21 lipca 2018

[recenzja] Brandon Sanderson „Żałobne Opaski” – Najpotężniejszy artefakt w Elendel

W trzecim tomie serii Waxa i Wayne'a (tu znajdziecie recenzje pierwszego i drugiego) Brandon Sanderson przypomina nam, że wymyślony przez niego świat znacznie wykracza poza Dzicz i Elendel, a bohaterowie ściągają się z czarnym charakterem, by odnaleźć jeden z najpotężniejszych znanych artefaktów, czyli tytułowe Żałobne Opaski
 

 
Wax czyni przygotowania do ślubu ze Steris, gdy zgłasza się do niego kandra z prośbą o odnalezienie kogoś. Były stróż prawa ani myśli pomagać, jednak wychodzi na jaw, że jego siostra jest najprawdopodobniej przetrzymywana wbrew swojej woli, zaś badacz artefaktów ReLuur został zaatakowany i pozbawiony pamięci. Wax nie ma więc wyjścia i wyrusza wraz ze swoją nieodłączną ekipą do Nowego Seran, by podjąć trop. Jednak kłopoty zaczynają się już w trakcie jazdy pociągiem, gdy napada na nich zorganizowana grupa będąca w posiadaniu przedmiotu, który wydaje się wyłączać moce...

W tym tomie autor nadal opowiada historię w przyjemnym przygodowym stylu, lecz tym razem odkrywa przed nami groźniejsze tajemnice i prezentuje znacznie poważniejsze aspekty świata przedstawionego. Kotlina Elendel nie jest już jedynym terytorium zamieszkanym przez ludzi, a niebezpieczny Krąg jako pierwszy trafia na dowody ich istnienia. Moim ulubionym fragmentem tej powieści jest rozmowa, w której bohaterowie zastanawiają się, jak można manipulować Napełnieniem i Tożsamością oraz jak dalekosiężne mogą być konsekwencje opanowania tych umiejętności. Autor udowadnia, że w najdrobniejszych szczegółach przemyślał obowiązujący tu system magii i wie, jak go wykorzystać, by zgrabnie oprzeć na nim fabułę. Ponadto na tym etapie opowieści wszystkie postaci są już w pełni ukształtowane i zaczynają rozumieć, jak wysoka jest stawka w rozgrywce, w której biorą udział. 

I gdy wszystko w coraz szybszym tempie zmierza do rozwiązania, niepodziewanie otwierają się zupełnie nowe aspekty opisywanych wydarzeń – finał tej trylogii jest zarazem wprowadzeniem do zakończenia całej serii Drugiej Ery, który zostanie wydany pod tytułem Zaginiony metal. Przyjdzie nam jednak jeszcze trochę na niego poczekać, bo pojawi się po Dawcy Przysięgi, a na chwilę obecną (lipiec 2018) angielskie wydanie pt. The Lost Metal planowane jest na jesień 2020 roku. (A faktyczna data polskiego wydania to listopad 2022).



Reasumując całą trylogię, to bez dwóch zdań najlżejsza i najzabawniejsza seria autorstwa Brandona Sandersona, zarówno dzięki nutce powieści przygodowej jak i dopracowanym w najdrobniejszych szczegółach postaciom, takim jak chociażby Wayne. Oraz oczywiście interesującym dodatkom, typu gazety z poszczególnych miejsc akcji. Ponadto ta historia zgrabnie łączy się z poprzednią serią (czyli Z Mgły Zrodzonym) i w ciekawy sposób ją uzupełnia, pokazując nieznane oblicza świata przedstawionego i bohaterów. Jednak aby nie pogubić się np. w systemie magii, warto najpierw zapoznać się z wcześniejszymi opowieściami z tego uniwersum (a koniecznie z wspominanym tu już Z Mgły Zrodzonym). Mam nadzieję, że w czasie lektury będziecie bawili się równie dobrze, jak ja! 
 
A tu znajdziecie recenzję czwartego tomu cyklu Zaginionego metalu.

Autor: Brandon Sanderson
Tytuł: Żałobne Opaski
Tytuł oryginału: The Bands of Mourning
Tłumacz: Anna Studniarek
Wydawnictwo: Mag
Rok wydania: 2016 (wydanie II)

8 komentarzy:

  1. Wstyd się przyznać, ale wciąż jeszcze nie sięgnęłam po nic autorstwa Sandersona... Koniecznie muszę to nadrobić :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie, bo to w tej chwili jeden z najciekawszych pisarzy fantasy!

      Usuń
  2. Mnie kompletnie ta druga trylogia nie chwyciła. Niezwykle mnie irytowała: do końca dobrnęłam tylko dlatego, że miałam wszystkie tomy na półce. Takie to to niedopracowane.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno nie jest tak poważna jak inne książki Sandersona, dzieje się w mniejszej skali i jest też lżejsza, bo przygodowa. Ja się bawiłam całkiem dobrze, choć nie uważam tego cyklu za czołowe osiągnięcie tego pisarza.

      Usuń
    2. Nie przeszkadza mi mniejsza skala i lekkość. Mój problem dotyczył głównie kreacji bohaterów i niedopracowania world builgindu. Niemniej, szczegółów nie podam, bo serię czytałam w pierwszej połowie 2017, a że nie mam ochoty o niej pamiętać...

      Usuń
    3. Każdy pisarz ma słabszą serię, w Archiwum Burzowego Światła są lepiej skonstruowane postaci, lecz mimo to czekam na końcowy 7 tom (The Lost Metal), i liczę, że będzie lepszy!

      Usuń
  3. "Żałobne opaski" pochłonęły mnie do tego stopnia, że zarwałam dla nich pół nocki. Świetnie się bawiłam czytając i nie mogłam przerwać, bo chciałam wiedzieć, co będzie dalej. Do tego Wax... :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, Sanderson potrafi całkowicie wciągnąć czytelnika w swoje światy... To jeden z najlepszych współczesnych pisarzy fantasy.

      Usuń

Jestem wdzięczna za każdy komentarz, mam dzięki nim więcej motywacji :). Chwilowo włączyłam funkcję moderowania, bo niestety na cel wzięli mnie spamerzy, mam nadzieję, że w ten sposób szybko się zniechęcą.