądać Tezeusz, statek ze "Ślepowidzenia":

 Życie to nie albo-albo. Życie się stopniuje.

No i wreszcie język – wydawałoby się, że hard science fiction może nieco gorzej wypaść właśnie pod tym względem, jednak tu wcale tak się nie dzieje. Oprócz fachowej części naukowej, pisarz udowadnia na praktycznie każdej stronie, że potrafi posługiwać się zaawansowanymi środkami stylistycznymi. A na dodatek prowadzi fabułę tak, że ani na chwilę nie opada atmosfera tajemniczości, a podczas lektury kolejnych rozdziałów buduje nieustanne, stopniowo narastające napięcie, które trzyma czytelnika w żelaznych kleszczach, by opaść dopiero w ostatnim rozdziale. Ponadto oprócz narracji pierwszoosobowej Siriego autor zastosował interesujące rozwiązanie w postaci bezpośredniego zwrotu do czytelnika, zaczynające się słowami: Wyobraź sobie, że jesteś..., dzięki czemu wiemy, że musimy skupić się na danym fragmencie bardziej, bo będzie on istotny dla całej opowieści.

Mózg to maszyna do przetrwania, nie wykrywacz prawdy. Jeśli do przetrwania trzeba się samooszukiwać, mózg kłamie. Przestaje zauważać nieistotne rzeczy. Prawda się nie liczy. Tylko przeżycie. I teraz już w ogóle nie doświadczacie świata takim, jakim jest. Żyjecie w symulacji zbudowanej z założeń. Uproszczeń. Kłamstw. Cały gatunek standardowo cierpi na agnozję.
  
Podsumowując, Ślepowidzenie Petera Wattsa to powieść gęsta od znaczeń, umiejętnie wykorzystująca różnorodne teorie naukowe, dzięki czemu niemal każda strona prowadzi nas w stronę zaawansowanych przemyśleń w wielu dziedzinach. Do tego autor buduje intrygujących, nie do końca ludzkich bohaterów i stawia ich przed niemal niemożliwym zadaniem zrozumienia po prostu genialnie obmyślonych obcych. Ta książka jest mocna jak dziewięćdziesięcioprocentowa czekolada i równie pożywna dla mózgu, polecam ją zatem gorąco wszystkim wymagającym czytelnikom, szukającym wartościowych treści science fiction. I pamiętajcie: nabierzcie głęboko powietrza na początku czytania, bo w pełni odetchniecie dopiero po zamknięciu tej książki. 
 


Autor: Peter Watts
Tytuł: Ślepowidzenie
Tytuł oryginału: Blindsight
Tłumaczenie: Wojciech M. Próchniewicz
Wydawnictwo: Mag
Rok wydania: 2008

8 komentarzy:

  1. Świetna książka, ale po przeczytaniu (i właściwie do dziś) mam wrażenie, że nie dostrzegłem w pełni całego jej kunsztu i obiecałem sobie do niej wrócić. W tym roku zamierzam odświeżyć i przeczytać zaraz opowiadanie i część drugą. Zobaczymy, może tym razem się zachłysnę. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj tak, Watts to prawdziwy mistrz ;). Powiedziałbym, że najlepszy, żyjący pisarz science fiction. Chętnie poczytam sobie jeszcze raz w sumie ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Gdy przeczytałam opis, powiedziałam tylko 'wow' Z takiej mieszanki bohaterów może wyjść wszystko. A połączyć to ze światem przedstawionym, realiami i językiem autora... Na pewno to dobra historia, ale ja się trochę boję hard since fiction.

    OdpowiedzUsuń
  4. Coś czuję, że koniecznie jest to pozycja do nadrobienia!

    OdpowiedzUsuń
  5. Niestety, nie mój styl. Ale recenzja świetna :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nawet mnie, osobę, które po sf sięga bardzo bardzo rzadko, zainteresowałaś ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Yes, czytałam i w pełni się zgadzam. Wzniósł się tu na wyżyny pisarskiego kunsztu.

    OdpowiedzUsuń

Jestem wdzięczna za każdy komentarz, mam dzięki nim więcej motywacji :). Chwilowo włączyłam funkcję moderowania, bo niestety na cel wzięli mnie spamerzy, mam nadzieję, że w ten sposób szybko się zniechęcą.