15 września 2018

Tysiąc i jedno zastosowanie ręcznika

Cześć, i dzięki za ryby. W zasadzie niegroźna to dwa ostatnie tomy prześmiewczego cyklu science fiction Autostopem przez Galaktykę Douglasa Adamsa. I mimo że premiera tych dwóch powieści miała miejsce odpowiednio w 1984 i 1992 roku, ciągle wywołują uśmiech na twarzach czytelników i nadal nie powstało nic choć odrobinę do nich zbliżonego.

Jako że sam autor nazwał te utwory trylogią w pięciu częściach, warto docenić poczucie humoru wydawcy i formę, w jakiej opublikowana została niniejsza seria – pierwszy tom oddzielnie, a kolejne woluminy zawierają po dwie powieści. W ten sposób życzeniu pisarza stała się zadość, a eleganckie wydanie w twardej okładce z zabawnymi rysunkami Janusza Kapusty zachęca do postawienia go na półce. 



CZEŚĆ, I DZIĘKI ZA RYBY

Od zniszczenia Ziemi pod budowę kosmicznej autostrady minęło 8 lat, planeta jednak pojawiła się znowu, a na niej nasz stary znajomy Artur Dent, z nieodzownym ręcznikiem. Wysiadłszy ze statku kosmicznego, po wielu próbach i marszu w deszczu udaje mu się wreszcie złapać stopa, a w podwożącym go samochodzie poznaje niezbyt sympatycznego kierowcę oraz jego siostrę, dla której z miejsca całkowicie traci głowę... A łączy ich wiele – oboje pragną bowiem coś odnaleźć: Fenchurch to, co znalazła i utraciła, Artur zaś autora/autorów zawartego w tytule powieści napisu na niewielkim okrągłym akwarium, które mu podarowano. Pojawia się też Rob McKenna, zwany Bogiem Deszczu, John Watson mieszkający w domu wywiniętym na zewnątrz oraz rzecz jasna Ford Prefect, nadal pracujący dla Autostopem przez Galaktykę. Występuje wreszcie Marvin, w istotnej, acz epizodycznej roli.

Angielska okładka książki, źródło:

Głównym wątkiem jest tu miłość rozkwitająca między Arturem i Fenchurch, przy czym z całą pewnością nigdzie nie znajdziecie tak przedstawionego i opisanego romansu: Nawet spękany beton wydawał się mu nieznośnie zmysłowy (s. 149). A także: Pożądał jej zdecydowanie i całkowicie (...) i chciał z nią robić więcej rzeczy niż istnieje na to określeń (s. 123). Ta część jest ze wszystkich najbardziej luźna fabularnie i najspokojniejsza pod względem wydarzeń, choć nadal rozśmiesza i relaksuje, celnie komentując absurdy naszego życia. I chyba najlepiej podsumowują ją następujące słowa samego autora: Historia ta zawiera morał, ale w tej chwili wypadł kronikarzowi z głowy (s. 310).

W ZASADZIE NIEGROŹNA

Już od pierwszego rozdziału widać, że omawiane tu przez mnie dwa tomy dzieli kilka lat, i po wyraźnie słabszej czwartej części, autor wrócił ze świeżymi pomysłami i tym, za co lubimy Autostopem przez Galaktykę. A zatem znów pojawiają się zwariowane teorie pseudonaukowe, zaawansowane technologicznie gadżety, planety z absurdalnymi systemami społecznymi, żarty z religii, filozofii, sposobów działania korporacji, kultu telewizji, a przede wszystkim z zachowania nastolatków. 


Jedna z angielskich okładek książki, źródło:

Tak się bowiem składa, że w tej części szukając swojego miejsca w uniwersum Artur rozbija się na pewnym niezbyt rozwiniętym globie, i zostaje tam Sandwich Manem. Niespodziewanie przybywa do niego Trillian, oświadczając mu, że ona sama ze względu na międzyczasową pracę nie jest w stanie dalej opiekować się ich wspólną latoroślą. Drugą linią fabularną są losy Tricii, brytyjskiej prezenterki, której marzy się znacznie lepiej płatne stanowisko, najlepiej w amerykańskiej telewizji. Tak więc gdy w jej ogródku lądują kosmici, nie waha się ani chwili, by udać się z nimi i, rzecz jasna wszystko nagrywając, przelicza dla nich astrologię uwzględniającą nowy obiekt w Układzie Słonecznym, czyli Ruperta. Trzeci wątek to wyjątkowo niebezpieczne przygody Forda Prefecta, który ze zdumieniem dowiaduje się, że Autostopem zostało kupione przez koncern NieskończonoMęt i skierowało go do działu krytyków kulinarnych. Co gorsza, zaczęli bardzo skrupulatnie rozliczać wszelkie wydatki służbowe, co nie przypada do gustu naszemu bohaterowi, bierze więc sprawy w swoje ręce i pożycza sobie ident-iizer nowego szefa, by za jego pomocą dokonać drobnych zmian w systemie nerwowym komputera. I odkrywa straszną prawdę: na oficjalnie nieistniejącym 13 piętrze budynku stworzone zostało Autostopem 2.0, a napis na nim głosi: Panikuj! (s. 485).


A zatem jeśli chcecie dowiedzieć się, dlaczego kanapka ze śledziem jest siłą napędową wszelkich zmian, ile zastosowań może mieć zwykły ręcznik i jak działa system smart-o-dychowy, niezwłocznie bierzcie się za lekturę W zasadzie niegroźnej. To pełne niespodziewanych wydarzeń i zabawnych nonsensów godne zakończenie niepowtarzalnej trylogii w pięciu częściach. I do tego większość spostrzeżeń autora, dotyczących ludzkich zachowań i motywacji, a także wyznawanych przez nas wartości, czy też praw rządzących telewizją lub korporacjami nie straciło nic a nic na aktualności. A więc: (nie) panikujemy, ręcznik w gotowości i czytamy, bo przecież na odstresowanie nie ma nic lepszego niż inteligentne science fiction polane sosem z absurdu.

Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Zysk i S-ka.

Autor: Douglas Adams
Tytuł: Cześć, i dzięki za ryby. W zasadzie niegroźna
Tytuł oryginału: So Long, and Thanks for All the Fish. Mostly Harmless
Tłumaczenie: Paweł Wieczorek
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Rok wydania: 2018

2 komentarze:

  1. Trochę mam obawy przed sięgnięciem po Adamsa, choć bardzo lubię gatunek. Boję się, że mogę się nie polubić z absurdalnością występującą u autora. Niemniej jednak jest to nazwisko ważne dla literatury fantasy i sf, więc czuję się nieco zobowiązana, żeby chociaż spróbować ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tej absurdalności jest jednak logika, więc warto zaryzykować. I naprawdę można się pośmiać!

      Usuń

Jestem wdzięczna za każdy komentarz, mam dzięki nim więcej motywacji :). Chwilowo włączyłam funkcję moderowania, bo niestety na cel wzięli mnie spamerzy, mam nadzieję, że w ten sposób szybko się zniechęcą.